Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Śmietankowo w PGS

Tadeusz Skutnik
Ewa Kuryluk, Lunatyczka 1977
Ewa Kuryluk, Lunatyczka 1977 Materiały promocyjne
Ponad trzydzieści lat temu, na początku 1977 roku, w warszawskiej Galerii MDM wystawiło swoje prace pięcioro urodzonych w latach czterdziestych artystów, skłonnych do wypowiadania się w tradycyjnych poetykach, tytułując wspólną ekspozycję buńczucznie "Śmietanka".

Czy to nazwa grupy, czy wystawy? "Na tle powagi sztuki aktualnej, gest ironiczny, niemalże obrazoburczy!" pisze kurator aktualnej wystawy w sopockiej Państwowej Galerii Sztuki, Włodzimierz Nowaczyk, który zatytułował ją "Śmietanka 2". Jeśli tamta wystawa była rodzajem żartu, to obecna również zawiera ten akcent, choć chyba i głębsze znaczenie.

Możemy oto dzięki niej obserwować, jak wyglądały późniejsze drogi tej niby-grupy, które - jak to drogi mają w zwyczaju - rozeszły się. Każdy z artystów kształcił i doskonalił swoją indywidualność.

Dziś widać, że są to nazwiska z górnej półki, choć niekoniecznie są to półki stricte artystyczne. W porządku alfabetycznym są to Andrzej Bielawski, Andrzej Bieńkowski, Jan Dobkowski, Łukasz Korolkiewicz i Ewa Kuryluk. Ich spotkanie po latach w jednej, niewielkiej przestrzeni sopockiej galerii, wciąż zajmującej tymczasowy lokal odziedziczony po przedszkolu, wymusiło "streszczanie się" ilościowo-obrazowe. Ale nie przeszkodziło to temu, że wystawę bardzo dobrze się ogląda. Czas wprawdzie odwirował zgrywę (przypomnianą na plakacie i zaproszeniach), ale poczucia humoru całej piątki jednak nie pozbawił.

Dwoje z nich wystawa poniekąd wydobywa spod kilku warstw innych specjalności, którym później się oddawali: na przykład Bieńkowski etnografii, a Kuryluk literaturze. W Sopocie można dzięki wystawie przypomnieć sobie, że są także malarzami.

U Bieńkowskiego widoczne są odwołania do folkloru, czy to pod postacią chłopa z krową, czy chłopca ze skrzypcami. Ewa Kuryluk natomiast ukrywa się pod różnymi maskami, portretuje z różnymi rekwizytami (skrzypce, wiolonczela, śledzące oczy) pogrupowanymi głównie w tryptyki i zamknięte w gablotach. Bardziej uwodzi niż pokazuje (się).

U pozostałych zaproszonych artystów wystawa potwierdza stałe zainteresowania. U Andrzeja Bielawskiego - komponowanie świata przedstawionego ze szczątków pozostałych po jakiejś katastrofie (w czym wydaje się uzewnętrzniać lęk przed śmiercią) albo przeciwnie - jeszcze z pulpy, miazgi sprzed przybrania znanej nam formy.

U Jana Dobkowskiego - czerwone erotikony, jego "produkt firmowy", obok zabawy dwoma kolorami: błękitnym i czerwonym. U Łukasza Korolkiewicza - malowanie światów przetworzonych z fotografii, włączanie ich w materię malarską, zabawa pop-artem i reklamą. Ale też tajemnicze ogrody, pejzaże, sceny wydobyte jakby błyskiem flesza z mroku ("U kresu nocy"), o nastroju mogącym przywoływać nawet symbolizm w typie Malczewskiego. Obrazy te zwykle zatrzymują się na granicy sugestii erotycznych. Sugestii, dodajmy, pojawiających się nie u tego tylko artysty.

Wystawa "Śmietanka 2" czynna jest jeszcze przez miesiąc, do 23 listopada, w godzinach 11.00 - 18.00, oprócz poniedziałków. Bilety kosztują 6,4 i 1 zł (to cena biletów dla grup szkolnych); we środy wstęp wolny.
Państwowa Galeria Sztuki mieści się w Sopocie przy ulicy Curie-Skłodowskiej 10/12.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki