Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Starogard Gdański. Ludzie dobrej woli wpłacają pieniądze na pomoc chorej Madzi

Dorota Abramowicz
U Madzi niedługo po narodzinach zdiagnozowano ciężką chorobę genetyczną - mukowiscydozę
U Madzi niedługo po narodzinach zdiagnozowano ciężką chorobę genetyczną - mukowiscydozę Agnieszka Kamińska
Anna Sojka jest wzruszona. - Wielu dobrych ludzi pragnie pomóc Madzi - mówi przez ściśnięte gardło. - Nie spodziewałam się, że los mojego dziecka wzbudzi tak duże zainteresowanie. Docierają do nas prezenty dla małej, niektórzy przynoszą je nawet osobiście. Nadchodzą oferty pomocy i pieniądze.

Przeważnie są to niewielkie wpłaty - od 10 do 100 złotych. A jednak przez tydzień od napisania artykułu o dramatycznej sytuacji dwuletniej Madzi, chorej na mukowiscydozę dziewczynce ze Starogardu Gdańskiego, na otwarte na jej nazwisko subkonto gdańskiego oddziału Polskiego Towarzystwa Walki z Mukowiscydozą wpłynęło już 12 tysięcy złotych.

- I to zapewne nie koniec - mówi Anna Bilecka ze stowarzyszenia. - Na szczęście, bo w sytuacji tej rodziny pomoc finansowa oznacza przedłużenie życia dziecka.

Grzyb wraca

O dramatycznej sytuacji Magdy zaalarmowali redakcję lekarze i społecznicy z gdańskiego oddziału Polskiego Towarzystwa Walki z Mukowiscydozą. Dziewczynka urodziła się w niepełnej rodzinie, bo jej ojciec zachorował nagle na białaczkę i zmarł jeszcze przed przyjściem córeczki na świat. Jej mama, Anna Sojka, została sama z dwojgiem dzieci - starszą, obecnie 6-letnią Małgosią, i Madzią, u której niedługo po narodzinach zdiagnozowano ciężką chorobę genetyczną - mukowiscydozę. Organizm dziewczynki produkuje nadmiernie lepki śluz, który powoduje zaburzenia głównie w układzie oddechowym i pokarmowym. Chorzy cierpią na kaszel, duszność, nawracające zapalenia oskrzeli i płuc.

Pomoc dla Madzi ze Starogardu Gd. Zgłaszają się darczyńcy [NUMER KONTA]

Tymczasem Madzia mieszka z mamą i siostrą w dziewięciometrowej, zatęchłej i zagrzybionej przybudówce, docelowo wybudowanej jako pomieszczenie dla zwierząt gospodarskich. Mimo remontu, wykonanego przez krewnych pani Anny, grzyb po trzech miesiącach wrócił. Lekarze mówią jednoznacznie - każdy dzień przebywania dziecka w takich warunkach powoli zabija Magdę. Dziewczynka jest niemalże bez przerwy chora, ciągle kaszle, a rzadkie przerwy w podawaniu antybiotyków nie trwają dłużej niż trzy-pięć dni.

Cena choroby
Rodzina wprawdzie znajduje się na liście oczekujących na przydział mieszkania, ale starogardzcy urzędnicy twierdzą, że miasto nie ma wolnych lokali. Czas oczekiwania w kolejce określono wstępnie na cztery lata. Z kolei pani Anny, która ze względu na opiekę nad chorym dzieckiem musiała zrezygnować z pracy przy poborze opłat na autostradowych bramkach, nie było stać na wynajmowanie mieszkania. Tylko leki dla Madzi kosztują ponad 500 złotych miesięcznie, więc - jak policzyła pani Sojka - po opłaceniu wynajmu zostałoby jej 250 złotych miesięcznie. Na trzy osoby.

Po naszym artykule MOPS w Starogardzie Gdańskim zadeklarował, że opieka społeczna dołoży do wynajmu mieszkania. Także pieniądze wpływające na subkonto Madzi pozwoliłyby rozwiązać problemy finansowe rodziny. - Na jakiś czas - podkreśla Anna Bilecka. - Koszt leczenia mukowiscydozy rośnie wraz z wiekiem chorego. W przypadku nastolatków sięga już 2 tysięcy złotych miesięcznie, u osób oczekujących na przeszczep to 5 tysięcy złotych, nie licząc kosztów przeszczepu. Gdyby nie wsparcie Polskiego Towarzystwa Walki z Mukowiscydozą w ramach akcji przekazywania jednego procenta i poprzez indywidualne wpłaty, wielu chorych nie byłoby stać na wykupienie leków.

Każdy dzień

Jeszcze kilka dni temu mieliśmy nadzieję, że dzięki ofiarności naszych Czytelników Madzia wraz z mamą i siostrą przed świętami zamieszka w suchym, bezpiecznym mieszkaniu. Niestety, pojawił się problem. - Wbrew pozorom w Starogardzie Gdańskim jest niewiele mieszkań do wynajęcia, takich, na które byłoby nas stać - Anna Sojka rozkłada bezradnie ręce. - Codziennie sprawdzam oferty, dzwonię i słyszę, że owszem, mogę się wprowadzić, ale... bez dzieci. Znalazłam też dobre i tanie mieszkanie przy ul. Hallera, dwa pokoje z piecami, lecz właściciel powiedział, że ma wielu chętnych i niekoniecznie musi mnie wybrać.

Deklaracji nie brakuje. Pracownicy MOPS obiecują także wziąć udział w poszukiwaniu lokalu do wynajęcia dla Madzi, ale na razie efektów nie widać.

Jedno jest pewne - pani Anna z dziećmi musi się wyprowadzić. I to jak najszybciej.

- Każdy dzień mieszkania w obecnych warunkach zabija dziecko - przypomina Anna Bilecka. - Każdy dzień.


[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki