Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sopot. Wystawa przyjaźnie paryskie Franciszka Starowieyskiego ZDJĘCIA

Gabriela Pewińska
Na obrusach rysował kobiety, o których marzył
Na obrusach rysował kobiety, o których marzył mat. prasowy
Do Paryża przyjeżdżał dwa razy do roku. Przez 10 lat. Tę jego paryską dekadę (1983-1993) zainaugurował plan filmowy. Bo w Paryżu Wajda kręcił "Dantona", a w "Dantonie" Franciszek Starowieyski wcielił się w postać malarza Jacquesa-Louisa Davida. Wtedy to poproszono Alina Avilę, francuskiego krytyka sztuki, wydawcę, kolekcjonera, czy na czas zdjęć nie przenocowałby polskiego artysty. Tak się zaczęła ta przyjaźń.

Wystawa "Paryskie przyjaźnie", w Państwowej Galerii Sztuki w Sopocie, to 180 paryskich prac Franciszka Starowieyskiego, malarza, grafika. Wszystkie z kolekcji Alina Avili. Mamy tu rysunki, obrazy olejne, ale też listy, pokwitowania odbioru przesyłki czy malowidła na prześcieradłach szpitalnych.
- Nie byłem dobrym marszandem Starowieyskiego, stąd mam tyle jego dzieł u siebie - przyznaje Avila. - Kolekcje marszandów to są dzieła niesprzedane, smutek artystów.
Ich paryska przyjaźń to niekończące się rozmowy o sztuce, w paryskich "dekoracjach", oczywiście, przy winie, dobrym jedzeniu...

Wino
- Franciszek lubił wino białe, kochał ostrygi, w restauracjach rysował na obrusach - wspomina Avila. - Z tych, które zachowałem, moglibyśmy zrobić osobną wystawę. Rysował na nich pod wpływem chwili. Zwłaszcza gdy się nie rozumieliśmy, kreślił rysunek, by wyjaśnić, o co chodzi. Na obrusach rysował też kobiety, o których marzył. Ile razy jadł, zawsze myślał o kobietach.

Pchli poranek
- Miał swoją pracownię niedaleko Bastylii, gdzie jest mały pchli targ. Co rano na ten targ chadzał, kupował i sprzedawał różne przedmioty. Wkrótce znał tam wszystkich.

Kraków - Paryż
- Mam wrażenie, że Franciszek wykazywał mniejszą fantazję w Paryżu niż w Polsce. Kiedy słucham tego, co on wyprawiał w kraju, to wiem, że niczego takiego na pewno nie robił w Paryżu.
Nad Sekwaną co wieczór spotykał się z mieszkającymi tu Polakami, wtedy środowisko polskie w Paryżu było bardzo zżyte. Prowadził długie rozmowy z artystami, właściwie ze wszystkimi znaczącymi w tamtym czasie. Paryż to są przedmioty i kamienie. Mówił, że chciałby poznać Paryż tak, jak znał Kraków, od strony przedmiotów i kamieni. Jego przyjaciel, znany architekt Stanisław Fiszer dziwił się, skąd Franciszek Starowieyski tyle o tych kamieniach wie. A on dużo chodził po Paryżu. I chciał o tym mieście wszystkiego się dowiedzieć. W każdym razie na pewno był grzeczniejszy w Paryżu niż w Polsce.

Wystawa w PGS jest okazała. Nieco sentymentalna. Sensualna. Wyzywająca. Pełna zagadek. Pytań. Obok obrazu "Bogini korali" napis: "Dzieła sztuki nie wyjaśnia ani psychologia autora, ani kontekst społeczny, w którym powstawało, dzieło sztuki nie jest łamigłówką, którą po rozszyfrowaniu odkłada się do lamusa, trzeba zawczasu uzgodnić emocje z wrażliwością, która wytwarza stale odnawiający się ruch".
Niech słowa te będą mottem dla zwiedzających.

Sopot, PGS, wystawa: "Franciszek Starowieyski (1930-2009). PRZYJAŹNIE PARYSKIE 1683-1693"; czynna do 15 maja

Treści, za które warto zapłacić!
REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI


Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki