Sprawa Piotrusia: Oświadczenie ojca i odpowiedź matki

red.
Archiwum prywatne
Sprawa pięcioletniego Piotrusia, który tydzień temu, w asyście policjantów i kuratorów został odebrany matce wzbudza sporo kontrowersji. Głos zabrał ojciec chłopca, który wystosował specjalne oświadczenie. We wtorek po południu oświadczenie wydała także matka dziecka.

W oświadczeniu ojca Piotrusia czytamy:

Kierując się dobrem synka, jak również troską o rzetelność informacji przekazywanych społeczeństwu oraz obiektywizm formułowanych opinii, postanowiłem przerwać milczenie i zamieścić niniejsze oświadczenie.

Odpowiedź matki Piotrusia

Jestem ofiarą "nagonki" medialnej, która w moim odczuciu wcale nie jest wyrazem zatroskania o los mojego syna Kuby, a jedynie poszukiwaniem sensacji i świadectwem braku szacunku dla tragedii mojej rodziny, zwłaszcza synka. Pragnę poinformować wszystkich zainteresowanych, iż synek cały proces adaptacji do nowych warunków przechodzi nadspodziewanie dobrze, wbrew rozmaitym i tendencyjnym insynuacjom, absurdalnym oskarżeniom oraz atakom. Bardzo ubolewam, że niektórzy dziennikarze i redaktorzy gonią za sensacją "po trupach". Ja zaś zostałem zmuszony do publicznego "prania brudów".

Sprawa Piotrusia: Matka złożyła zawiadomienie do prokuratury

Kuba czuje się bardzo dobrze, akceptuje mnie oraz nowe otoczenie. Pragnę podkreślić, iż nie reaguje lękowo na mój widok. Tym niemniej, z oczywistych względów potrzebujemy z synkiem jeszcze czasu, by umocnić naszą wzajemną więź, którą tak uporczywie usiłowała zniszczyć jego matka wraz ze swoją rodziną. Dość wspomnieć, że z przyczyn mi nieznanych matka Kuby, bez porozumienia ze mną, zwraca się do niego "Piotruś", czyli drugim imieniem. Wiele zachowań ujawnianych przez synka pozostającego dotychczas pod opieką matki miało cechy zespołu tzw. oddzielenia od drugoplanowego opiekuna (PAS). To forma wykorzystywania psychicznego dziecka, którego następstwa często są nieodwracalne. Bardzo się cieszę, że Sąd to dostrzegł. Nie ma bowiem czegoś takiego, jak "zmuszanie dziecka do kontaktów z ojcem". To matka jest odpowiedzialna na prawidłowe przygotowanie dziecka do kontaktów z ojcem. Każde bezpośrednie czy pośrednie oddziaływanie na dziecko, które uniemożliwia wykonanie postanowienia Sądu, będzie zawsze na niekorzyść matki. Świadczy wyłącznie o jej złej woli.

Zobacz jak wyglądało przejęcie dziecka przez ojca

Moja była żona, podobnie jak jej rodzice, niestety nie wykazywali i nadal nie wykazują dobrej woli, ustawicznie formułując zarzuty o (rzekome) znęcanie się, naruszanie nietykalności cielesnej, znieważanie itp. Przyjęli zasadę "ciągłego obrzucania mnie błotem - zawsze coś się przylepi". Teściowa (Magdalena L.) nie wahała się nawet wnieść sprawę przeciwko mnie w Wydziale Karnym. W roku ubiegłym prawomocnym wyrokiem Sądu zostałem uniewinniony. Jestem osobą niekaraną.
Jak obserwuję każdego dnia, brak bezpośredniej obecności matki pozwala Kubusiowi zachowywać się wobec mnie naturalnie i szczerze, w miejsce dawnych gwałtownych reakcji, które demonstrował wskutek intencjonalnych działań osób z którymi no co dzień przebywał. Uzasadnienie prawomocnego wyroku rozwodowego w tej kwestii nie budzi żadnych wątpliwości. Cytat: "Biegli dwóch ośrodków RODK (…), dwóch doświadczonych kuratorów sądowych oraz pracownicy Ośrodka Adopcyjno-Opiekuńczego zaobserwowali, że pozwany (czyli ja) czynił zabiegi do poprawy relacji z dzieckiem, nie dopatrzono się w postawie ojca jakichkolwiek błędów, pozytywnie oceniono predyspozycje ojca i nie dopatrzono się jakichkolwiek negatywnych intencji wobec syna. Negatywnie oceniona została postawa matki, która nadmiernie uzależniła dziecko od siebie, co wpłynęło na ograniczenie jego prawidłowego rozwoju i praktycznie wykluczyła jego swobodne kontakty z innymi osobami (nie tylko z ojcem). Postawa taka, zdaniem Sądu, powinna ulec korekcie"
.

