Ogniwo Sopot jechało do Łodzi po swój dziesiąty tytuł mistrza Polski. Rok temu się nie udało, o sopocianie przegrali z łodzianami 3:16. Wtedy wydawało się, że sopocka ekipa nie miała tyle argumentów, co teraz. Drużyna trenera Karola Czyża dojrzała pod każdym względem dlatego jechała do Łodzi pewna swoich możliwości. Nie bez znaczenia w małej bitwie psychologicznej było doświadczenie, które we wrześniu przywiózł z Londynu kapitan kadry i Ogniwa Piotr Zeszutek. Był on na prawie miesięcznym stażu w słynnym klubie Harlequins. Rugbiści Ogniw zapowiadali swój plan na rywala, ale to przeciwnik, który bronił tytułu zaczął finałowy mecz znacznie lepiej. Budowlani w ciągu pierwszego kwadransa zdobyli dwa przyłożenia i objęli prowadzenie 12:0. To, że taki wynik w takim czasie nie decyduje o losach meczu w rugby wiadomo nie od dziś. Dwa tygodnie temu udowodnili to sopocianie w meczu z Pogonią, kiedy to dopiero w końcówce meczu objęli prowadzenie i nie oddali go do końca awansując do finału.Sopocianom w pierwszej połowie udało się uszczelnić defensywę i zdobyć sześć punktów z rzutów karnych celnie wykonanych przez Wojciech Piotrowicza. Błąd w obronie kosztował sopocian stratę trzeciego przyłożenia w 52 minucie. Łodzianie po udanym podwyższeniu prowadzili 19:6, a kilka minut później powiększyli je o kolejne przyłożenie. O tym, że łódzki plan Ogniwa nie wypalił było wiadomo jeszcze przed końcem meczu, który zakończył się pewnym zwycięstwem Budowlanych.
Budowlani SA Łódź - Ogniwo Sopot 38:16 (12:6)
Punkty dla Ogniwa: Wojciech Piotrowicz 11, Mateusz Plichta 5
Ogniwo: Wilczuk, Rau, Bysewski - Graban, Anuszkiewicz - Niedźwiecki, Grabowski, Zeszutek - Plichta, Piotrowicz - Mrowca, Przychocki, Szczepański, Burrows - Żuk
W Siedlcach o brązowy medal grała gdańska Lechia, która musiała stawić czoła Pogoni. Przed meczem wydawało się, że Lechia ma niewielkie szanse na sukces w tym starciu. O wyniku zadecydowało jedno przyłożenie, które zdobyli gospodarze i oni mogli cieszyć się z medalu. Biało-zielonym bardzo niewiele zabrakło do zrobienia sensacji, bo gdyby Paweł Boczulak wykorzystał dwa rzuty karne, to Lechia cieszyłaby się z brązu.
Pogoń Siedlce - Lechia Gdańsk 5:0 (0:0)
Lechia: Witoszyński (Plich), Buczek (Olszewski), Kacprzak - Lademann (Krużycki), Pawłowski - Płonka, Smoliński (Kossakowski), Dabkiewicz - Boczulak - Popławski - Wójtowicz, Wesołowski (Piszczek) Minkiewicz, Kwiatkowski - Bracik
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?