Historia jak z filmu
Po włamaniu Marek D. próbował odzyskać skradzione kosztowności na własną rękę. Pomóc miał mu w tym Marek G., znajomy rzeczoznawca dzieł sztuki, prowadzący legalną działalność i sklepy tej branży.
- Marek G. pozorował próby odzyskania kosztowności, a uwiarygodnił swoje możliwości, okazując pokrzywdzonym bransoletkę utraconą przez nich w wyniku włamania. Nie ustalono, w jaki sposób wszedł w jej posiadanie. Zaproponował, by wykorzystać możliwości znajomego policjanta. Funkcjonariusz - w ramach "prywatnych kosztów działalności", czyli paliwa, wyjazdów czy opłacania informatorów - wziął od Marka D. co najmniej 55 tys. zł, a dla zapewnienia większej mobilności, także samochód, wart nie mniej niż 25 tys. zł - mówi prokurator Mariusz Marciniak, rzecznik Prokuratury Apelacyjnej w Gdańsku.
Czytaj też: Gdańsk: Akt oskarżenia za porwanie dla okupu obywatela Szwecji
Od śledczych słyszymy, że kolejne 40 tys. zł i 20 tys. dolarów, które od Marka D. otrzymał policjant, miały zostać przeznaczone na wykup zrabowanych kosztowności. Do transakcji jednak nie doszło, a gotówka nie wróciła do Marka D.
- Zatrzymał ją Marek G. Policjant nie mógł pomóc poszkodowanemu - mówi prok. Marciniak. - Bez zgody przełożonych, której nie uzyskał i o którą nawet nie wystąpił, nie mógł podejmować tego typu działań. Zresztą, na zajmowanym stanowisku służbowym nie miał nawet żadnych możliwości dotarcia do złodziei - dodaje.
Jaka była rola Saida A.?
Kolejnym zaangażowanym w próbę odzyskania łupu złodziei był Said A., z którym skontaktował się Marek G., po uzgodnieniu tego z okradzionym. Jaka była jego rola?
- Said A. to Syryjczyk ze szwedzkim paszportem. Marek G. zaproponował mu, by wyłożył swoje pieniądze na wykup ukradzionych kosztowności. Później Szwed miał odzyskać je z odpowiednią prowizją - mówi prok. Marciniak.
Mężczyzna przystał na propozycję. We wrześniu 2012 roku, w Sztokholmie, Said A. przekazał synowi Marka G. 70 tys. koron szwedzkich, jako zaliczkę na wykup rzeczy okradzionego lobbysty. Według prokuratury, jednak i te pieniądze trafiły do kieszeni Marka G.
Szwed kilka razy spotykał się z Markiem G. i jego kompanami.
- Said A. pokazał im nawet pieniądze, by udowodnić, że posiada środki na wykup przedmiotów - mówi gdański śledczy.
Do sfinalizowania transakcji ciągle jednak nie dochodziło. Jak mówią prokuratorzy, zniecierpliwiony problemami Said A. ustalił na koniec marca ubiegłego roku ostateczny termin spotkania z Markiem G. i jego towarzyszami. Szwed kosztowności miał wykupić za 200 tys. euro, a do spotkania doszło w Warszawie. - Pieniądze na wykup biżuterii i zegarków Said A. pozostawił jednak pod opieką znajomego, informując go, że jeśli się do niego nie odezwie w określonym czasie, to ten ma natychmiast wyjechać z Warszawy - dopowiada prok. Marciniak. - W trakcie rozmowy z oskarżonymi okazało się, że Szwed nie ma przy sobie żadnych pieniędzy - dodaje.
Wówczas mężczyźni zwabili Saida A. do samochodu, a następnie go porwali.
- Przestępcy uwięzili Szweda w nieogrzewanym domku letniskowym w pobliżu Warszawy i za jego uwolnienie zażądali okupu - wszystkich pieniędzy, które posiadał na wykup biżuterii, czyli około 170 tysięcy euro - mówi prok. Marciniak. - Rodzina mężczyzny, w uzgodnieniu z funkcjonariuszami gdańskiego Centralnego Biura Śledczego, zapłaciła okup. Ostatecznie po tygodniu Said A. został wypuszczony.
Część pieniędzy udało się odzyskać
Natychmiast po uwolnieniu Szweda Marek G. oraz jego wspólnicy wpadli w ręce policjantów z gdańskiego CBŚ.
- Udało się odzyskać część zapłaconych za porwanego pieniędzy - słyszymy od prokuratorów.
Czterej zatrzymani mężczyźni usłyszeli zarzut m.in. udziału w porwaniu, a dwóch z nich dodatkowo popełnienia przestępstwa w tzw. warunkach multirecydywy. - Wcześniej byli karani za przestępstwa przeciwko mieniu, a także za popełnione wspólnie uprowadzenie dla okupu. Marek G. dodatkowo został oskarżony o wyłudzenie pieniędzy od Marka D., taki zarzut usłyszał też policjant - wylicza prok. Marciniak.
To jednak nie wszystko. Zamieszanego w sprawę policjanta oskarżono też o przekazanie Markowi G. poufnych policyjnych informacji, w czasie gdy Said A. był przetrzymywany.
- Ich ujawnienie naraziło porwanego na niebezpieczeństwo utraty życia, a sprawcom mogło ułatwić ucieczkę - mówi śledczy.
Zamieszanym w sprawę mężczyznom grozi od 3 do nawet 15 lat za kratami.
- Oraz przepadek korzyści, które osiągnęli z przestępstwa - doprecyzowuje prokurator Marciniak.
Co ciekawe, w warszawskiej prokuraturze sprawę włamania do domu Marka D. umorzono, a sprawców nie udało się znaleźć do dziś.
Jak działali śledczy:
Do porwania doszło poza województwem pomorskim, a miejsce pobytu Saida A. było wówczas nieznane.
Do sprawy natychmiast włączyli się funkcjonariusze gdańskiego CBŚ i PA w Gdańsku, notującej w ostatnich latach duże osiągnięcia w prowadzeniu śledztw o uprowadzenia dla okupu.
- Działania w tej sprawie, zarówno policjantów, jak i prokuratorów, były realizowane zgodnie z metodami opracowanymi przez zespół ekspertów. Powołano go w maju 2011 roku, przez prokuratora generalnego RP, komendanta głównego policji oraz szefa Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. - Okup odzyskiwano konsekwentnie z kantorów na terenie całego kraju, przy współpracy z generalnym inspektorem informacji finansowej - podkreśla prok. Mariusz Marciniak.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?