Losy Piotrusia rozstrzygną się do końca tygodnia

Nie polegającym na prawdzie twierdzeniem jest opinia mojej byłej żony, iż ma w pełni zachowaną władzę rodzicielską. Sąd - wyrokiem z dnia 12 maja 2010 roku - bowiem ograniczył jej władzę rodzicielską nad naszym synem przez zobowiązanie jej do podjęcia psychoterapii oraz nadzór kuratora sądowego. Sąd, powołując się na badania kilku niezależnych biegłych, stwierdził, iż (cyt.) "matka wzmacnia nieprawidłowe zachowania małoletniego. (…) Postawa chłopca jest wynikiem symbiotycznej więzi małoletniego z matką, nieświadomego przejmowania jej lęków i postaw. Biegli wskazali, że dla prawidłowego rozwoju małoletniego konieczna jest zmiana postawy matki (uznanie autonomii syna, rozluźnienie symbiotycznej więzi, wewnętrzna zgoda na udział ojca w życiu dziecka)".

Chciałbym jeszcze zacytować kolejny fragment uzasadnienie wyroku Sądu Okręgowego w Gdańsku: "Niewątpliwie na skutek postawy matki i jej rodziców została przerwana więź uczuciowa do ojca, która (…) jeszcze była we wrześniu 2008 roku. (…) Postępowanie dowodowe nie wykazało by w jakikolwiek sposób i kiedykolwiek pozwany nadużył władzy rodzicielskiej wobec syna lub zachowywał się wobec dziecka zagrażając jego dobru. Powódka nie wskazała na jakiekolwiek okoliczności stawiające pozwanego w złym świetle co do jego predyspozycji wychowawczych lub prowadzonego trybu życia dyskwalifikującego pozwanego do spędzania z synem czasu".

Nie bez znaczenia jest także, iż moja była żona zataiła przed Sądem fakt, że jest w ciąży, zmieniła stan cywilny oraz miejsce zamieszkania. Tym samym wprowadziła Sąd w błąd, także kuratorów sądowych, twierdząc uporczywie, że przebywa z Kubusiem w domu swych rodziców.
Moje rozgoryczenie jest olbrzymie, bowiem była żona uporczywie nie respektowała orzeczeń Sądu, izolując mnie od dziecka. Przez niemal cztery lata praktycznie uniemożliwiała mi normalny kontakt z jedynym synem (zagwarantowany prawomocnymi postanowieniami Sądu). Zawiodły wszystkie sposoby zaradzenia owej sytuacji, niestety pozostał ten najbardziej radykalny i dramatyczny, tzn. przymusowe odebranie matce dziecka, do którego doszło w dn. 05 lipca br. (postanowienie Sądu Rejonowego Gdańsk Południe).
Pragnę wszystkich zapewnić, iż Kubuś jest zdrowy (co obiektywnie potwierdził lekarz-pediatra), sypia dobrze, ma normalny apetyt, większość czasu jest w pogodnym nastroju, bardzo chętnie się bawi. Twierdzenie matki synka, iż synek pozostaje pod wpływem leków oraz jakoby wymaga(ł) leczenia neurologicznego jest niezgodne z rzeczywistością, choćby dokumentacją medyczną z poradni zdrowia. Nie potrafię pojąć sensu dążenia matki mojego dziecka do przypisywania jemu rozmaitych chorób i rzekomych dolegliwości. Synek jest wspaniałym, prawidłowo rozwijającym się chłopcem, powodem mojej ojcowskiej dumy.
Jestem głęboko przekonany, że ustalenie miejsca pobytu synka przy mnie było słuszne. Zwracam uwagę, że sprawa mojego syna to jedynie smutny przykład nader częstego dyskryminowania ojców. Ufam, że niniejsze oświadczenie przyczyni się do poprawy świadomości i obiektywizmu społecznego w tym względzie.
Jednocześnie chciałbym podziękować autorom wszystkich listów, które otrzymuję, zarówno tych niezwykle agresywnych i oskarżających, jak i bardzo pozytywnych oraz wspierających, za wrażliwość na krzywdę i chęć poprawy współczesnego modelu rodzicielstwa.

Krzysztof Jodzio

Odpowiedź matki Piotrusia na oświadczenie jej byłego męża - Krzysztofa Jodzio


W związku z oświadczeniem Krzysztofa Jodzio dotyczącym sytuacji jaka zaistniała w związku z przymusowym odebraniem małoletniego syna Jakuba Krzysztofa Jodzio jestem zmuszona ustosunkować się do twierdzeń zawartych w tym oświadczeniu, gdyż zawierają treści nieprawdziwe, odbiegające od rzeczywistości i stanowią swoistą manipulację charakterystyczną dla całego postępowania w sprawach jakie toczyły się oraz toczą między nami.
Na wstępie muszę zaznaczyć, że wbrew twierdzeniom zawartym w tym oświadczeniu przysługuje mi pełna władza rodzicielska nad małoletnim synem. Przytoczę w tym względzie treść wyroku Sądu Okręgowego w Gdańsku z dnia 12 maja 2010 r sygn.akt: II C 353/08. W punkcie II tego wyroku Sąd orzekł:
"Wykonywanie władzy rodzicielskiej nad małoletnim Jakubem Piotrem Jodzio urodzonym 25.02.2006 roku w Gdańsku powierza powódce, ograniczając władzę rodzicielską pozwanego do współdecydowania o istotnych sprawach dziecka związanych z wychowaniem, leczeniem i edukacją"
Zatem to nie mnie Sąd ograniczył władzę rodzicielską, lecz Krzysztofowi Jodzio. Powierzenie władzy rodzicielskiej w rozumieniu przepisów Kodeksu rodzinnego i opiekuńczego oznacza, że wynikająca z całokształtu uregulować kodeksowych, a w szczególności z art.95 § 1 krio, art. 96 krio oraz art.98 § 1 krio.stanowi ogół obowiązków i praw względem dziecka mających na celu zapewnienie mu należytej pieczy i strzeżenie jego interesów. Władza to, to przede wszystkim zespół obowiązków rodziców względem dziecka, a uprawnienia rodziców w stosunku do dziecka są wtórnym składnikiem tej. Władza rodzicielska obejmuje zatem całokształt spraw dziecka i pieczę nad jego osobą, zarząd jego majątkiem oraz reprezentowanie.
Jak dotychczas nikt mnie tej władzy nie pozbawił, wobec tego mam prawo do stałego kontaktu z dzieckiem niezależnie od jego miejsca pobytu i tylko ja mam prawo reprezentowania jego interesów. Faktycznie zaś tego władztwa zostałam pozbawiona od 5 lipca.
Podkreślam jeszcze raz, że Krzysztofowi Jodzio władzy ta została ograniczona do określonych czynności i nie ma on prawa reprezentowania dziecka.
Wprawdzie przepis art. 109 krio zawiera możliwość wydania zarządzeń ograniczających i tego uprawnienia Sąd Okręgowy skorzystał zobowiązując mnie do podjęcia psychoterapii mającej na celu zmianę postawy w zakresie uznania autonomii syna i w tym celu ustanowił nadzór kuratora, a także zobowiązał oboje rodziców do podjęcia terapii rodzicielskiej.
Te ograniczenia nie dotycząca powierzenia mi całości władzy rodzicielskiej, a Krzystof Jodzio nie uprawniony do reprezentowania dziecka.
Wyrok ten został utrzymany w mocy wyrokiem Sądu Apelacyjnego w Gdańsku z dnia 30 września 2010 r. syng.akt: I ACa 786/10, a w uzasadnieniu obu wyroków kwestia ta została wyjaśniona w sposób nie budzący wątpliwości.
Krzystof Jodzio celowo, manipulując treścią wyroków, stara się zdyskredytować mnie twierdząc, że zostałam ograniczona w władzy rodzicielskiej.
Muszę się też odnieść do przywołanej przez Krzysztofa Jodzio opinii Rodzinnego Ośrodka Diagnostyczno-konsultacyjnego. W jednym z tych ośrodków, w Elblągu, opinię wydawała osoba podlegająca wyłączeniu. Mąż tej osoby był zatrudniony z Krzysztofem Jodzio w Instytucie Psychologii przy Uniwersytecie Gdańskim razem wspólnie napisali kilka artykułów.
Zostało to podniesione w toku postępowania, a co dyskwalifikowało rzetelność tej opinii. Krzystof Jodzio powołuje się na nią choć te kwestie były mu dobrze znane.
Nie jest więc to nagonka z mojej strony, natomiast w sytuacji gdy nie wiedziałam gdzie jest dziecko, co się z nim dzieje i w jakich przebywa warunkach byłam zmuszona, za pośrednictwem mojego pełnomocnika, wystąpić do Prokuratora Rejonowego w Gdyni z wnioskiem o wszczęcie postępowania przygotowawczego, zostałam bowiem pozbawiona władztwa nad dzieckiem, a tym samym wykonywania władzy rodzicielskiej, co stanowi przestępstwo określone w art.211 kk.
Odrębną kwestią jest zmiana przeze mnie stanu cywilnego. Nie mam obowiązku nikogo o tym powiadamiać, a już na pewno nie Krzysztofa Jodzio. Nie ma to żadnego wpływu na sytuację prawną. Nie jest też to kwestia, która powinna interesować kuratora. Obowiązki kuratora są ściśle określone i w tym zakresie moje postępowanie nie naruszało żadnych obowiązków.
Nadal miejscem zamieszkania dziecka było miejsce mojego zamieszkania, a to znajduje się w domu moich rodziców. Nie wprowadzałam nikogo w błąd, natomiast z uwagi na chwilową sytuację przebywałam wraz z mężem i dzieckiem pod innym adresem.
Dziecko zawsze było dostępne pod adresem mojego zamieszkania. Pod tym adresem odbywały się kontakty ojca z dzieckiem, które niestety ograniczały się do tego, że dziecko płakało bojąc się ojca.
Wbrew twierdzeniom Krzysztofa Jodzio istniejąca sytuacja nie jest przejawem - jak to określił - dyskryminacji ojców. Wszak to Krzysztof Jodzio nie interesował się dzieckiem gdy było małe, nie interesował się przez wiele lat, gdy już zamieszkałam osobno, a zainteresowanie zaczął wykazywać, gdy zorientował się, że w ten sposób może ugodzić we mnie.
Natomiast jeżeli chodzi o rzekome polepszające się stosunki z dzieckiem, znając charakter Krzystofa Jodzio i jego metody postępowania, czuję tym większą obawę o losy dziecka. To on zawsze podkreślał, że nawet zwierzę można wytresować
.

Barbara Leszniewska

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Komentarze 107

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

M
MAJA
ON NIE WIE CO TO OJCIEC, W TYM DOMU BRAK BYŁO MIŁOSCI . OJCIEC JEGO NIE LUBIŁ ZADNYCH DZIECI.OJCIEC KTÓRY KOCHA SWOJE DZIECKO NIE ZROBI MU TAKIEJ KRZYWDY. JAK ON MÓGŁ SPOKOJNIE SŁUCHAC TEGO LAMENTU I KRZYKU DZIECKA. TO POTWORNE.
B
B z Łodzi
I dlaczego nic nie zrobił w tej sprawie ? Skandal ! Sąsiedzi pana K.J i pani W.R.
pomóżcie Piotrusiowi i jego matce. Nie bądźcie obojętni na los dziecka i draństwo gdańskich sądów.
f
farg_amak
Wiadomo, że nocami płacze wołając rozpaczliwie mamuniu. I tak od przeszło miesiąca. Ojciec jest nieubłagalny a sąd ma wakacje. Mi też się chce płakać.
A
Anna
Drugi mądry wykładowca nie mógł znieść patologii na psychologii UG i uciekł do Warszawa. Racja!!
A
Adam
Nikt nie idzie na psychologię bez osobistych powodów.. Starach się bać komu powierza się czasem swoich bliskich
E
Eryk
tatuś psycholog, manipulant. Od lat podpadał swoim zachowaniem
R
Rekin
Pani jędza Zdjęcia zajebał agent TOMEK z CBA...... Ha ha ha ha.....!!!
j
jędza
które nadesłał ojciec?
M
Młotkowy
Rekin napisał,żebyś młotkiem palnęła się w łeb.Skoro tak napisałaś to znaczy,że już dawno się palnęłaś młotkiem
R
Rekin
Czołem porąbani ojcowie tak napisałaś i podpisałaś sie baba MAM propozycję dla CIEBIE PIERDOLNIJ SIĘ MŁOTKIEM W SWÓJ BABSKI ŁEB...!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
b
baba
Czołem porąbani ojcowie,nawet dwóch zdań z artykułu nie potraficie przeczytać ze zrozumieniem,a poza tym jad was zżera.Jesteście fatalni w wypowiedziach,no i wasz poziom wychodzi .Zamiast nosić do szkoły teczuszki, pchacie teraz taczuszki lenie.Nikt was nie chce
n
nie mam drugiego imienia
Oczywiście, że jest to meritum sprawy - w linii męskiej używają drugie imię, ojciec i syn, bardzo ciekawe...
o
obserwator
Od tatusia pana Jodzio już nawet koledzy z UG się odwrócili ,wystosowali oficjalny list do ministra sprawiedliwości ,protest żądają natychmiastowej interwencji -umożliwienia kontaktu matki z dzieckiem i wycągnięcia konsekwencji prawnych w stosunku do osób ,które podjęły decyzje o odebraniu dziecka matce.Polskie Towarzystwo Psychologiczne również wystoaowało protest przeciwko postępowaniu swojego kolegi i żąda natychmiastowego powrotu dziecka do matki,Organizacja 'co ty tato" broniąca i walcząca o prawa ojców także odcina się i nie popiera postępowania pana Jodzio.
O
Ojciec
Coś Wam powiem...mam taka sama sytuacje...płace alimenty,dzwonie,jezdze,interesuje sie córka a była żona cały czas ytrudni mi kontakty z dzieckiem-nie wpuszcza do domu,nie daje do telefonu,mowi ze mam tylko placic kase i niczym sie nie interesowac,a najgorsze jest to ze buntuje dziecko przeciwko mnie i mojej rodziny(nie napisze w jaki sposob bo bym za dlugo pisal)przez 1,5 roku widzialem corke 10 razy.wiecie kiedy mnie "dopuszcza do dziecka"? kiedy sa w mieszkaniu jej rodzice bo wtedy ma niby dowod.przez ten okres z dziecka ktore mnie kochalo,bawilo sie ze mna,jezdzilo a to do zoo,na basen itp, zrobilo sie dziecko ktore placze na moj widok,nie chce podejsc przytulic ani nawet porozmawiac. postanowilem walczyc o corke lecz niestety u nas w sadach nie ma sprawiedliwosci tylko jest "mama".tylko ona sie tam liczy a ty jako facet nie istniejesz a ze sprawe w slupsku prowadza same sedziny to wiecie dlaczego przegrywam. uwierzcie ze juz chcialem sie poddac kiedy zobaczylem w gazecie ze facet odzyskal dziecko przy podobnym scenariuszu jak moj.i bede walczy tak dlugo jak osiagne cel a wiecie dlaczego-bo zniszczyla dzieciaka!!nigdy jej tego nie zapomne. wiec nie piszcie na forum jakie to kobiety sa dobre a fececi zli,bo prawda jest taka ze i tu i tu sa dobrzy i zli ludzie i do kazdej sytuacji trzeba podejsc indywidualnie nie wylewac pomyje
R
Rysiek
Może jesteś i "Ojciec" ale nie "Niebieski" więc nie oskarżaj go o coś o czym jeszcze nie zdecydowano. Proces w toku a domniemanie niewinności działa. A organizacje są jak barany...za jedną lecą następne byle zaistnieć i pokazać jak się jest moralnym.

Nie wiem kto w tym sporze ma rację...na zdjęciach widać, że dzieciak nie jest aż w tak opłakanym stanie jak to utrzymuje matka. List matki to zimna lista przysługujących jej praw. Nie zdziwiłbym się, gdyby się okazało, że może i znęcanie się nad rodziną jest wymysłem.

Nie widziałem nie powiem.

Szkoda mi dzieciaka w tej wojnie rodziców i psychologów zarazem.
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki
Dodaj ogłoszenie