Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Spektakl "Kochankowie z Werony", czyli Romeo i Julia na ulicy Łąkowej w Gdańsku

Redakcja
Jacek Głomb
Jacek Głomb Grzegorz Mehring
Z Jackiem Głombem, reżyserem, przygotowującym równocześnie w Legnicy i Gdańsku spektakl "Kochankowie z Werony", rozmawia Grażyna Antoniewicz

Dlaczego właśnie "Romeo i Julia", chyba nie najwybitniejszy dramat Szekspira?
Można zadać sobie pytanie o fenomen kariery, jaką zrobił ten tekst, ale z drugiej strony warto też przypomnieć fantastyczne realizacje, jak chociażby film Baza Luhrmanna. Wydaje mi się, że ta sztuka pozwala na daleko idącą adaptację i dopisywanie Szekspirowi konkretnych światów. Jeśli reżyser ma ochotę na to, żeby taką drogę podjąć, wtedy jest dobrze. Natomiast jeżeli sprowadza się inscenizację jedynie do zapisu tekstu, to podzielam pani pogląd, że to nie jest najwybitniejsze dzieło Szekspira.

Inscenizatorzy topili już Julię w akwarium, akcja działa się w pizzerii, co tym razem zobaczymy?
Zawsze interesował mnie teatr społeczno-polityczny. Dlatego mamy taki pomysł, żeby akcja naszej opowieści działa się w latach dwudziestych we Włoszech prefaszystowskich, czyli Włoszech przed czarnymi koszulami, Włoszech, gdzie różne prądy liberalno-obyczajowe mieszają się z ostrą dewocją i mocnym ortodoksyjno-religijnym pomysłem na świat. Z tego tak naprawdę narodził się faszyzm, czyli z takiego kipiszu różnych ideologii, ale też kryzysu ekonomicznego i tak dalej. Widzimy tu pewne podobieństwo do polskiej rzeczywistości. Oczywiście, nie zamierzam stawiać tezy, że za chwilę będziemy mieli czarne koszule na ulicach. Natomiast na pewno w naszym spektaklu będzie coś z klimatu tamtych dni. Jednocześnie lata dwudzieste to naprawdę fantastyczne czasy do pokazania. Jeszcze był stary świat ze swoimi konwencjami, konwenansami, ale już rodził się nowy. Już nie mówiąc o tym, że to jest fantastyczny świat w sensie kostiumu. Myślę, że ten spektakl najsilniej z moich dotychczasowych realizacji szekspirowskich wpisuje się właśnie w tamten świat, jeśli chodzi o kostium, rekwizyt, detal, muzykę. Pierwszy raz nie będzie w niej "żywej" muzyki, tylko muzyka z tamtego świata.

Słynie Pan z tego, że lubi wprowadzać teatr w przestrzenie poindustrialne...

To nasz wspólny pomysł teatru w Legnicy, Fundacji Theatrum Gedanense i Gdańskiego Teatru Szekspirowskiego, żeby ten projekt pomógł w rewitalizacji Dolnego Miasta. Rzeczywiście jestem bardzo wyczulony na takie zdegenerowane, pęknięte dzielnice, jaką jest Dolne Miasto w Gdańsku. Jest to absolutna kalka Zakaczawia w Legnicy. Tu i tam Łąkowa jest główną ulicą. Chodząc po Dolnym Mieście, miałem absolutne deja vu, jakbym chodził po Zakaczawiu. Spektakl przygotowujemy w zajezdni tramwajowej, miejscu odkrytym dla kultury przez festiwal szekspirowski. Zapraszam do statystowania mieszkańców Dolnego Miasta, będą ludem Werony. Mam świadomość, że jest to trudna przestrzeń, zaktywizować ludzi nie jest tam łatwo, ale trzeba to miejsce obudzić.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki