Chodziło o kwotę 200 tys. złotych jako wkład własny miasta. Pomysł ten został zaakceptowany przez Ministerstwo Kultury, które przed kilkoma tygodniami przyznało dotację na sprzęt w wysokości 100 tys. złotych. Jednak w czasie sesji jeden z radnych zapytał, co się stanie ze sprzętem, jeśli Możdżer wyjedzie do innego miasta? Czy zabierze sprzęt, sfinansowany z publicznych pieniędzy, ze sobą? Te pytania poruszyły znanego jazzmana, który już upublicznił oświadczenie, w którym stwierdza, że nie jest złodziejem i żadnego sprzętu kraść nie zamierza.
- Pismo o dofinansowanie sprzętu nagłaśniającego złożyłem mimochodem. Od jednego z polityków dowiedziałem się, że mogę się starać o takie środki, że jest taka możliwość. Dlatego skorzystałem - mówi Leszek Możdżer. - Widzę jednak, że nie ma co... Wyznaję zasadę, że najlepiej bawić się za własne pieniądze. Mam już pomysł, jak zorganizować środki na zakup sprzętu.
Możdżer przyznaje, że ta "gorąca" sytuacja głównie wokół jego osoby i Sfinksa nie zniechęciła go do dalszej pracy na rzecz klubu. Dotąd na prace remontowe w obiekcie wydał ponad 600 tys. złotych z prywatnej kieszeni.
CZYTAJ TAKŻE
Sopot: Burzliwa sesja Rady Miasta w sprawie wydatków
Policja wyważyła drzwi do klubu Sfinks
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?