Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Śmierć dzieci z Pucka. Konfrontacja pomogła urzędniczce w odzyskaniu pamięci

P. Niemkiewicz, R. Kościelniak
Proces byłych dyrektorek PCPR powoli zmierza ku końcowi. Następne posiedzenie wyznaczono na 27 sierpnia. Paniom grozi kara do trzech lat więzienia.
Proces byłych dyrektorek PCPR powoli zmierza ku końcowi. Następne posiedzenie wyznaczono na 27 sierpnia. Paniom grozi kara do trzech lat więzienia.
Kolejne uchybienia w pracy Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie w Pucku zostały ujawnione w procesie, w którym oskarżone są byłe dyrektorki centrum - Renata B. oraz Beata K. Okazuje się, że decyzja o przekazaniu dzieci z Odargowa pod opiekę małżeństwa Cz. zapadła w pośpiechu.

Przypomnijmy, że eksszefowe PCPR Puck zostały oskarżone o rażące zaniedbania w procesie rekrutacji rodziców zastępczych. To odprysk sprawy śmierci dwojga dzieci, oddanych - przez PCPR - pod kuratelę rodzinie Anny i Wiesława Cz., toczącej się w Gdańsku.

Okazuje się, że decyzja o przekazaniu dzieci z Odargowa pod opiekę małżeństwa Cz. zapadła w pośpiechu. Justyna Chomicz, która prowadziła zespół pieczy zastępczej w puckim PCPR, przyznała w środę, że mówiła kontrolującej ją urzędniczce z województwa o ryzyku związanym z oddaniem aż pięciorga dzieci małżonkom, którzy dopiero debiutowali w roli rodziców zastępczych. Wcześniej nie potrafiła sobie przypomnieć, czy użyła właśnie takiego sformułowania. Dopiero konfrontacja na sali sądowej z Joanną Szołą, która w Urzędzie Wojewódzkim sprawuje nadzór nad pieczą zastępczą, przywróciła jej pamięć. - Zawsze staram się w protokołach używać języka osoby składającej wyjaśnienia - podkreśliła w sądzie Joanna Szoła. - Przypominam też o konieczności przeczytania protokołu przed podpisaniem. Gdyby Justyna Chomicz zgłosiła zastrzeżenia, to naniosłabym poprawkę w dokumencie.

Justyna Chomicz przyznała, że przepisy mówią, że tylko w uzasadnionych przypadkach można do jednej rodziny oddać pod opiekę więcej niż troje dzieci. - Nie chcieliśmy rozdzielać rodzeństwa - podkreśliła w sądzie Chomicz.

Sędzia Andrzej Gabriel-Węglowski chciał jeszcze wyjaśnić okoliczności towarzyszące składaniu wyjaśnień przez Justynę Chomicz.
Pracownica PCPR wcześniej mówiła o konieczności przerywania rozmowy z Joanną Szołą, gdyż w czasie jej trwania do gabinetu weszła dyrektorka centrum. - Faktycznie, było wówczas spore zamieszanie - zeznała Szoła. - Aby uspokoić sytuację, uznałam, że należy przerwać rozmowę. Nie można było jej prowadzić w obecności osób trzecich.

Proces byłych dyrektorek PCPR powoli zmierza ku końcowi. Następne posiedzenie wyznaczono na 27 sierpnia. Paniom grozi kara do trzech lat więzienia.

Treści, za które warto zapłacić! REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI

Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki