Lechia nie może się utrzymać w PKO Ekstraklasie, to teraz gra o uniknięcie kary, którą muszą kluby zapłacić za niespełnienie warunku minimum trzech tysięcy minut w sezonie. Przed tą kolejką biało-zielonym brakowało blisko 700 minut. Trzeba jednak pamiętać, że w jednej kolejce do tej klasyfikacji można zaliczyć maksymalnie 270 minut, czyli na przykład za rozegranie całego spotkania przez trzech zawodników mających status młodzieżowca. A jest o co grać, bo chodzi o uniknięcie kary wysokości miliona złotych.
Trener David Badia zapowiadał, że to teraz główny cel Lechii i że w planie jest wystawienie trzech młodzieżowców. I tak było, bo od pierwszej minuty na boisku pojawili się Jakub Kałuziński, a także Dominik Piła i Kacper Sezonienko. Ten ostatni zajął miejsce nie na skrzydle, jak w ostatnim czasie grywał w zespole biało-zielonych, ale w ataku. Łukasz Zwoliński w Mielcu nie zagrał za kartki, a Flavio Paixao był w gronie graczy rezerwowych, ale był oszczędzany na swój pożegnalny mecz z Legią Warszawa. Trudno powiedzieć cokolwiek dobrego o występie Sezonienki i Piły, poza tym że nabili minuty, aby nie płacić kary. A to są piłkarze, na których może być oparta kadra zespołu na przyszły sezon.
Pomimo tego, że Lechia już spadła z krajowej elity, to wierni fani biało-zielonych pojawili się w Mielcu. Nie zasiedli wprawdzie w sektorze gości, ale oglądali zza płotu przy hali sportowej. Do kibicowania używali chociażby klaksonów samochodów, którymi przyjechali do Mielca. Był też transparent dla zmarłej 13-letniej Zosi, fanki biało-zielonych. Kibice Lechii uczcili Zosię wstrzymując się od dopingu przez pierwsze 13 minut tego spotkania. W końcówce spotkania kibice Lechii, którzy tradycyjne posyłali wyzwiska pod adresem współwłaściciela klubu Adama Mandziary i byłego prezesa Pawła Żelema, wywiesili transparent „Mandziara teraz ty!” opatrzony krzyżem.
To był bardzo słaby i nudny mecz. Patrząc na grę biało-zielonych nie można się dziwić, że ta drużyna spada z PKO Ekstraklasy. Stal grała równie słabo, ale jest coraz bliżej utrzymania, a to głównie dzięki punktom zdobytym w rundzie jesiennej. Lechia najbliżej strzelenia bramki była w drugiej połowie, kiedy to celny strzał z dystansu oddał Kałuziński, a obok słupka główkował Sezonienko, a w końcówce spotkania też niecelnie strzelał Ilkay Durmus, który pognał sam na sam z bramkarzem Stali. Nie zmienia to faktu, że mecz zakończył się sprawiedliwym remisem. Tym samym David Badia zdobył drugi punkt w roli w trenera Lechii przerywając serię pięciu kolejnych porażek, ale nie ma żadnych powodów do satysfakcji. Zresztą wiele wskazuje na to, że swoją trenerską kadencję w Gdańsku zakończy bez wygranego meczu.
CZYTAJ TAKŻE: Takie kontrowersyjne i pamiętne oprawy przygotowali kibice. Budzą skrajne emocje
Po meczu piłkarze Lechii podeszli w kierunku kibiców i usłyszeli to, co ostatnio, czyli „wypier…”, a za chwilę „Lechia to my, nie Mandziara i jego psy”.
Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?