Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Staranowany radiowóz i strzały w Gdańsku. Eksperci: "Zachowywał się jak szaleniec, ale policjanci zrobili wszystko, by zatrzymać samochód"

Tomasz Chudzyński
Tomasz Chudzyński
Finał sprawy sprzed dwóch tygodni. W niedzielę nad ranem, policjanci zatrzymali 43-latka, który 7 lutego nie zatrzymał się do policyjnej kontroli, staranował radiowóz i uciekł z miejsca przestępstwa. Mężczyzna również tym razem próbował uciec policjantom. 43-latek podczas ucieczki uderzył w drzewo. Mężczyzna może usłyszeć zarzut czynnej napaści na policjanta, niezatrzymania się do kontroli drogowej oraz zniszczenia mienia. Za te przestępstwa grozi mu 12 lat więzienia.
Finał sprawy sprzed dwóch tygodni. W niedzielę nad ranem, policjanci zatrzymali 43-latka, który 7 lutego nie zatrzymał się do policyjnej kontroli, staranował radiowóz i uciekł z miejsca przestępstwa. Mężczyzna również tym razem próbował uciec policjantom. 43-latek podczas ucieczki uderzył w drzewo. Mężczyzna może usłyszeć zarzut czynnej napaści na policjanta, niezatrzymania się do kontroli drogowej oraz zniszczenia mienia. Za te przestępstwa grozi mu 12 lat więzienia. KMP Gdańsk
Eksperci strzelectwa i bezpieczeństwa komentują interwencję funkcjonariuszy policji, którzy oddali co najmniej kilkanaście strzałów próbując nieskutecznie zatrzymać pojazd zachowującego się jak szaleniec kierowcy, przy ulicy Majora Hubala. Według Marcina Samsela i Macieja Górskiego, policjanci zrobili wszystko, by udaremnić ucieczkę podejrzanego. Ich zdaniem jednak generalnym mankamentem całej formacji może być brak szkoleń funkcjonariuszy.

Po kilkunastu dniach od głośnych wydarzeń przy ulicy Majora Hubala policjanci zatrzymali mężczyznę, który "wyrwał się" wówczas z próby zatrzymania, mimo że policyjny pojazd blokował ulicę, a funkcjonariusze użyli broni palnej. Kierowca, którego próbowali zatrzymać policjanci staranował auto funkcjonariuszy (oraz inne samochody), miał potrącić jednego z interweniujących policjantów.

- Okoliczności pierwszej próby zatrzymania były dynamiczne i wbrew pozorom skomplikowane. Wszystko działo się w terenie zurbanizowanym, był tam przypadkowy kierowca. Takie sytuacje mogą być obarczone błędami. One się będą zdarzać. Być może funkcjonariusze powinni podjechać bliżej samochodu podejrzanego, blokując przejazd. Nie jest to jednak kwestia jednoznacznej oceny - podkreśla Marcin Samsel, ekspert ds zarządzania kryzysowego, wykładowca Wyższej Szkoły Administracji i Biznesu w Gdyni. - Funkcjonariuszy nie rozliczałbym za tą reakcję, a na pewno nie potępiał i ganił. Zastanawiające jest oczywiście to, dlaczego mimo oddania 21 strzałów, i to z dość bliskiej odległości, samochód osoby zatrzymywanej był w stanie dalej jechać.

Rzeczywiście, było to dość dziwne - policjanci robili wszystko, by zatrzymać kierowcę zachowującego się jak szaleniec, taranującego pojazdy. Na nagraniu słychać, że nie padają pojedyncze strzały, tylko jest ich znacznie więcej, a podejrzany mimo to odjeżdża - podkreśla Maciej Górski, eksperta ds bezpieczeństwa Fundacji AT System Group, instruktor wyszkolenia strzeleckiego. - Zastanowić się należy, czy ktoś zadbał o coś, co nazywam sprawnością bojową tych funkcjonariuszy. Przeszedłem wiele kursów, w tym strzelectwa tzw. close protection, i jestem w stanie stwierdzić, że ktoś, kto raz w miesiącu nie trenuje sytuacji dynamicznej w strzelaniu, może później w realnej akcji spudłować. Jednak szkolenia nie są dziś "w modzie". Policjanci, i to z każdego stanowiska, muszą mieć przede wszystkim szansę, by się szkolić.

Na nagraniu z próby zatrzymania 7 lutego ewidentnie widać, że funkcjonariusze celują w opony (trudno ocenić, czy strzelali w blok silnika). Słychać zgodne z procedurą polecenia "Stój policja". Kilka godzin później policjanci znaleźli porzucone auto podejrzanego. Miało ślady przestrzelonych opon.

- Ktoś mógłby się zastanawiać, dlaczego policjanci nie strzelają do próbującego uciekać kierowcy. Według mojej oceny uznali, że tego człowieka można ująć bez konieczności strzelania do niego, w tamtej chwili wiedzieli prawdopodobnie, że nie jest to na tyle niebezpieczny podejrzany, że konieczny był taki krok. Pamiętajmy też o specyfice oddawania strzału do siedzącego za kierownicą człowieka, gdy zza drzwi wystaje jedynie górna część ciała, z najbardziej newralgicznymi strefami - głową, klatką piersiową z sercem itp. - mówi Marcin Samsel. - Postrzał w takiej sytuacji zakończyłby się prawdopodobnie śmiercią lub w najlepszym wypadku ciężkim uszkodzeniem ciała. Policjanci w czasie interwencji przy ul. Hubala wybrali mniejsze zło - chcieli zatrzymać pojazd bez konieczności poważnego ranienia kierowcy. Myślę, że gdyby teraz, po tym pierwszym "numerze" tego podejrzanego, policjanci mieli użyć broni, już by się tak z nim "nie szczypali".

Policjanci w Gdańsku zachowali się zgodnie z wymogami prawa. Celowali w opony, chcieli zatrzymać pojazd - mówi Maciej Górski. - W moim odczuciu zrobili wszystko poprawnie. Nie ma sensu rozmawiać o sugestiach, że "bandyty nie szkoda", że trzeba było strzelać do tego podejrzanego. To wygląda zupełnie inaczej z perspektywy funkcjonariusza, który ponosi prawną odpowiedzialność za swoje czyny. Z drugiej strony, całe szczęście, że nie było wówczas przechodniów na chodniku, że np dziecko nie wybiegło z posesji.

Marcin Samsel zwraca uwagę, że policjanci mieli zatrzymać osobę podejrzaną o prowadzenie pojazdu bez uprawnień - tak wynika z oficjalnych informacji. Co prawda mężczyzna ten miał mieć kryminalną przeszłość, ale wiele wskazuje, że nie spodziewali się takiej reakcji. Stąd brak policyjnych antyterrorystów czy wyposażenia specjalistycznego, np kolczatek służących blokowaniu drogi. Z tego co wiadomo policjanci przypadkowo podczas patrolu wypatrzyli podejrzanego i podjęli próbę zatrzymania.
Zdaniem Macieja Górskiego, eksperta ds bezpieczeństwa Fundacji AT System Group sytuacja ta odzwierciedla w pewnym sensie "chaotyczne" przepisy dotyczące użycia środków przymusu bezpośredniego i odpowiedzialności funkcjonariuszy za konsekwencje nieudanej akcji, lub takiej, która może spowodować straty.

- Załóżmy, że rzeczywiście funkcjonariusze blokują auto podejrzanego wjeżdżając w nie z całą siłą. Ono uderza w inne zaparkowane samochody, zostaje unieruchomione, dochodzi do zatrzymania. Pewnie nie byłoby całej tej strzelaniny. Nie wątpię jednak, że mógłby się wówczas znaleźć jakiś biegły, który byłby w stanie stwierdzić, że należało użyć innych środków. W takim wypadku interweniujący policjant będzie odpowiadał za wszelkie zniszczenia cywilne jak i resortowe - mówi Maciej Górski.

Jeszcze inną sprawą jest zdaniem eksperta AT System Group, jest użycie broni palnej przez funkcjonariusza.

W naszych uwarunkowaniach kulturowo-społecznych użycie broni palnej przez funkcjonariuszy nie jest "codziennością". Uczciwi Polacy wciąż oswajają się z przypadkami użycia broni przez policjantów. Oczywiście ma to związek z tym, że w poprzednim ustroju siły porządkowe używały broni ostrej do tłumienia społecznych wystąpień - tłumaczy Maciej Górski. - Na ten aspekt kulturowy nakłada się brak szkoleń policjantów, o czym mówiłem wcześniej. Nie jest bardzo prostą czynnością szybkie wyjście z samochodu, do dynamicznie poruszającego się pojazdu, w którym nie wiadomo kto siedzi, mając z tyłu głowy jeszcze własne zdrowie i bezpieczeństwo, i trafienie w oponę, nawet z trzech, czterech metrów. Warto byłoby zatem system szkoleń w naszej policji "przewietrzyć".

Zaznaczmy, policjantom udało się wytropić podejrzanego. W niedzielę 21 lutego, o 4 nad ranem policjanci podjęli kolejną drugą próbę zatrzymania tego człowieka. Ponownie próbował on uciekać. W pewnym momencie nie zapanował nad pojazdem i uderzył w drzewo. Mężczyzna może usłyszeć zarzut czynnej napaści na policjanta, niezatrzymania się do kontroli drogowej oraz zniszczenia mienia. Za te przestępstwa grozi mu 12 lat więzienia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki