Smołdzino: Pogorzelcy czekają na pomoc

Pożar, jaki wybuchł w minionym tygodniu w domu państwa Halbeckich w Smołdzinie, zniweczył ich marzenia o zamieszkaniu na ojcowiźnie pani Marii. W ciągu 2,5 godziny stracili dorobek dwóch lat pracy i wyrzeczeń. Domek miał być ich przystanią na starość.

- Odziedziczyłam domek po rodzicach, powoli remontowaliśmy go - mówi, ocierając łzy, Maria Halbecka. - Myślałam, że serce mi pęknie, gdy patrzyłam, jak wszystko płonie. Na szczęście pożar wybuchł wieczorem, nie spaliśmy, inaczej to byłoby po nas.

Od pożaru minął tydzień, a Halbeccy nadal się przemieszczają pomiędzy stertą zgliszczy, stodołą, gdzie śpią, a spalonym domem, by zabezpieczać pozostałe meble. - Nawet prowizorycznego prądu nie możemy się doprosić, energetykom się nie spieszy - dodaje rozżalony pan Józef. - Gmina obiecała pomoc, ale czujemy się pozostawieni sami sobie.

O pogorzelcach pamiętają jednak w przodkowskiej gminie. - Rozumiem rozpacz i bezradność, gdy się traci dorobek życia. W tym roku w takiej sytuacji były już trzy nasze rodziny. Postanowiliśmy pomóc i tym pogorzelcom - mówi wójt Andrzej Wyrzykowski. - Na pierwsze potrzeby z pomocą finansową wyszedł GOPS, pomożemy uprzątnąć obejście i wywieźć zgliszcza. Podłączymy tę rodzinę bezpłatnie do budowanej właśnie sieci kanalizacyjnej. Dom miał pokrycie eternitowe, więc szukamy też możliwości uzyskania pieniędzy na remont dachu z programu usuwania eternitu.