Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Starogard Gdański. Koty porzucone w plastikowej reklamówce i szczęnięta wyrzucone na śmietnik

Kinga Furtak
Kot o imieniu Han Solo urodził się pod koniec 2015 r. Miał szansę na nowy dom.  Jednak „opiekun” postanowił go wyrzucić
Kot o imieniu Han Solo urodził się pod koniec 2015 r. Miał szansę na nowy dom. Jednak „opiekun” postanowił go wyrzucić OTOZ Animals
Małe, piszczące i przemarznięte do kości. Pozostawione na okropną śmierć. Dwa szczeniaki zostały wyrzucone do śmietnika znajdującego się na starogardzkim osiedlu. Siedziały na zimnym betonie. Ich życie udało się uratować dzięki kobiecie, która nie przeszła obojętnie słysząc ich “płacz”.

Na miejsce natychmiast przyjechali pracownicy Schroniska dla Bezdomnych Zwierząt „OTOZ Animals”. - Sytuacja zaczyna się powtarzać - przyznaje ze smutkiem Aleksandra Pawlak, kierowniczka schroniska. - W zeszłym roku od marca opiekowałam się kilkunastoma porzuconymi kociętami i szczeniętami. Dokarmiałam je butelkami. To jak opieka nad dziećmi. Te zwierzęta potrzebują naszej pomocy w dzień i w nocy.

Historia zatoczyła koło. 10- dniowe rodzeństwo ze śmietnika trafiło pod opiekę kierowniczki, pracowników i wolontariuszy. - Ludzi reagujących na krzywdę zwierząt jest coraz więcej - mówi Maciej Bujny, pracownik schroniska dla bezdomnych zwierząt. - Otrzymujemy coraz więcej zgłoszeń. Psy, jak podrosną trafią do adopcji.

Młoda para adoptowała psa ze schroniska w Sopocie. Krótko po tym go uśpili

Niechciane zwierzęta podrzucane są też do schroniska. Historia kota zostawionego w foliowej siatce przed bramą schroniska miała mieć szczęśliwe zakończenie. Tak się jednak nie stało. - Pod koniec minionego roku przyszedł do schroniska mężczyzna, który chciał przygarnąć tego kota. - Pan wydawał się bardzo odpowiedzialny, poinformował nas, że choruje, jednak mimo wszystko jest w stanie zapewnić zwierzakowi wszystko, czego potrzebuje - podkreślają pracownicy schroniska. Po dokonaniu formalności pan i kot opuścili schronisko. Szczęście Han Solo nie trwało jednak długo. Pewnego dnia wychodząc przed bramę zauważyliśmy kartonowy transporter, który otrzymują koty opuszczające nasze schronisko. Był otwarty, a w środku leżało kilka saszetek i sucha karma. Rozpoczęliśmy poszukiwania biednego podrzutka, niedługo potem udało nam się go odnaleźć. Leżał w krzakach sparaliżowany strachem. Kiedy wpuściliśmy go do kociarni, przez dwa dni nie wychodził z szafy, siedział schowany i wciąż się bał. Teraz już strach opadł, Han Solo przypomniał sobie, gdzie jest i wie, że nie stanie mu się tu żadna krzywda. Znowu czeka aż ktoś po niego przyjdzie. Tym razem ktoś odpowiedzialny i pewny swojej decyzji, ktoś, kto go pokocha.

Pracownicy próbowali wyjaśnić sprawę u opiekuna kota. - Zadzwoniliśmy do niego z pytaniem, co jego kot robi pod schroniskiem. W pierwszej chwili zarzekał się, że kot musiał uciec - mówi Aleksandra Pawlak. - Potem powiedział, że go wyrzucił, bo go nie chce. Pytaliśmy, dlaczego nie zadzwonił i nie powiedział, że coś jest nie tak. Odparł na to, że kot jest jak śmieć, że dobrze, że nie wyrzucił go na śmietniku, tylko pod bramą schroniska i że mamy przestać tak bardzo troszczyć się o zwierzęta, bo one na to nie zasługują. Poprosiliśmy pana o książeczkę kota, którą od nas otrzymał, powiedział, że nie przywiezie jej, bo przecież jest chory. Mieliśmy wrażenie jakbyśmy rozmawiali z zupełnie innym człowiekiem niż za pierwszym razem. W tym momencie pozostało nam tylko cieszyć się, że Han Solo jest z powrotem z nami i znaleźć mu nowy, lepszy dom.

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki