Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Śmieci sprowadzą powódź na Gdańsk

Jacek Sieński
Opływ Motławy,  chroniący przed zalaniem  Olszynkę,  jest coraz płytszy i zarasta
Opływ Motławy, chroniący przed zalaniem Olszynkę, jest coraz płytszy i zarasta
Rzeki, kanały i rowy melioracyjne, mające odprowadzać nadmiar wód z miasta, stały się wielkim wysypiskiem śmieci. O poważnym zagrożeniu Gdańska, który może nawiedzić kolejna wielka powódź z powodu zaśmiecania różnymi odpadami brzegów oraz wód Wisły, Motławy, Opływu Motławy, kanałów, potoków i rowów melioracyjnych.

Wrzucanie czegokolwiek do Motławy zagrożone było w średniowiecznym Gdańsku karą śmierci. Zaśmiecanie rzeki mogło doprowadzić do wypłycenia wód portowych, a tym samym - do zablokowania żeglugi w porcie gdańskim, z którego żyło miasto. Dziś karą za zaśmiecenie brzegów lub wód miejskich może być mandat, o ile uda się wykryć sprawcę takiego czynu.

Rzeki, potoki i kanały przepływające przez Gdańsk w wielu jego rejonach stały się dzikimi wysypiskami różnych odpadów. Tymczasem od ich drożności zależy bezpieczeństwo miasta, zagrożonego podtopieniami, powodziami i topielami, czyli zalewaniem terenów depresyjnych, leżących poniżej poziomu morza. Poważnym problemem są także kradzieże metalowych elementów gdańskiej kanalizacji deszczowej, odprowadzającej nadmiar wód opadowych i roztopowych do cieków oraz zbiorników retencyjnych. - Na uzupełnianie kilkuset kradzionych co roku żeliwnych pokryw włazów studzienek kanałowych i kratek ulicznych wpustów ściekowych miasto wydaje 400 tysięcy złotych - podkreśla Andrzej Chudziak, zastępca dyrektora spółki Gdańskie Melioracje. - Obecnie montujemy nowe pokrywy, posiadające specjane zamki zabezpieczające przed ich wyjmowaniem przez osoby postronne. Natomiast kratki wytwarzamy sami z betonu, aby zniechęcić złodziei do kradzieży tych elementów systemu kanalizacyjnego. Nie wszędzie da się jednak je zastosować. Kratki betonowe można umieszczać tylko przy krawężnikach. Ponieważ wiele ulic poszerzono podczas ich przebudowywania, wpusty znalazły się na nawierzchniach jezdni. Z uwagi na bezpieczeństwo ruchu drogowego musimy montować tam kratki żeliwne, bardziej wytrzymałe, wytrzymujące nacisk przejeżdżających samochodów. Na gdańskich ulicach mamy wpusty jeszcze przedwojenne i powojenne, z lat 60. Powoduje to, że nowe kratki żeliwne do nich nie pasują i wpusty trzeba rozkuwać.

Potoki, kanały i rowy melioracyjne, szczególnie na obrzeżach Gdańska, są wysypiskami odpadów. Wyrzuca się do nich plastikowe butelki, gruz, stare meble i telewizory czy zużyte lodówki. Na Olszynce, nad zarośniętymi już rowami melioracyjnymi i w okalających je krzakach, złomiarze wypalają skradzione kable, aby pozyskać złom metali kolorowych. Zdołali oni też rozebrać okalające Opływ Motławy, od stony ul. Mostowej, stylowe, stalowe wygrodzenie, które niedawno ustawiło miasto.

Do Motławy i Wisły zrzuca się nawet wraki samochodów. Gdańskie Melioracje musiały sfinansować w ubiegłym roku trudną akcję wyciągnięcia z dna Starej Motławy, w rejonie ul. Zielonej na Dolnym Mieście, wraku fiata 125 p. W ciągu ostatnich lat z wód Motławy kilkakrotnie wydobywano wraki samochodów, w tym w okolicy Kanału na Stępce. W 2000 roku wrak małego fiata zablokował wrota przeciwpowodziowe, co zdarzyło się podczas sztormowego wezbrania rzek i cofki na Wiśle oraz Motławie. Interwencja ekip Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Gdańsku uratowała wtedy przez zalaniem Olszynkę.
Zdaniem dyrektora Chudziaka, poza szkodami ekologicznymi, zaśmiecanie kanałów i rowów stanowi bardzo duże zagrożenie, bo uniemożliwia należyte funkcjonowanie systemu odwadniającego miasta, narażając je na zalanie. W przypadku wraków samochodów, są one obiektami o dużych gabarytach i znacząco zmniejszają przepływ wody, co powoduje jej podpiętrzanie. Gdy rzeka albo kanał wzbiera, istotne znaczenie ma możliwość jej swobodnego spływu. Ci, którzy bezmyślnie zaśmiecają cieki wodne, wyrządzają szkodę innym i sobie samym, bowiem mogą być ofiarami powodzi.

Dyrektor Chudziak podkreśla, że w Polsce wydaje się ogromne sumy na budowanie przepompowni. Gdańskie Melioracje eksploatują na terenie Gdańska 10 przepompowni melioracyjnych i 8 deszczowych, a pozostałe należą do rafinerii Lotosu i Wojewódzkiego Zarządu Melioracji i Urządzeń Wodnych w Gdańsku. Od ich sprawności technicznej w dużej mierze zależy utrzymanie bezpiecznego poziomu w rzekach, kanałach i rowach melioracyjnych podczas ulewnych opadów deszczu czy gwałtownych napływów wód morskich na skutek sztormów. Część przepompowni jest obiektami działającymi w systemie automatycznym. Uruchamia się je i kontroluje zdalnie poprzez system komputerowy oraz telefony komórkowe. Ponieważ w przepompowniach automatycznych nie przebywają pracownicy gdańskiej spółki, są one narażone na dewastację. W piątek, w dzień po ostatniej nawałnicy sztormowej w Gdańsku, z przepompowni melioracyjnej "Radunia" w Lipcach Niegowie ukradziono transformator, co ją unieruchomiło.

- Od dziesięciu lat nasza firma inwestuje na działce przy ulicy Mostowej, na Olszynce - opowiada Grzegorz Pellowski. - Zaczęliśmy działalność od oczyszczenia i uregulowania na własny koszt przylegającego do niej odcinka rowu melioracyjnego i jego spustu do Opływu Motławy. Jednakże górny odcinek rowu jest zanieczyszczony, zarośnięty i niedrożny. Do naszego rowu spływają z rejonu kolejowego ścieki ropopochodne. Natomiast brzegi opływu stały się śmietnikiem, do którego wyrzuca się worki z odpadami, plastikowe butelki i gruz, co nie pozwala na swobodne spływanie wody z naszego rowu. Do tego opływ zarasta i utworzyły się na nim już wyspy, a z rozpadających się murów bastionów spada do niego gruz. Jest on coraz płytszy i traci zdolność do przyjmowania nadmiaru wody w razie zagrożeń powodziowych, a taką rolę ma pełnić. Stan rowów i opływu nikogo nie interesuje, choć zgłaszaliśmy ten problem. W czasie sztormowego wezbrania Wisły i Motławy w połowie ubiegłego miesiąca poziom wody w rowie przekroczył stan z okresu wielkiej powodzi w 2001 roku.

- Sami mierzymy i prowadzimy księgę stanów wody w naszym rowie. Udostępniliśmy ją specjaliście, który na zlecenie Lotosu dokonywał przeglądu systemu melioracyjnego, bo nie mógł on dotrzeć do takich danych w urzędach. Księga stanowi ważny dokument, niezbędny do rozpoznania zagrożeń powodziowych. Na terenie narażonym na zalanie leży także rafineria Lotosu - dodaje Pellowski.
Straż Miejska w Gdańsku ma Eko Sekcję z własnym samochodem i motorowe łodzie patrolowe. Marta Drzewiecka, rzecznik prasowy gdańskiej straży, nie miała nam wiele do przekazania, gdy chodzi o przeciwdziałanie dewastowaniu systemu wodnego miasta.- Straż nie prowadzi statystyk dotyczących kradzieży elementów kanalizacji i wykrywania ich sprawców. Olszynkę, na której znajduje się Opływ Motławy i rowy melioracyjne, patrole straży patrolują codziennie. Jeśli strażnicy są świadkami kradzieży i złapią złodzieja na gorącym uczynku, przekazują go na najbliższy komisariat policji, gdzie jest na niego nakładana kara. Nie jest łatwo złapać na gorącym uczynku osobę pozbywającą się śmieci. Funkcjonariusze straży najczęściej otrzymują zgłoszenia o istniejących już dzikich wysypiskach bądź sami je znajdują i wówczas szukają właściciela terenu i zobowiązują go do uprzątnięcia odpadów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki