Peron SKM w Sopocie, który oficjalnie po zakończonych pracach rewitalizacyjnych został oddany do użytku przed dwoma tygodniami, już odwiedzili grafficiarze. Niewybredny napis pojawił się przy wejściu na peron od strony ulicy Kościuszki.
Ci, którzy to zrobili, zapewne wiedzieli, że akurat w tym miejscu nie zamontowano żadnego monitoringu.
- Walka z grafficiarzami to przysłowiowa walka z wiatrakami. Jednego dnia zamalowujemy, a za kilka dni pojawiają się kolejne napisy. Monitorujemy stan naszych przystanków na bieżąco, ale aktów wandalizmu jest tak dużo, że nie jesteśmy w stanie usuwać wszystkich na bieżąco - przyznaje Marcin Głuszek, dyrektor ds. marketingu i sprzedaży SKM.
Praktycznie każdego dnia pracownicy działu technicznego SKM zajmują się zamalowywaniem graffiti, wymienianiem wybitych bądź oblanych kwasem szyb w gablotach peronowych. W ciągu roku SKM wydaje ponad 150 tys. zł na usuwanie skutków wandalizmu.