Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sportowiec Igor Tracz pomaga Ukrainie niemal rok. Razem z nim Marcin Gortat, stand-uperzy, muzycy |ZDJĘCIA

Danuta Strzelecka
Danuta Strzelecka
Do Igora i jego ekipy dołączył w grudniu Marcin Gortat. Razem dostarczali potrzebny sprzęt podczas ostatniego konwoju
Do Igora i jego ekipy dołączył w grudniu Marcin Gortat. Razem dostarczali potrzebny sprzęt podczas ostatniego konwoju fot. Traczerteam
Jest wielokrotnym mistrzem Polski, Europy i świata w wyścigach psich zaprzęgów. Od blisko roku zajmuje się organizacją pomocy dla ofiar wojny w Ukrainie - ludziom i zwierzętom. Igor Tracz, bo o nim mowa, na co dzień mieszkający w gminie Trąbki Wielkie, wraz ze swoim zespołem zorganizował już 38 transportów z zaopatrzeniem dla jednostek wojskowych, szpitali, a także dla schronisk psów i kotów. Do sportowca dołączyli m.in. Marcin Gortat, który był na Ukrainie podczas ostatniego konwoju, stand-uperzy Adam van Bendler i Abelard Giza, amerykańska piosenkarka Tracy Chapman, Maciek Florek „Gleba”, Adam Darski „Nergal”.

Sportowiec Igor Tracz pomaga Ukrainie

Kiedy niemal rok temu Rosja zaatakowała Ukrainę sportowiec, nie wahał się ani chwili, by ruszyć na granicę.

- Widząc tych ludzi, uciekinierów, dzieciaki, zwierzęta, to co działo się wtedy na granicy, wiedziałem, że muszę pomóc - mówi Igor Tracz. - A to, co umiem robić, pomogło mi w tym. Już wiele lat zajmuję się psimi zaprzęgami. Mamy samochody, przyczepy, specjalistyczne wozy do przewozu psów. Pomyślałem więc, że pomożemy zwierzętom. Ruszyliśmy na granicę do Medyki. Kiedy jeden z naszych wozów wjechał w okolice Lwowa, to był hardcore. Na pierwszy rzut zabrał stamtąd jakieś 20 psiaków. Przez pierwsze tygodnie jeździliśmy często - raz nawet dwa razy w tygodniu. Podróże w marcu były dla nas edukacyjne. Myśmy sami się uczyli.

Igor z każdego wyjazdu zamieszcza w mediach społecznościowych informacje. Jako sportowca, mistrza świata w wyścigach psich zaprzęgów, obserwują go ludzie na całym świecie. Wielu z nich zaczęło się pytać, czy mogą przekazać karmę dla zwierząt, czy paczuszkę do szpitala.

- I nagle zaczyna się okazywać, że trafia do nas pomoc z całego świata - opowiada. - Pamiętam kwiecień i siedem samochodów dostawczych zapakowanych pod sufit. W pewnym momencie doszliśmy do wniosku, że musimy na Ukrainie zbudować bazę, z której będziemy jeździć coraz dalej, by tam dostarczać tę pomoc. Udało nam się to. W udostępnianym nam domu możemy się zatrzymać na kilka dni i stamtąd ruszać dalej. Te kontakty, które nawiązaliśmy, pozwalają nam działać coraz głębiej. Byliśmy w Buczy i Irpieniu jakieś dwa tygodnie po wyjściu Rosjan. Wszyscy ci ludzie mają jakieś koszmary, każdy kogoś stracił. Obecnie te miejscowości są w dużej części odbudowane. Ludzie zaczęli tam wracać.

100 misiów i agregat dla oddziału noworodkowego

To, co wiozą na Ukrainę jest bardzo różnorodne. W zależności od potrzeb, miejsca.

- Wiadomo, że na początku były zupełnie inne potrzeby. Później zaczęliśmy zbierać informacje, co jest gdzie potrzebne - mówi Igor. - Teraz głównie wozimy agregaty i dużo medycyny, ale w sierpniu czy wrześniu w jednym transporcie mieliśmy m.in. 100 misiów pluszowych. Trafiły one do dzieci w Chersoniu, kiedy miasto było jeszcze pod okupacją rosyjską - sportowiec uśmiecha się patrząc na zdjęcie kilkuletniej dziewczynki trzymającej w ramionach pluszaka. - Do szpitala w Mikołajewie wieźliśmy 3-tonowy agregat. Było ciężko, ale udało się go dowieźć. Szpital w Odessie, gdzie są same noworodki, także dostał od nas agregat. Tam jest oddział noworodków. Pytam się lekarza, ile takiego sprzętu mają? To nasz pierwszy - odpowiedział.

CZYTAJ TAKŻE: 3-miesięczna Gaja ze Straszyna ma wadę serca. Trwa zbiórka na operację

Jak mówi sportowiec, ludzie są tam bardzo wdzięczni.

- W większości przypadków jest tak, że nie wypuszczą nas bez obiadu, czasami przytulają się i płaczą. Zdarzało się, że oddawali nam swoje talony na paliwo, kiedy skończyły się nasze zapasy, byśmy mogli jechać z transportem głębiej.

Obrazy, które trudno zapomnieć

Oprócz słów wdzięczności, w pamięci zostaje mnóstwo obrazów wojennych. Za każdym kryją się tragedie ludzi, zwierząt.

- Przywoziliśmy ludzi z terenów wojennych, głównie matki z dziećmi. To, co przeżyli, trudno jest opisać. Przywoziliśmy psy postrzelone, z kroplówkami, był nawet taki, który miał urwane tylne łapy - mówi. - W pierwszych miesiącach wojny był ogromny problem w schroniskach. Największe schronisko miało 3500 psów, a obsługa 9 osób i to same starsze osoby. Przy mnie wywożono na taczkach po 20-30 martwych psów. Stadnina 40 koni arabów. Wszystkie spalone żywcem. Tam nie było ukraińskich żołnierzy. Rosjanie, wycofując się podpalili ją, obrzucili artylerią.

Alarmy, ostrzał na porządku dziennym

- Jadąc, ustawiamy sobie w aplikacjach oblasty, by mieć informację o alarmach w rejonie, do którego jedziemy - mówi Igor. - Pamiętam pierwszy alarm w marcu - nie wiedziałem, co ze sobą zrobić, drugi alarm - to popatrzyłem trochę w niebo, a teraz to znieczulica - albo mnie trafią, albo nie.

Sportowiec, wraz ze swoją ekipą TraczerTeam, cały poprzedni tydzień spędzili w Ukrainie.

- Nasza ekipa była teraz w Bachmucie i Kramatorsku. Tam jest cały czas duże zapotrzebowanie na wszelkiego rodzaju sprzęt medyczny. Przekazaliśmy m.in. usg dla lekarza frontowego, który popłakał się ze szczęścia, ale i z niemocy, gdyż codziennie walczy o życie 100 rannych żołnierzy, a brakuje wszelkiego rodzaju środków przeciwbólowych. Płakali wszyscy - dodaje. - Wcześniej byliśmy w Chersoniu, który obecnie wygląda jak miasto zombie. Same starsze panie z pieskami, które szukały jedzenia w śmietnikach. Ostrzały rosyjskie są tam co 4 minuty. Nie po to, żeby w coś trafić, tylko żeby wprowadzić terror. To systematyczny ostrzał, moździerze, snajperzy.

- Teraz też jeździmy do psów minowych, które są w specjalnych jednostkach wojskowych. Na Ukrainie jest wiele miejsc zaminowanych - pola, łąki, okolice dróg. Niebezpiecznie jest wysiąść po drodze z samochodu i iść na stronę. Może się to skończyć tragicznie. To samo w miejscowościach, które opuścili Rosjanie. W mieszkaniach pozostawili mnóstwo pułapek. Miny kryją się pod zabawkami, w sprzętach, wszędzie. Nie wolno niczego podnosić, otwierać. Psy pomagają w rozminowywaniu.

Drużyna Igora

Stała ekipa Igora, z którą od początku wyrusza z pomocą na Ukrainę, liczy 10 osób.

- Pracuję z zespołem niesamowitych ludzi, którzy podejmują ryzyko przy każdym konwoju - mówi Igor. - W to, co robimy, włączają się inni z całej Polski i zagranicy. Stand-uper Adam van Bendler na wiosnę był ze mną jako kierowca na kilku konwojach. Nasz pruszczański stand-uper Abelard Giza od początku pomaga w zbiórce pieniędzy na paliwo. W maju odezwała się do mnie amerykańska piosenkarka Tracy Chapman, pomogła w zbiórkach na paliwo. Maciek Florek „Gleba” zwycięzca jednej z edycji You Can Dance dołączył do zespołu w grudniu i jeździ z nami systematycznie jako kierowca. Marcin Gortat też dołączył w grudniu i był z nami podczas tego ostatniego 7-dniowego konwoju na Ukrainie.

Adam Darski „Nergal” informuje o naszych konwojach na social mediach, a za chwilę wystawia na aukcje pojemnik po pocisku od haubicy, który przywiozłem z Bachmutu. Pieniądze z aukcji pójdą na to, co potrzebne w Ukrainie. Kto chce wesprzeć nas w kosztach na paliwo czy naprawy aut może to zrobić przez stronę zrzutka.pl - Kliknij TUTAJ lub wpłacając na konto: Fundacja Igora Tracza, nr KRS 0001013032. Następny konwój rusza na Ukrainę 12 lutego.

- Wiele mnie ten rok nauczył, otworzył mi oczy, pokazał więcej, niż mogłem sobie wyobrazić - dodaje sportowiec. - Wyczyścił relacje z ludźmi albo jest ktoś przydatny, albo go nie ma. Nie ma czasu na kawki i pierdoły. Jest jak w psim zaprzęgu, albo biegniesz z nami, albo zostajesz, bo zaprzęg pobiegnie tak szybko, jak najwolniejszy pies w teamie. A my lecimy szybko i daleko, dostarczając pomoc bezpośrednio, na terenie całej Ukrainy, również na pierwszą linię frontu, do szpitali, schronisk dla zwierząt czy pojedynczych ludzi walczących o przetrwanie.

O swoich doświadczeniach, pomocy, którą organizuje dla walczącej Ukrainy, Igor opowiedział podczas otwartego spotkania w Centrum Inicjatyw Społecznych w Pruszczu Gdańskim.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki