Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sopocianin na wojnie z guzem wielkości piłki. Przyjaciele Pawła zbierają na jego protonoterapię w Niemczech. "Nigdy się nie poddam"

Natalia Grzybowska
Natalia Grzybowska
kadr z filmu
- Ma Pan guza w mózgu o wielkości 4x4x4 cm, nieoperacyjnego - taki wyrok usłyszał w lutym 34-letni Paweł z Sopotu. Ta informacja spadła na niego zupełnie niespodziewanie. Życie zmieniło się o 180 stopni – każdy dzień przeobraził się w walkę, a jak to często bywa w takich przypadkach, na drodze do pełni zdrowia stanęły pieniądze. Rodzina i przyjaciele postanowili wziąć sprawy w swoje ręce. Nie tylko zorganizowali zbiórkę, ale również nakręcili krótki filmik, by dotrzeć do jak najszczerszego grona odbiorców.

Wszystko zaczęło się od na pozór błahych bólów głowy. Poważnie zrobiło się dopiero wtedy, gdy podczas jazdy samochodem na autostradzie stracił przytomność. Gdyby nie ojciec, który siedział na fotelu obok, Pawła Reglińskiego nie byłoby już z nami.

Badania w szpitalu wykazały, że w płacie czołowym mózgu umiejscowił się guz. Nagle wszystkie dotychczasowe cele i marzenia 34-latka musiały zejść na dalszy plan. Jego rzeczywistością stał się szpital i walka ze śmiertelnie groźnym przeciwnikiem.

Bardzo szybko przekonał się boleśnie na własnej skórze jak to jest zamienić zwyczajne życie na to, na oddziale onkologicznym - pełną samodzielność i możliwość decydowania o sobie na wszechogarniającą niemoc i bezradność.

Od lekarzy słyszał tylko tyle, że ci nie są w stanie mu pomóc:
- Ma Pan guza w mózgu o wielkości 4x4x4 cm, nieoperacyjnego - brzmiało jak wyrok.

Na szczęście jego rodzina nie przyjęła do wiadomości wyroku i znalazła niemiecką klinikę, która po przeanalizowaniu jego wyników zdecydowała, że podejmie się próby leczenia go protonami. Dla Pawła to jedyna szansa, by pokonać nieoperacyjnego guza. Tamtejsza technologia pozwala precyzyjnie celować leczeniem i trafiać bezpośrednio w guza, nie uszkadzając przy okazji mózgu. Niestety na drodze do pełni zdrowia stanęły pieniądze.

W międzyczasie choroba rozłożyła go na łopatki. Ucisk na nerw wzrokowy odebrał mu wzrok, a ogromny ból uniemożliwił chodzenie. Do kosztów leczenia trzeba doliczyć dodatkowo cenę transportu medycznego, co łącznie opiewa na kwotę blisko 150 tys. zł.

Jego rodzina, przyjaciele i znajomi postanowili wziąć sprawy w swoje ręce, ponieważ uważają, że pieniądze nigdy nie powinny być przeszkodą w dążeniu do zdrowia. W związku z tym zorganizowali zbiórkę oraz nakręcili filmik, by dotrzeć do jak najszczerszego grona odbiorców:

- Nie poddaję się i walczę, aby kiedyś liczba 4 faktycznie przypominała mi o tym, że wszystko jest możliwe - mówi Paweł. - Jedno jest pewne. Nigdy się nie poddam.

POLECAMY w SERWISIE DZIENNIKBALTYCKI.PL:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki