Starogard Gdański: Prezydent Edmund Stachowicz oskarża radnych PO

Miasto chciało sprzedać ostatnie udziały, ale już dwukrotnie nie zgodzili się na to radni. 10,48 proc. udziałów w spółce jest wartych nominalnie 2,5 mln zł, ale wiadomo, że miasto mogło zarobić na nich zdecydowanie więcej - nawet 5,6 mln zł.

- Doszliśmy do przekonania, że najlepszym momentem na sprzedaż będzie rok bieżący - tłumaczy Stachowicz. - Już w marcu został zapoczątkowany proces przygotowawczy do zbycia udziałów. Kiedy konstruowaliśmy projekt budżetu w zeszłym roku, dochody ze sprzedaży praw majątkowych zostały zapisane w budżecie i przyjęte przez radę.

Mają o tym świadczyć spotkania, które przedstawiciele prezydenta prowadzili z przewodniczącymi klubów radnych. Głosowanie nad projektem uchwały, która w treści miała zaledwie intencję zbycia, a nie samą sprzedaż, miało się odbyć już na kwietniowej sesji. Tak się jednak nie stało - prezydent zdjął ten punkt z obrad.

- Przyczynkiem do tego był wywiad w prasie, którego udzielił radny Rafał Neumann. Bardzo negatywnie odniósł się do tego projektu. Wtedy uznaliśmy, że potrzebne są dalsze rozmowy - wyjaśnia prezydent.

Te jednak nie przyniosły pożądanych rezultatów. Na majowej sesji projekt został odrzucony - głównie przez głosy radnych skupionych wokół PO i Stowarzyszenia Kociewskiego.

- Spotkaliśmy się z prezydium rady, a także przewodniczącymi klubów radnych. Wyjaśniliśmy wszystkie kwestie ponownie. Dostałem też obietnicę poparcia ze strony posła Sławomira Neu-manna - zaznacza prezydent.

- Obiecałem, że spotkam się z klubem PO w mieście - przyznaje Sławomir Neumann. - Zanim jednak zdążyłem to zrobić, to prezydent zwołał już konferencję. To spotkanie miało odbyć się jutro. Wszystko było na dobrej drodze. Chciałem doprowadzić do rozmów pomiędzy prezydentem a radnymi. Teraz takie rozmowy na pewno będą dużo trudniejsze. Koledzy i koleżanki czują się oszukani.

Stachowicz po ostatniej sesji najbardziej zaskoczony jest postawą radnego Neumanna, który według niego argumentu niewiedzy używał najczęściej, a jeszcze w marcu potrafił rzeczowo tłumaczyć wszystkim radnym na komisji budżetu, co oznacza sporny zapis w budżecie. Co więcej - prezydent słyszał wtedy, że projekt powinien zyskać poparcie radnych. - Tak, rzeczywiście tłumaczyłem to wtedy na komisji. Chodzi tu bardziej o to, że w grudniu, kiedy przygotowywaliśmy budżet, nic o sprawie zapisania tych pieniędzy nie wiedzieliśmy. Nie zdawaliśmy sobie sprawy, że prezydent bez naszej wiedzy może to tam zapisać - wyjaśnia Rafał Neumann.

Stachowicz głosowanie radnych PO i SK traktuje jednoznacznie.

- Jest to objaw polityki koalicji rodzinnej. Nie znajduję innego uzasadnienia. To lekceważenie interesów miasta. Wykonawcy tej polityki łamią złożone ślubowanie radnego - stwierdza ostro.

- To kompletny absurd i bezczelność - nie kryje oburzenia poseł Neumann. - To ma być dezawuowanie działań brata i moich. Nie rozumiem tego argumentu. Klub radnych liczy 10 osób. Zadeklarowałem przecież swoją pomoc, nie odmawiam nigdy żadnej gminie z naszego regionu.
Rafał Neumann nie chce komentować słów prezydenta, bo nie wie, co mógł mieć na myśli. - Może to początek kampanii parlamentarnej prezydenta? Mimo że listy w SLD zostały już ustalone, to słyszałem, że ma walczyć o "jedynkę" - mówi Neumann.

Skarbnik miasta Piotr Prabucki twierdzi, że ewentualne przyjęcie tej uchwały nie rodziło żadnych zagrożeń. Natomiast brak akceptacji rady zamyka możliwość pozyskania pieniędzy m.in. na planowane inwestycje.