W środę reprezentantka społeczności romskiej z Gdańska odebrała prestiżowe wyróżnienie, a w kolejną środę (jutro) sąd rozpatrzy pozew eksmisyjny dotyczący jej osady w Osowej. Urzędnicy są krytykowani za obecną sytuację, ale przekonują, że zagrożenie bezdomnością dla kilkudziesięciu osób traktują poważnie.
„Za odwagę, bohaterstwo, pracę na rzecz człowieka i praw dziecka” III Gdańską Nagrodę Równości imienia Pawła Adamowicza odebrała 11 grudnia Elisabeta Mîndra Căldărar. Romka rumuńska przez całe wakacje zabierała dzieciaki z osady położonej w Osowej i komunikacją miejską woziła na Siedlce do Letniej Świetlicy Wielokulturowej. Aż 38 z 62 mieszkańców osady to dzieci, z których część chodzi do lokalnej szkoły, ale w wakacje opieka pedagogów jest nieoceniona, także dlatego, że zamiast np. żebrać dzieciaki mają ciekawe zajęcia.
Potężnym cieniem na życiu społeczności, dumnej z laureatki prestiżowej nagrody, kładzie się rozpoczynający się w środę proces eksmisyjny. Nieruchomość, na której w 2011 roku Romowie zajęli opuszczony pustostan bez drzwi i okien, a potem dobudodwali swoje domki, to własność prywatna. Po latach właściciel upomniał się o działkę i sąd rozpatrzy jego pozew.
- Teraz jest zima, więc pewnie nas nie wyrzucą, ale później to nie wiem. My tam mieszkamy prawie 10 lat. Nie mamy dokąd pójść - rozkłada ręce jeden z mieszkańców osady. - Martwimy się i nie wiemy co będzie dalej. Mówili, że mamy się wyprowadzić już dużo razy. Tylko, że jeżeli nie będzie tego domu to my nie mamy innego.
Sprawa jest skomplikowana, a społeczność z Osowej, choć uboga i wykluczona, od kilku lat współpracuje z urzędnikami i Centrum Wsparcia Imigrantów i Imigrantek (CWII). Kilka osób znalazło pracę, dzieci uczą się w szkole, udało się załatwić wiele prawnych formalności, a przede wszystkim nieco przełamać początkowy, obustronny i głęboko zakorzeniony brak zaufania.
Zagrożenie eksmisyjne, ale też błędy, jakie w pracy z Romami popełnić mieli gdańscy urzędnicy na łamach „Krytyki Politycznej” szeroko opisał Marcin Żółtowski - socjolog i pracownik socjalny, z doświadczeniem pracy w Osowej właśnie dla CWII.
Oprócz szeregu konkretnych przykładów rzekomych zaniedbań, zarzucił instytucjom m.in., że pełnią role „punitywno-kontrolne”, a ich praktyki określił jako oparte nie na prawach człowieka, ale postrzeganiu Romów jako problemu („bo tak jest łatwiej”). Twierdzi też, że urzędnicy, mimo że wiedzieli o postępowaniu eksmisyjnym nie poinformowali o tym społecznych partnerów.
Z jego tezami nie zgadza się Klaudia Iwicka z CWII, która przekonuje, że społeczność z Osowej może liczyć na fachowe wsparcie, zwłaszcza w kryzysie zagrożenia eksmisją.
- Absolutnie kluczowa jest kwestia wyroku sądowego, którego dziś przewidzieć nie potrafimy. W imieniu społeczności wystąpiliśmy o ustanowienie adwokata z urzędu i nie da się ukryć, że dobry prawnik jest teraz bardzo potrzebny. Składane są wnioski o mieszkania socjalne dla poszczególnych rodzin, żeby przygotować się na prawomocny wyrok bo - choć sprawa nie rozpoczęła się jeszcze w pierwszej instancji - chcemy być przygotowani na różne warianty - przekonuje wiceprezeska CWII. - Wyobrażam sobie, że poszczególne rodziny trafiają stopniowo do lokali socjalnych i przy wsparciu pracownika socjalnego „wchodzą w system”, funkcjonując na takich samych zasadach jak inni lokatorzy, ale też na przykład, że społeczność pozostaje w Osowej i, przynajmniej dopóki nie wypracujemy innego rozwiązania, a gmina płaci odszkodowanie właścicielowi posesji. To ostatnie rozwiązanie jest zresztą wykorzystywane w przypadku innych spraw eksmisyjnych - dodaje.
Sprawą ewentualnej eksmisji interesuje się rzecznik praw obywatelskich, Helsińska Fundacja Praw Człowieka i Amnesty International, a Daniel Stenzel, rzecznik prasowy prezydent Gdańska, Aleksandry Dulkiewicz komentuje: - Dalsze kroki będą uzależnione od ostatecznego wyroku sądu, na który musimy jeszcze chwilę poczekać. Natomiast nie czekając na to rozstrzygnięcie nasi specjaliści, pracownicy socjalni, asystenci rodzin romskich i urzędnicy przeprowadzili już wiele działań i spotkań na których m.in. informowaliśmy rodziny o ich prawnej sytuacji. Część rodzin już złożyła odpowiednie wnioski o lokale socjalne.
- Obecne formy pracy z Romami to czysta inżyniera społeczna. Praca z tą społecznością nie może opierać się o model adnimistracyjno-gabinetowy, a na pracy z i wewnątrz tej społeczności. Traktowanej jako całość, z uwzględnieniem jej potrzeb, specyfiki klasowej i kulturowej i z nadzwyczajną wrażliwością. - odpowiada Marcin Żółtowski. Dodaje jednak: - Cieszę się jednak, że wreszcie podejmowane są jakiekolwiek kroki w sprawie kryzysu eksmisyjnego.
Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?