Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Starogard Gdański. Sławomir Sadowski przebiegnie 40 tys. km, by pomóc Kacprowi

Kinga Furtak
Sławkowi Sadowskiemu na trasie towarzyszy charakterystyczne auto.
Sławkowi Sadowskiemu na trasie towarzyszy charakterystyczne auto. Adam Pluciński
Długość równika wynosi 40 076 km. Sławomir Sadowski ze Starogardu Gdańskiego pokona tę odległość na własnych nogach. Starogardzianin w ciągu tygodnia przebiegł 374 kilometry. I biec nie przestaje.

Sławomir Sadowski swój bieg pod szyldem "Touch the world - Dotknąć świata" rozpoczął 16 sierpnia. Na niecodzienną wyprawę biegacz wybrał się z córką Adrianą, która odpowiedzialna jest za zaplecze techniczne wyprawy. Ada wspólnie z operatorem Adamem Plucińskim codziennie przemierza wybrany dystans samochodem. Wieczorem w wyznaczonym miejscu spotykają się z biegaczem. Pierwszym przystankiem na trasie był Bytów.

- Nocowaliśmy w samochodzie i namiocie - przyznaje Sławomir Sadowski. - Bardzo miło wspominam to miejsce.

Następnie starogardzianin dobiegł do Sławna, Łazów i Międzyzdrojów. W kolejnym etapie przedostał się promem do Świnoujścia i biegnie pasem nadmorskim przez Niemcy.

- Jeśli wszystko dobrze pójdzie, to w Hiszpanii zawracam i z powrotem dolnym pasmem nadmorskim będę zataczał Europę - opowiada biegacz.

Pierwszy dzień był jednak do tej pory najbardziej uciążliwy. - Biegłem po asfalcie, komfort i bezpieczeństwo tej trasy nie były najlepsze - przyznaje.

Najprzyjemniej biegnie się Sławomirowi Sadowskiemu po drogach gruntowych, które prowadzą przez las. Jednak nie są to trasy najłatwiejsze.

- Na tych drogach brakuje znaków - zauważa mężczyzna. - Wiąże się to z częstym zawracaniem, a to z kolei kończy się bólem mięśni następnego dnia.

Biegacz w charakterystycznej żółtej chuście na głowie wzbudza duże zainteresowanie. - Kierowcy pozdrawiają Sławka, dają sygnały dźwiękowe - mówi Adriana Sadowska. - Przechodnie patrzą z zaciekawieniem, niektórzy przyłączają się do wspólnego pokonania kilku kilometrów.

Sławomir Sadowski czerpie z życia to, co najlepsze i wszędzie potrafi znaleźć pozytywne elementy. Silna psychika z pewnością ułatwi pokonanie tego niecodziennego dystansu.

- Mam parę odcisków, niektóre mięśnie dają się we znaki - wymienia 43-latek. - Ale takie rzeczy nie robią na mnie specjalnego wrażenia. Teraz wiem, że pojęcie "dotknąć świata" jest trafne. Jeszcze nigdy dotąd świat nie był dla mnie tak otwarty, nigdy nie czułem z nim takiej bliskości. Miasta, które niegdyś odwiedzałem autem, teraz zupełnie inaczej wyglądają z perspektywy własnych nóg.

Sławomir Sadowski biegnie, żeby pomagać. - Kacper jest synem mojego przyjaciela - mówi biegacz. - Znam Kacpra od dnia narodzin. Chłopiec zaczął chorować na genetyczną chorobę od 12 roku życia. Ta choroba polega na samoistnym napinaniu mięśni. Spowodowane jest to odkładaniem się żelaza w mózgu. Miesięczne koszty leków i rehabilitacji to ok. 3 tys. zł. Jeśli moja pomoc spowoduje, że na jego twarzy zagości uśmiech, to da to sens temu, co robię.

Kacper jest podopiecznym starogardzkiego stowarzyszenia Można Inaczej. - Biegnę pod ich banderą - dodaje Sławomir Sadowski. - Swoją rodzinę zostawię na długi czas, być może moje zdrowie będzie narażone na szwank, dlatego muszę mieć świadomość, że dzięki biegowi mogę komuś pomóc. Kacper ma wiele marzeń, najbardziej chciałby spotkać się z piłkarską drużyną Paris Saint-Germain.

Dokonania biegacza można śledzić na bieżąco na stronie: https://www.facebook.com/dotknac.swiata.

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki