Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sprawdź ile wydali pomorscy politycy na kampanię wyborczą

Łukasz Kłos
20 tys. Senator prof. Edmund Wittbrodt pieniądze wydał między innymi na billboardy i plakaty
20 tys. Senator prof. Edmund Wittbrodt pieniądze wydał między innymi na billboardy i plakaty Archiwum DB
Przedwyborcza debata liderów - 7,2 tys. zł, plakat na ekologicznej dykcie - 4,5 zł za sztukę, a spot ze śledziem w roli głównej - "za grosze". Do tego wynajem własnego auta - 50 zł w ryczałcie oraz osobiste spotkania z wyborcami - "bezcenne". W komitetach wyborczych trwa gorączkowe przeliczanie kosztów poniesionych podczas kampanii wyborczej.

Dla Platformy Obywatelskiej podliczenie faktur pokaże cenę władzy. Ruch Palikota podlicza wartość swojego pierwszego, małego zwycięstwa, a dla innych komitetów to przede wszystkim rachunek porażki.

Na sukces wyborczy Platformy Obywatelskiej złożyły się nie tylko sumy wpłacane przez kandydatów i ich zwolenników, ale też cała machina przygotowana przez krajowy komitet. Indywidualne kampanie poszczególnych kandydatów wspierały np. ogólnopolskie spoty wyborcze czy Platformobus. Autokar, przemierzający województwo pomorskie, wynajęty został przez komitet krajowy.

- Ale marszrutę i "obsadę" ustalaliśmy już u nas, na Pomorzu - mówi Piotr Skiba, dyrektor pomorskiego biura PO.

"Centrala" Platformy współfinansowała też billboardy dla wszystkich kandydatów do Senatu oraz "czołówek" na listach do Sejmu. Ile kosztowało wsparcie centrali regionów? Nie wiadomo. Regionalni koordynatorzy finansowi odsyłają do warszawskich biur Platformy, a te z kolei do samego skarbnika partii Łukasza Pawełka, z którym nie sposób się skontaktować. Nieoficjalnie mówi się o embargu informacyjnym.

Ostrożność działaczy PO nie dziwi, po tym jak media ujawniły kontrowersje wokół finansowania kampanii jednego z członków - Łukasza Gibały. Krakowskiemu kandydatowi Platformy partia ustawiła limit wydatków na poziomie 1,5 tys. zł. Więcej mógł wydać tylko wtedy, gdyby inny z kandydatów zrzekł się przyznanej mu kwoty na jego rzecz. Szkopuł w tym, że według nieoficjalnych wyliczeń Gibała na kampanię wydał nawet... ok. 1 mln zł, a to suma przekraczająca limity przyznane dla wszystkich kandydatów łącznie w jego okręgu. Olbrzymia kwota z pewnością ułatwiła wywalczenie mandatu poselskiego, o który ubiegał się z odległego, bo 19 miejsca.

Wszystko o wyborach 2011

Czy podobny paradoks będzie miał miejsce na Pomorzu? Mało prawdopodobne, ale oficjalne dane znane będą dopiero na początku stycznia przyszłego roku, kiedy Państwowa Komisja Wyborcza upubliczni sprawozdania finansowe poszczególnych komitetów.

Tymczasem już dziś udało się nam ustalić, że np. przedwyborcza debata Anna Fotyga - Sławomir Nowak kosztowała ok. 7,2 tys. zł. W tej sumie znajduje się koszt wynajmu dziedzińca Politechniki Gdańskiej oraz nagłośnienia.

Znacznie bardziej otwarci są poszczególni kandydaci (oraz ich sztaby) i deklarują konkretne sumy. Z szacunków sztabu wyborczego Sławomira Nowaka wynika, że za zwycięską kampanię szef pomorskiej Platformy zapłacił nieco ponad 30 tys. zł.

- Czekamy na ostatnią fakturę związaną ze stroną internetową i będziemy mogli zamknąć rozliczenie - mówi Piotr Borawski, szef sztabu wyborczego Nowaka. - Podczas tej kampanii świadomie zrezygnowaliśmy z kampanii plakatowej. Z zasady jesteśmy przeciwnikami oblepiania miasta dyktą.
30 tys. zł to przede wszystkim koszt billboardów, citylightów (podświetlanych plakatów na przystankach) oraz ulotek. W kwotę wliczone są też jeszcze dwie wielkie siatki reklamowe wieszane na fasadach. "Bezcenny" był z kolei wkład w kampanię pomorskiego lidera wolontariuszy z partyjnej młodzieżówki - Stowarzyszenia Młodzi Demokraci.

Podobnie jak lider listy w wielkopowierzchniowe siatki zainwestował także Jerzy Borowczak.
- Dzięki porozumieniu z prywatnymi właścicielami udało się wynegocjować korzystną cenę - twierdzi poseł PO. Borowczak na swoją kampanię wydał jednak dużo mniej, bo ok. 10 tys. zł.
Natomiast startująca z trzeciego miejsca Krystyna Kłosin wydała na kampanię 17 tys. zł.
- Nie zaciągałam kredytów. Środki pochodziły z moich oszczędności - przyznaje.

Wszystko o wyborach 2011

Posłanka deklaruje, że za te pieniądze kupiła przede wszystkim ulotki wyborcze, plakaty, kilka banerów oraz jeden duży billboard w Rumi. Kandydatce Platformy także pomagali Młodzi Demokraci.
Znacznie więcej wydał inny kandydat Prawa i Sprawiedliwości - Andrzej Jaworski. Jego kampania kosztowała ok. 33 tys. zł (choć zastrzega, że to kwota póki co szacunkowa). Jaworski postawił m.in. na ekologiczne rozwiązania - zamiast "klasycznych" dykt pod plakaty kupił podkłady z materiałów przyjaznych środowisku. Jeden ekoplakat kosztował przez to 4,5 zł, co w przeliczeniu na tysiąc zakupionych egzemplarzy dało niemałą kwotę.

- Uważam jednak, że każdy z kandydatów powinien stosować takie materiały. Warto pójść za wzorem zagranicznych parlamentarzystów, którzy powszechnie stosują takie rozwiązania - podkreśla Jaworski.

Stosunkowo niewiele wydał na ostatnie wybory Piotr Bauć. Lider listy Ruchu Palikota szacuje, że wydał na całą kampanię ok. 11,5 tys. zł. Całość pochodziła z jego oszczędności. Co za tę sumę kupił?
- Z 30 tys. ulotek, do tego banery i plakaty. Musiałem też zapłacić za wynajem... własnego komputera - mówi Bauć. - Choć to brzmi absurdalnie, to takie mamy przepisy.

"Usługę" wycenił ryczałtem na 50 zł. Podobnie musiał zapłacić swojemu przyjacielowi za wynajem jego samochodu, choć ten chciał go udostępnić za darmo.

- Za darmo to można tylko roznosić ulotki i rozlepiać plakaty. Umówiłem się więc z przyjacielem, że zapłacę mu symboliczne 100 zł za pomoc - dodaje.

Natomiast sukces wyborczy Roberta Biedronia kosztował go ok. 25 tys. zł.
- Kampanię sfinansowałem z oszczędności własnych i mojego partnera - przyznaje.
Ponad połowa z tej kwoty to koszt wydania gazetki wyborczej - projektu graficznego, przygotowania i dystrybucji.

- Opłacało się. Gazeta schodziła jak ciepłe bułeczki - przyznaje Biedroń.
Choć na kampanię wydał niemal tyle samo co Biedroń i Bauć razem, to bez mandatu pozostał Krzysztof Andruszkiewicz.

- Takie jest ryzyko tej "branży" - kwituje kandydat SLD.
Nie pomogły spoty radiowe po 1 tys. zł od jednej emisji ani billboardy, za których wynajem musi zapłacić kilkanaście tys. zł. Ponad 30 tys. zł wydanych w kampanii pieniędzy przełożyło się na zaledwie 5,3 tys. zdobytych w wyborach głosów.

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki