Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Starogard Gdański: Decydowali o losach Stachowicza

Maciej Jędrzyński
Edmund Stachowicz
Edmund Stachowicz Maciej Jędrzyński
W niedzielę mieszkańcy Starogardu Gd. decydowali w referendum o losie prezydenta miasta Edmunda Stachowicza. Z naszych obserwacji w lokalach wyborczych wynika, że frekwencja nie była duża, a to właśnie ona decyduje o tym, czy wyniki referendum są ważne.

W Starogardzie Gd. powinno było przyjść do urn minimum 7135 mieszkańców, czyli 3/5 głosujących spośród tych, którzy uczestniczyli w wyborach w 2010 roku. Oficjalne wyniki referendum spodziewane są w poniedziałek.

Referendum było inicjatywą obywatelską pięcioosobowej grupy mieszkańców, której liderem jest 32-letni Marcin Wichert, pracownik firmy ochroniarskiej. Od listopada do stycznia zebrano 4858 podpisów starogardzian popierających inicjatywę obywatelską dotyczącą przeprowadzenia referendum. Było to około 1000 więcej od wymaganego prawem minimum.

Inicjatywa ujrzała światło dzienne, gdy prezydent podjął jesienią ub.r. decyzję o reorganizacji funkcjonowania stołówek szkolnych, aby zaoszczędzić pieniądze w budżecie. W efekcie około 30 osób ze stołówek dostało w szkołach wypowiedzenia umów o pracę. Po fali krytyki prezydent wycofał się z pomysłu, ale to nic nie zmieniło.

- Sam głosowałem dwa lata temu na Stachowicza, ale miasto się nie rozwija, jesteśmy sypialnią, nie ma nowych miejsc pracy, a prezydent nie współpracuje z Radą Miasta - zaznaczał Marcin Wichert.

Według prezydenta, akcja miała charakter polityczny.
- Nie było i nie ma żadnego powodu do organizowania referendum, a w zbiórkę podpisów włączyli się miejscy radni Platformy Obywatelskiej - zaznacza Stachowicz. - Platforma jest niekonsekwentna, bo mając większość w Radzie Miasta przez 5 ostatnich lat głosowała co roku za przyjęciem budżetów i udzieleniem mi absolutorium.

Ostatnie tygodnie przed referendum były bardzo gorące. Sąd Okręgowy w Gdańsku oddalił wniosek Marcina Wicherta, w którym domagał się on, by m.in. zakazać Klubowi Radnych Edmunda Stachowicza publikowania materiałów z informacjami sugerującymi zaangażowanie w inicjatywę referendalną przegranych sił politycznych w wyborach na prezydenta miasta w 2010 roku. Sąd oddalił wniosek Marcina Wicherta, ten odwołał się - bez powodzenia.

Potem w Sądzie Okręgowym odbyła się rozprawa na wniosek prezydenta, a sprawa dotyczyła ulotki referendalnej, pod którą to podpisał się Marcin Wichert. Sąd orzekł m.in. zakaz publikowania w związku z referendum materiałów, w tym ulotek, zawierających informację o tym, że Edmund Stachowicz jest emerytem.

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki