Swoją decyzję w tej sprawie Piotr Styczewski, prokurator rejonowy w Pucku, oficjalnie ogłosił dopiero wczoraj.
- Uznałem, że nie ma podstaw, by podważać stanowisko sądu - komentuje "Dziennikowi Bałtyckiemu" prok. Styczewski. - Wyrok, choć niższy od wnioskowanego przez nas [prokuratura domagała się 8,5-9,5 roku - przyp. red.], jednak jest słuszny. Różnica nie jest rażąca, a przecież sąd ma prawo do innego zdania niż prokuratura.
Śledczy z podjęciem ostatecznego postanowienia wstrzymywali się od czasu zakończenia procesu, który toczył się w gdańskim Sądzie Okręgowym.
Przypomnijmy, że wyrok ogłoszono na początku sierpnia. Skąd tak długi okres oczekiwania?
- Zadecydowały sprawy proceduralne - wyjaśnia Piotr Styczewski. - Abyśmy mogli rozważyć podjęcie jakiejkolwiek decyzji, musimy mieć najpierw pisemne uzasadnienie wyroku.
A to dotarło do Pucka - jednocześnie do prokuratury i ojca tragicznie zmarłego Sebastiana - dopiero w połowie listopada.
Lektura dokumentu też zajęła sporo czasu, bo sąd uzasadnienie spisał aż na bitych 70 stronach.
- Musieliśmy m.in. przeanalizować, jakimi przesłankami kierował się sąd, wymierzając karę - tłumaczy prokurator.
Dodajmy, że w Gdańsku Piotr R. i Paweł K. otrzymali wyrok - odpowiednio 6 i 7 lat pozbawienia wolności.
Jerzy Preiss, ojciec młodego pucczanina, który latem 15 sierpnia 2010 roku zginął w lasku koło torów na Półwyspie Helskim, natychmiast ogłosił, że zaskarży sądowe postanowienie. Pucczanin w procesie pełnił rolę oskarżyciela posiłkowego. - Nie zgadzałem się i nie zgadzam z takim orzeczeniem - podkreślał w rozmowie z nami ojciec Sebastiana. - Jest wysoce niesprawiedliwe i nie oddaje w pełni tego, co stało się z moim synem.
Dla Jerzego Preissa kilkuletnia kara była zbyt niska. Zwłaszcza po tym, gdy biegli ustalili, że jego syn zmarł w wyniku pobicia - m.in. na jego klatce piersiowej widniały odciski butów sprawców.
- Sześć lat, nawet za nieumyślną śmierć, to śmiesznie mała kara - podkreśla rozgoryczony pucczanin. - Przecież jeden z nich dwa lata spędził w areszcie.
Przypomnijmy, że Sebastian zginął w czasie powrotu z plażowej dyskoteki na półwyspie. Nad ranem stanął w obronie swojej znajomej, którą zaczepili mężczyźni - ochroniarze z lokalu. Doszło do szarpaniny, w efekcie której samotny mężczyzna został dotkliwie pobity.
W wyniku odniesionych ran Sebastian Preiss zmarł na miejscu. Reszta uczestników bójki uciekła - a za sprawcami zdarzenia wydano m.in. europejski list gończy. Najdłużej ukrywał się Piotr R. - którego po roku złapano w Holandii.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?