18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Stocznia Gdańska im. Jaworskiego

Barbara Szczepuła
Barbara Szczepuła
Barbara Szczepuła
Wyszło wreszcie szydło z worka. Poseł Jaworski wykrył, że prezydent Adamowicz okazał się ponurym komuchem i miłośnikiem Lenina. To, że Adamowicz już w liceum kolportował bibułę, drukował podziemne gazetki na uniwersytecie, a potem współorganizował strajk okupacyjny na UG i był szefem komitetu strajkowego, oczywiście nic nie znaczy. Przeciwnie, świadczy, że dobrze się kamuflował. Miłość do Lenina skrywał głęboko w sercu i czytał jego dzieła do poduszki, nawet gdy wyłączono prąd. A może szczególnie wtedy.

Przypominają się prorocze i święte słowa politycznego szefa Jaworskiego: "My staliśmy tu, gdzie teraz, oni - tam gdzie stało ZOMO".

Czytaj także: Stocznia "im. Lenina" to turystyczne disco polo

A gdzie stał Andrzej Jaworski? Po pierwsze, nie stał, a siedział. W wygodnym fotelu prezesa. Ten zdolny etnolog i antropolog kultury został w 2006 roku prezesem Zarządu Stoczni Gdańsk SA. Wsławił się tym, że zarabiał około 30 tysięcy złotych miesięcznie. Ale czy to dużo? Skądże znowu! Fachowcom należy się dobre wynagrodzenie. Tak czy owak, Jaworski to człowiek ze stocznią silnie związany, więc nic dziwnego, że złości go imię Lenina na bramie. Cóż z tego, że brama właśnie tak wyglądająca przeszła do historii? Polityka historyczna w wykonaniu posła Jaworskiego i jego kolegów partyjnych to coś zupełnie innego. Chce zatem Adamowicza odwołać. A nawet wysłać na białe niedźwiedzie. Podobno już opracował trasę (nie na darmo był wicedyrektorem ds. turystyki w urzędzie marszałkowskim naszego województwa) szlakiem Włodzimierza Iljicza, począwszy od Symbirska, gdzie się wódz światowego proletariatu urodził, przez Kazań, gdzie studiował Marksa i Engelsa, następnie do Petersburga i pięknej miejscowości Suszenskoje nad Jenisejem we wschodniej Syberii, gdzie na zesłaniu poślubił Nadieżdę Krupską. Zurych Jaworski w swoim planie pominął, bo tam mogłoby być Adamowiczowi zbyt dobrze.

Zatem Adamowicz podróżuje, a Jaworski organizuje referendum, które ma prezydenta naszego miasta pogonić i posadzić na gdańskim stylowym krześle właściwego człowieka z zupełnie innej opcji politycznej.

Czytaj inne felietony Barbary Szczepuły

Niektórzy twierdzą, że poseł Jaworski mówi to wszystko, bo za często skacze ze spadochronem. Chcąc bowiem uniknąć wstrętnego mu lotniska im. Lecha Wałęsy, opuszcza samolot z Warszawy już w okolicach Żukowa. W trosce o zdrowie posła zgłaszam wniosek, by zarówno stoczni, jak i portowi lotniczemu nadać imię Andrzeja Jaworskiego. To wszak człowiek ze wszech miar zasłużony. No i kto jeszcze potrafiłby nas rozśmieszyć tak jak on?

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki