Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sprawa stoczni

Piotr Dwojacki
"Sprawa stoczni" w Trójmieście zawsze będzie tematem nośnym - niezależnie od tego, czego konkretnie będzie dotyczyć. Teraz mamy kilka takich "spraw".

W Gdańsku na terenach stoczniowych "zalęgły się" instytucje kultury. Tworzą się sentymentalne ruchy społeczne złożone z osób przywiązanych czy to do wyburzanych, historycznych budynków postoczniowych, czy też do żurawi, bez których wiele osób nie wyobraża sobie miejskiego krajobrazu (też sobie nie wyobrażam).

Biuro Rozwoju Gdańska przygotowuje "Studium krajobrazowe Młodego Miasta ze szczególnym uwzględnieniem dźwigów". Prezydent Adamowicz przywołał na dawną bramę Stoczni Gdańskiej ducha Włodzimierza Lenina, pewnie po to, by go którejś nocy ponownie objawić miastu i światu, np. w nadchodzącą rocznicę Porozumień Sierpniowych. A może na otwarcie Europejskiego Centrum Solidarności. Słowem: w Gdańsku wokół stoczni "się dzieje".

A w Gdyni? Pewne emocje budzi ewentualna wyprowadzka Stoczni Marynarki Wojennej i stworzenie w ten sposób przestrzeni dla rozwoju portu. Jestem za tym, by Gdynia mogła przyjmować wielkie kontenerowce, więc terenu upadłych warsztatów wojskowych nie żałuję. W Gdyni opracowano też konstrukcję i technologię czegoś, co się nazywa VFT - Vistal Floating Turbine, zwana też dok-wieżą. Jest to, mówiąc w największym skrócie, unosząca się na wodzie elektrownia, projekt mogący zrewolucjonizować branżę morskiej energetyki wiatrowej w skali wykraczającej daleko poza Bałtyk.

Gdyńska akademia Det Norske Veritas ma bodaj najnowocześniejszy w Europie symulator 3D, który w wirtualnej rzeczywistości pomaga szkolić specjalistów do najbardziej wymagających prac związanych z inspekcją statków, platform wiertniczych - i chyba wszystkiego, co stoi w morzu lub się po nim porusza. Na terenie dawnej stoczni, przy ul. Czechosłowackiej, wykluwa się koncept Bałtyckiego Parku Nowych Technologii.

W efekcie w Trójmieście pojęcie "stocznia" przestaje się kojarzyć z historycznym rytmem produkcja - strajk - produkcja. Stocznia staje się miejscem dla ludzi chcących się rozwijać i myśleć niestandardowo. W niektórych miejscach stocznia to strefa kultury i życia społecznego. W innych to strefa technologicznych innowacji, wyznaczających zupełnie nowe horyzonty związane z pracą na morzu i w związku z morzem. Normą stają się ciągłe zmiany.

Powoli można zacząć mówić o cudzie: nie tak dawno miałem szczerą radość rozmawiać z przedstawicielami fińskiej misji z gatunku szpiegostwa gospodarczego. Przyjechali do Gdyni i Gdańska po to, żeby się nauczyć od nas przestawiania branży stoczniowej na nowe tory. U siebie, w Finlandii, ponieśli na tym polu klęskę i bardzo się boją przyszłości. A w Trójmieście branża ma się na ogół nieźle, dużo lepiej niż wynikałoby to ze stereotypowego obrazu stworzonego w ciągu ostatnich 20 lat. I wystarczająco dobrze, by inni chcieli się na nas wzorować.

Dodajmy do tego jeszcze jedno ciekawe zjawisko: Chińczycy już nie trzymają się mocno. 90 proc. chińskich "tanich" stoczni nie ma zamówień spoza ojczyzny. Coraz częściej się mówi, że kryzys, że branżę czeka bolesna fala bankructw, redukcji i wyprzedaży. Że zginą nawet firmy chronione przez państwo. Chińskie.

CZYTAJ INNE FELIETONY/ BLOGI:

Możesz wiedzieć więcej! Kliknij, zarejestruj się i w sierpniu korzystaj za darmo: www.dziennikbaltycki.pl/piano

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki