Noc, niewielki, podrzędny bar Cafe Luna opuścili ostatni goście, więc barman Manolo (w tej roli Maciej Sykała), chce zamknąć lokal, aby wrócić do domu do „żony mięciutkiej” i śnić o młodych Tajkach. Niestety, zjawiają się Rosita (Beata Buczek - Żarnecka), Bianca (Olga Barbara Długońska) i Carmela (Elżbieta Mrozińska). Kobiety przychodzą tu co noc, aby wspominać, marzyć, czekać na ukochanego, pijąc drinka „uśmiech kostuchy”.
Tak zaczyna się sztuka Anny Burzyńskiej, napisana specjalnie dla Teatru Miejskiego w Gdyni. Fabuła jest prosta, bez wielkiej głębi psychologicznej czy filozoficznej. Ot, trzy kobiety wspominają, kłócą się, o to jaki był ten ukochany, który odszedł, marzą jaki ma być, śpiewają piosenki, a jednak... jest to spektakl, który z niekłamaną przyjemnością obejrzałabym jeszcze raz, aby usłyszeć wybitne aranżacje Piotra Salabera piosenek z filmów Pedro Almodovara, podziwiać zachwycają grę aktorów i usłyszeć mądre, wzruszające, ale też zabawne teksty piętnastu piosenek napisanych przez Annę Burzyńską i znakomicie zaśpiewane.
Na scenie jest jeszcze Ricardo, w tej roli Rafał Kowal - zjawia się pod koniec spektaklu, po piosence „Modlitwa”, w której kobiety śpiewają (na dwa głosy) prosząc:
„Panie Boże, daj proszę faceta!
Choć jednego nam ześlij tej nocy.
Albo trzech, gdyby byli na składzie…”
Aktor ma buty na wysokich obcasach, ubrany jest w krótką sukienkę (co za nogi!), przybywa jako artystka kabaretowa, ale tak naprawdę jest to ukochany Rosity, Carmeli i Bianki. Zostaje zdemaskowany, a kobiety ubierają go w męski kostium, aby choć przez chwilę wróciły wspomnienia miłości. Nie zdradzę co się potem zdarzyło, by nie psuć przyjemności widzom. Rafał Kowal jest krótko na scenie, ale jego piękny głos i rolę zapamiętamy - był niewątpliwą gwiazdą spektaklu.
Kobiety w „Cafe Luna” są różne, Beata Buczek- Żarnecka w różowych sukienkach, upozowana jest na Marilyn Monroe, Elżbieta Mrozińska to harleyówka, Barbara Olga Długońska jest najbardziej nieśmiała i najmniej doświadczona w miłości, cóż, odszedł po pierwszym spokaniu i nie wrócił. Tak różne, a jednak łączy je tak wiele,
„Kobiety, kobiety…
Diabelski to żart.
Kobiety, kobiety
Stworzył chyba czart!?” - śpiewają.
Dawno nie widziałam tak precyzyjnie zrealizowanego przedstawienia, a to zasługa reżyserii Józefa Opalskiego. Wszystko jest tu celowe i sensowne, akcja toczy się w równym, szybkim tempie.
Zofia de Inez jak zwykle zaprojektowała piękne kostiumy, ale jest też autorką pomysłowej scenografii, budując na foyer teatru magiczny bar.
Jest to spektakl zainspirowany klimatem filmów Pedro Almodóvara o pożądaniu i miłości, potrzebie bliskości, o tajemniczym świecie nieoczywistych uczuć. Anna Burzyńska napisała sztukę, której akcja mogłaby dziać się w każdym mieście na świecie, bowiem wszędzie są kobiety, które nie tracąc nadziei czekają w „Cafe de Luna”
„To miejsce pełne czarów,
Gdzie pośród dymu i oparów
Ktoś nagle się pojawić może”.
Premierą spektaklu „Cafe Luna” na małej scenie Teatr Miejski rozpoczął sezon, w którym pokazanych zostanie sześć nowych przedstawień. 26 listopada premiera „Lotu nad kukułczym gniazdem” Dala Wassermana, w reżyserii Krzysztofa Babickiego. W planach jest jeszcze francuska komedia „Prawda” o małżeństwach, „Balladyna” Juliusza Słowackiego i nowa sztuka Pawła Huellego „Kursk, czyli martwe dusze”, która będzie grana pod pokładem „Daru Pomorza”. Ostatnia premiera w lipcu 2017 roku na Scenie Letniej w Orłowie. Będzie to spektakl „Jesteśmy na wczasach...” oparty na piosenkach Wojciecha Młynarskiego.
Kobiety, kobiety...
O świecie uczuć
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?