Zgodnie z orzeczeniem KE PL Gdynia - Kosakowo pieniądze będzie musiała oddać do kasy gminy. W pierwszej połowie marca gdyńscy urzędnicy wystosowali oficjalne żądanie zwrotu tej gigantycznej kwoty. Problem jednak w tym iż spółka odpowiedzialna za budowę lotniska już tych pieniędzy nie ma, bowiem wcześniej wydała je na budowę terminalu pasażerskiego i innych budynków oraz lotniskowej infrastruktury.
Czytaj także: Lotnisko w Kosakowie. Gdynia ma coraz więcej sojuszników w walce o cywilne lotnisko
- Powstała więc formalna konieczność, aby złożyć do sądu wniosek o ogłoszenie upadłości - mówi Bogusław Stasiak, wiceprezydent Gdyni i jednocześnie członek rady nadzorczej spółki PL Gdynia - Kosakowo. - Nie wstrzymuje to jednak naszych starań o dokończenie tej inwestycji, która jest już w 98 procentach zrealizowana. Intensywnie szukamy sposobów na wybrnięcie z tej sytuacji.
Okazuje się też, że miasto nie jest jedynym wierzycielem PL Gdynia - Kosakowo. Spółka winna jest też pieniądze wykonawcom, zaangażowanym w ucywilnienie lotniska, m.in. kwotę około 1,5 mln zł firmie Mawilux z Raszyna. PL Gdynia - Kosakowo ma co prawda zabezpieczone pieniądze na koncie, ale jego zarząd nie może podjąć decyzji o przekazaniu ich wykonawcom bez konsultacji z sędzią komisarzem sądowym. Podobnie rzecz ma się z wypłatami dla pracowników. Wniosek o zgodę na takie operacje finansowe trafić ma do komisarza pod koniec marca. Tymczasem, po spodziewanym ogłoszeniu upadłości, spółką zarządzać będzie syndyk. To on zdecyduje, których wierzycieli PL Gdynia - Kosakowo spłacać ma w pierwszej kolejności.
Cały artykuł publikujemy we wtorkowym wydaniu "Dziennika Bałtyckiego" z dnia 18 marca 2014 r.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na Twitterze!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?