Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sprawa "windziarza" ze Słupska. Adam Sz. winny. Sąd uznał jednak sprawę za wykroczenie

Hubert Bierndgarski
H. Bierndgarski
Miesiąc ograniczenia wolności i 30 godzin prac społecznych. Taki wyrok usłyszał w sądzie Adam Sz. ze Słupska, który w marcu 2013 roku zniszczył około 70 zabezpieczeń w 11 windach na Osiedlu Niepodległości w Słupsku.

Sędzia zmieniła karę Adama Sz. na wykroczenie bo uznała, że oskarżyciel nie przygotował odpowiednio dowodów w sprawie i nie udowodniono oskarżonemu części postawionych zarzutów.

Do zdarzenia doszło pod koniec marca 2013 roku. Adam Sz. przebrany za konserwatora ukradł z 11 wind osobowych zamontowanych w blokach na osiedlu Niepodległości i Piastów w Słupsku ponad 70 miedzianych przewodów. Były to zabezpieczenia, bez których winda mogła poruszać się bez zamkniętych drzwi. Można było również otworzyć drzwi mimo, że nie było za nimi windy. Zdaniem prokuratorów sytuacja taka mogła zagrażać bezpieczeństwu osób, które korzystały z wind. Niezabezpieczone windy pracowały przez kilka dni. Dodatkowo uszkodzono dwa przewody podtrzymujące windy. Łącznie straty oszacowano na 2800 zł, z czego wartość samych skradzionych przewodów to tylko niewiele ponad 20 zł (oskarżony sprzedał je na złomowisku jako kolorowy metal).

Czytaj także: Słupsk: Proces Adama Sz. oskarżonego o zniszczenie ok. 70 zabezpieczeń w windach

Oskarżony Adam Sz. wcześniej nie stawiał się na sali rozpraw. Kiedy pojawił się na rozprawie pierwszy raz przeprosił za swoje zachowanie.

- Od lat jestem bezrobotny, bez prawa do zasiłku. Mieszkam ze schorowaną matką, której chciałem pomóc finansowo. Nie wiedziałem, że odłączenie tych przewodów może spowodować takie konsekwencje. Bardzo przepraszam za to, co zrobiłem. Żadne moje usprawiedliwienie jest niewystarczające. Zrobiłem źle i nie staram się tego ukryć. Przepraszam wszystkie osoby, które mogły przeze mnie być poszkodowane.

W czasie ostatniej rozprawy przesłuchano jeszcze jednego świadka oraz biegłego inżyniera elektromechanika Macieja Szycę.
- Usunięcie zabezpieczeń z wind mogło powodować zagrożenie dla wielu osób - mówił w czasie rozprawy biegły.
- Brak takich uziemień powoduje, że w czasie awarii system nie działa i wtedy można otworzyć drzwi mimo, że za nimi nie ma windy.

W mowach końcowych prokurator Joanna Wojciechowska - Kowalska jednoznacznie wykazała, że działania podjęte przez oskarżonego miały wpływ ba bezpieczeństwo korzystających z wind osób. Chciała dla niego kary jednego roku więzienia w zawieszeniu na pięć lat i 500 zł kary.

- Windy znajdują się na dużym osiedlu mieszkaniowym, na którym mieszka wiele rodzin. Kradzież tych zabezpieczeń, z której dochód był niewspółmierny do szkód, wpływał negatywnie na ich bezpieczeństwo. Mówił o tym nawet biegły sądowy - mówiła na sali rozpraw prokurator.

Sędzia Agnieszka Niklas-Bibik nie uwzględniła jednak wniosków oskarżyciela i jednoznacznie wskazała, że prokuratura nie przygotowała dowodów, które mogłyby wskazywać winę oskarżonego.

Czytaj więcej: Windziarz ze Słupska uznany za winnego. Sąd uznał jednak sprawę za wykroczenie

Treści, za które warto zapłacić!
REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI


Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki