Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Starzy ludzie porzuceni w szpitalach na wakacje

D. Abramowicz, Ł. Kłos
„W naszej świadomości starzenie się wciąż jest pasmem rezygnacji. Starość, ze swoją powolnością, nieporadnością, niedołęstwem, nam przeszkadza”
„W naszej świadomości starzenie się wciąż jest pasmem rezygnacji. Starość, ze swoją powolnością, nieporadnością, niedołęstwem, nam przeszkadza” 123RF
Lekarze pomorskich szpitali i pracownicy socjalni biją na alarm - dramatycznie wzrasta zjawisko porzucania sędziwych pacjentów. Ich dzieci i wnuki tłumaczą, że właśnie rozpoczęli remont lub sami są zbyt chorzy, by się zająć starą matką lub ojcem. Albo, zwyczajnie - wyjechali. Zjawisko porzucania seniorów nasila się w wakacje.

Praktycznie na każdym oddziale wewnętrznym leży kilkoro starszych pacjentów, którzy powinni już dawno wrócić do domów. Coraz więcej osób szuka też wolnych miejsc w zakładach opiekuńczo-leczniczych. Ostatnio gdański szpital wystąpił do sądu o ustanowienie kuratora dla kobiety, której syn odmówił odebrania z Zakładu Opiekuńczo-Leczniczego (ZOL). A MOPR w Gdańsku złożył doniesienie do prokuratury w sprawie rodziny, która umieściła w domu pomocy schorowaną starszą panią, opłacając jej pobyt jedynie na miesiąc. W tym czasie sprzedano mieszkanie, uniemożliwiając kobiecie powrót do domu.

Nikt na nich nie czeka

Pan K., wiedząc, że już niedługo będzie musiał opuścić zakład opiekuńczo-leczniczy, otwierał okno i stawał w przeciągu, by zachorować na zapalenie płuc i jeszcze trochę zostać. W domu nikt na niego nie czekał.

Pani Z., wypisana z oddziału internistycznego w poniedziałek, wróciła po tygodniu ze skrajnym odwodnieniem, bo jako stary człowiek nie odczuwała potrzeby picia, a rodzina nie miała potrzeby, by jej podać szklankę herbaty.

Syn pani O. roześmiał się kierowniczce oddziału w twarz, gdy spytała, czy w końcu odbierze ze szpitala matkę - właścicielkę mieszkania spółdzielczego z niezłą emeryturą. Dla pani O. znaleziono miejsce w Domu Pomocy Społecznej, syn zaopiekował się mieszkaniem.

Pani J. przewróciła się i połamała. Do zamkniętej w mieszkaniu kobiety pomoc wezwali sąsiedzi, zaniepokojeni jękami dochodzącymi zza ściany. W szpitalu nikt jej nie odwiedził. Z synem i córką od dawna nie było kontaktu. Wyjechali do Anglii, telefonu nie zostawili. Interweniował miejski ośrodek pomocy społecznej. Dla pani Z. załatwiono miejsce w ZOL, sto kilometrów od domu.

Czy ma pani kogoś?

Dr Jacek Surwiło, ordynator oddziału wewnętrznego szpitala w Kościerzynie, mówi, że problem sędziwych pacjentów - i tak duży - narasta zwłaszcza latem.

- Wydawało się, że w prowincjonalnym szpitalu, na tradycyjnych, szczycących się wielopokoleniowymi rodzinami Kaszubach, nie powinno występować takie zjawisko - zastanawia się dr Surwiło. - A jednak i tu dotarła atomizacja społeczeństwa. Co najmniej raz w tygodniu z 35-łóżkowego oddziału nie możemy wypisać osoby, która mogłaby wrócić do domu, pod warunkiem że będzie tam otoczona opieką. Pytamy więc, czy ma rodzinę, koleżanki, może wsparcie w parafii. Pielęgniarka socjalna, pani Czesława Kulas, ma pełne ręce pracy, próbując ustalić sytuację socjalno-rodzinną pacjenta, wydzwaniając do ośrodków pomocy społecznej, Caritasu, szukając miejsca, gdzie można umieścić chorego.

Bywa, że nawet cztery na 60 łóżek oddziału chorób wewnętrznych i hipertensjologii w szpitalu Copernicus w Gdańsku zajmowane są przez chorych, których nie ma gdzie wypisać. - Rodziny tłumaczą się zbyt małym mieszkaniem, chorobą, pracą - wylicza ordynator dr Jacek Drozdowski.

Jolanta Obara, pielęgniarka socjalna z gdyńskiego szpitala św. Wincentego a Paulo, mówi, że nagminnie rodziny proszą, by choć na kilka dni pozostawić bliskiego w szpitalu. - Do każdej sytuacji podchodzimy indywidualnie, dając im czas na zorganizowanie się - wyjaśnia.

Nauka dla dzieci

„Zorganizowanie się” to często poszukiwanie miejsca dla osoby bliskiej w zakładzie opiekuńczo-leczniczym. Elżbieta Rojek, kierująca ZOL w Copernicusie (36 łóżek), mówi, że informacja o braku miejsc czasem wywołuje nawet agresję u pytających. Podobnie jak prośba o zabranie pacjenta po zakończonym leczeniu, gdy potrzebna mu jest jedynie opieka bliskich.

- Zdarza się, że pacjenci nie chcą iść do domu, bo syn lub córka nie zamierzają się nimi zająć - mówi Elżbieta Rojek. - Najbardziej przykre jest, gdy między rodzeństwem dochodzi do kłótni, bo przecież mama przekazała mieszkanie na wnuczkę, a nie na nich. Pytam wtedy - czy przestała być już waszą matką? Czy to, że was wychowała, urodziła, przestało mieć jakiekolwiek znaczenie?

Kara za porzucenie

Jednak nie tylko boskie, ale i polskie prawo nakazuje troszczyć się o swoich krewnych. Szczególne obowiązki mamy wobec własnych rodziców. Mówi o tym wprost kodeks rodzinny. Kto mieszka z rodzicami czy dziadkami, ma obowiązek dokładania się do wspólnego utrzymania. To nie wszystko, bo prawo nie pozwala dzieciom zostawiać rodziców w niedoli. Rodzic żyjący w niedostatku może się upomnieć o alimenty od swojego dziecka. A jeśli schorowany ojciec czy matka nie mogą już zawalczyć o swoje, to w ich imieniu może się upomnieć wyznaczony przez sąd kurator.

Obowiązki wobec rodziców reguluje także kodeks karny. Porzucenie najbliższej osoby ze względu na jej stan psychiczny lub fizyczny to przestępstwo z artykułu 210 k.k., za co grozi do trzech lat więzienia. I wcale nie musi dojść do tragedii, żeby wyrodnego syna czy córkę ścigał prokurator. Sąd Najwyższy dał jasną wykładnię, że już samo porzucenie nieporadnego bliskiego i zaprzestanie troski o niego, bez zapewnienia opieki ze strony innych osób, podpada pod ten artykuł.

Inna sprawa, że nie każdy, zwłaszcza osoba pracująca i zarabiająca średnią krajową, jest w stanie zapewnić całodobową opiekę bliskim. Wynajęcie prywatnej opiekunki to koszt rzędu nawet 3-4 tys. zł. Rodziny często stają więc wobec dramatycznych wyborów, z których żaden nie będzie dobry.

[email protected]


Cały artykuł na ten temat przeczytasz w czwartkowym, papierowym wydaniu "Dziennika Bałtyckiego"z 14.07.2016 r. albo kupując e-wydanie gazety

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki