"Śniegu już nigdy nie będzie" - faworyt do Złotych Lwów na 45. Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych. Małgorzata Szumowska o swoim filmie

Małgorzata Szumowska podczas festiwalowej konferencji mówiła, że z Michałem bardzo chcieli spróbować czegoś nowego.

- Nawet z pełną świadomością, że ryzykujemy, że to nie jest typowa narracja, że może komuś wyda się trudne albo pretensjonalne to łączenie światów, wejście do pokoju snu. Myślę, że taką najlepszą naszą wspólną cechą z Michałem jest to, że my się nie boimy, jesteśmy odważni. Podoba nam się szukanie, to, że jesteśmy w drodze. I tak jak Michał powiedział, nam się wydaje, że jesteśmy na początku tej drogi. Bo tak naprawdę życie filmowca często gwałtownie rozwija się dopiero po pięćdziesiątce - mówiła reżyserka.

W tym filmie jedną z ról gra Maja Ostaszewska. Dla aktorki było to już czwarte spotkanie na planie z duetem Szumowska-Englert.

- Mam pełne zaufanie do tego duetu. I poczucie, że wybieramy się we wspólną podróż, pełną ryzyka, ale fascynującą. Ten rodzaj ryzyka, przygody, jest również fascynujący dla mnie jako dla aktorki - mówiła Maja Ostaszewska.

Opowiadała też, że w tym filmie Szumowska i Englert opowiadają z pewną czułością o każdym z bohaterów. - I to jest piękne. Z radością się w to zapuściłam - tłumaczyła.

Pojawiło się pytanie o to, jak Alec Utgoff - brytyjski aktor, urodzony w Kijowie, znany m.in. z serialu "Stranger Things" znalazł się w filmie. Małgorzata Szumowska odparła, że zawdzięcza to swojemu synowi Maćkowi, który wiedząc, że szuka aktora mówiącego po rosyjsku, powiedział: - To obejrzyj "Stranger Things". - Musiałam oglądać, żeby doczekać do momentu pojawienia się Aleca i już po pięciu minutach wiedziałam, że to nasz aktor.

Początkowo Utgoff nie miał ochoty grać. Bo to aktor, który występował głównie w wielkich produkcjach amerykańskich i nigdy nie grał głównych ról. - Ale go opieprzyłam i się zgodził - żartowała Szumowska, dodając: - I gdyby nie on, to filmu by nie było. Bo on bardzo ten film niesie na swoich barkach - dodała.

W konferencji wzięła udział też Weronika Rosati, która zagrała w tym filmie jedną ze swoich najlepszych ról. Rosati podczas konferencji łączyła się z Los Angeles. - Czyli jest bliżej Oscarów, niż my w Polsce - żartowano.

Aktorka pytana o pracę z Utgoffem mówiła o pewnych podobieństwach między nimi.

- Urodziliśmy się w jednym kraju, a mieszkamy w innym, Trochę jesteśmy takimi Cyganami, którzy zmieniają miejsce zamieszkania. Ale dogadywaliśmy się. Alec podchodzi bardzo serio do pracy, analizuje każdą scenę. A poza wszystkim jest bardzo miłym człowiekiem, co zawsze pomaga na planie. Bo jednak dużo czasu w tej pracy spędza się z aktorami i to ważne, żeby była dobra energia między nami zwłaszcza, kiedy się razem gra sceny miłosne.

Sam film premierę miał na festiwalu filmowym w Wenecji. Ale w kinach pojawi się dopiero w przyszłym roku. Akcja filmu "Śniegu już nigdy nie będzie" rozgrywa się na podwarszawskim, strzeżonym osiedlu, które zamieszkują dobrze sytuowani przedstawiciele klasy średniej. W uprzywilejowaną, z pozoru idealną przestrzeń wkracza On – przybysz ze Wschodu imieniem Żenia. Postawny mężczyzna, o przenikliwym spojrzeniu, drepcze od domu do domu i pomaga klientom, wykonując terapeutyczne masaże. Szybko jednak staje się dla nich kimś więcej: powiernikiem, przyjacielem, kochankiem, uzdrowicielem... Wraz z pojawieniem się bohatera w tym skostniałym, sztucznym świecie, zaczynają dziać się niewytłumaczalne rzeczy. Jak nietrudno się domyślić, na zawsze odmienią jego oblicze.