Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Specjaliści ostrzegają. Przychodnie są przeciążone, do lekarza tylko w uzasadnionych i pilnych sytuacjach

Piotr Kallalas
Piotr Kallalas
Obecny czas wzmożonego zagrożenia epidemicznego stanowi wielkie wyzwanie dla sektora opieki medycznej i to nie tylko w wymiarze ochrony przed rozprzestrzenianiem się wirusa i leczenia pacjentów z COVID-19. Polacy nie przestali chorować, dlatego specjaliści apelują o zgłaszanie się do przychodni jedynie w uzsadnionych przypadkach, aby dodatkowo nie obciążać placówek medycznych.

Największe pomorskie szpitale wstrzymały przyjęcia planowe, co oznacza wzmożone oblężenie placówek Podstawowej Opieki Zdrowotnej. Ma ono w głównej mierze wymiar telefoniczny, bowiem przychodnie przeszły w tryb teleopieki - przyjmują pacjentów na miejscu jedynie w niezbędnych i uzasadnionych przypadkach. Nie zmienia to faktu, że obecnie to przychodnie stały się pierwszym wyborem dla pacjentów szukających pomocy.

Teraz, w sytuacji kiedy część przychodni Ambulatoryjnej Opieki Specjalistycznej oraz szpitali pracuje tylko w trybie przyjęć pilnych, a SOR-y są zamykane na czas dekontaminacji, widać najlepiej, że to lekarze POZ są fundamentem opieki zdrowotnej – to do nas o poradę zwracają się tysiące pacjentów dziennie

- zapewnia Jacek Krajewski, prezes Porozumienia Zielonogórskiego.

Specjaliści uczulają jednak, że w wielu przypadkach możemy spokojnie poczekać z konsultacją bez szkody dla naszego zdrowia. Chodzi między innymi o bilanse dla dzieci i młodzieży, które weryfikują prawidłowy rozwój i postawę, a także skierowania do okulisty czy badania profilaktyczne. Mowa jednak także o szczepieniach - obecne wytyczne wskazują na potrzebę zawieszenia wakcynacji w sytuacji, gdy bez uszczerbku dla zdrowia dziecka, mogą być przełożone.

- Będziemy postępować według tych zaleceń, a pacjenci mam nadzieję zrozumieją, że ograniczenie wizyt w przychodniach służy także bezpieczeństwu ich samych - dodaje Krajewski, przestrzegając jednocześnie przed drugą skrajną postawą, czyli niekonsultowaniem z lekarzem poważnych przypadków. - Jeśli małe dziecko ma np. gorączkę i biegunkę, to jest oczywiste, że nie czekamy z tym aż się odwodni, tylko kontaktujemy się natychmiast z lekarzem rodzinnym. Rozsądek jest potrzebny zawsze, ale w czasach zagrożenia staje się jeszcze cenniejszy.

Niestety, bardzo często zdarza się, że pacjenci zgłaszają się z błahymi dylematami i sprawami, które mogą poczekać nie tylko kilka dni, ale wręcz kilka tygodni. Ponadto nagminne staje się usilne kombinowanie, które ma doprowadzić do wpuszczenia do przychodni. Na miejscu, po przybyciu pacjenta okazuje się, że dolegliwości nie są tak poważne albo wręcz ustały kilka dni temu. W ten sposób zabiera się niestety czas chorym, którzy naprawdę potrzebują specjalistycznej konsultacji i wdrożenia leczenia.

Warto również wspomnieć, że wszyscy pacjenci są zobligowani do udzielenia pełnej informacji o stanie zdrowia zwłaszcza pod kątem podejrzenia infekcji koronawirusem, a także o przebywaniu w stanie kwarantanny domowej.

Niestety, wszystko wskazuje, że stan epidemii nie zakończy się w marcu i potrwa co najmniej kilka tygodni, a to może spowodować poważne perturbacje polskiego systemu opieki medycznej, który i bez koronawirusa borykał się z długimi kolejkami. Pacjenci nie przestali chorować na inne choroby i gdy ustanie epidemia, będą konieczne kroki, które usprawnią kontakt ze specjalistą.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki