Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szkoła z TVP - śmiech i oburzenie wokół lekcji w telewizji. Łatwiej powiedzieć "taka jest polska szkoła", niż "taka jest polska telewizja".

Ryszarda Wojciechowska
Ryszarda Wojciechowska
Szkoła z TVP - kontrowersje wokół lekcji w telewizji
Szkoła z TVP - kontrowersje wokół lekcji w telewizji
"Szkoła z TVP" ruszyła z przytupem. Ale już po pierwszych lekcjach internet zatrząsł się od śmiechu i oburzenia. "Z jednej strony należy potępić to edukacyjne dno, które serwują nam TVP wespół z MEN-em, a z drugiej apelować do wszystkich - zostawcie nauczycieli, którzy wzięli udział w tym projekcie, w spokoju. Zostawcie ich intencje i motywacje. Bo ostatecznie to oni, oprócz uczniów, stali się kozłami ofiarnymi tej chorej i złej machiny" - mówi Przemysław Staroń.

Szkoła z TVP. Projekt edukacyjny Telewizji Polskiej i Ministerstwa Edukacji Narodowej

To nie nauka, tylko kabaret, w którym śledzionę myli się z trzustką, a obwód ze średnicą

- piszą internauci. A niektórzy nauczyciele apelują: bardzo proszę, moi uczniowie, żeby nie oglądać tzw. lekcji w TVP. Zaufajcie mi, to zamach na waszą inteligencję.

"Szkoła z TVP” , która wystartowała 30 marca, to wspólna inicjatywa Telewizji Polskiej i Ministerstwa Edukacji Narodowej, skierowana do uczniów szkół podstawowych. Sponsorem projektu jest Fundacja PGNiG. A lekcje nadawane są w czterech kanałach: TVP Sport, TVP Rozrywka, TVP Historia, TVP3.

TVP oraz Ministerstwo Edukacji Narodowej wydają się być zadowolone z tego projektu. Jakby nikt z tamtej strony nie widział, że zajęcia w tej "szkole" są nie tyle twórcze, co głównie... memotwórcze. W sieci krążą już filmiki z fragmentami lekcji dla uczniów.

Na jednym z nich nauczycielka pyta: - co znaczy, że liczba jest parzysta? I odpowiada sobie: - To chyba znaczy, że ma parę. Na innym, na przykładzie bocianiego gniazda, pani pedagog myli obwód ze średnicą. Jeszcze inny kadr pokazuje jak nauczycielka macha rękami, pokazując, że coś robi i pyta uczniów: - czy wiecie już co robiłam? A potem wyciąga kartkę, na której jest napisanie: siałam trawę.

Szkoła z TVP. Eksperci apelują: nie hejtujcie nauczycieli!

Takich "kwiatków", które pokazują, że lekcje są źle przygotowane, a nauczycieli "zjada" przed kamerą stres, jest wiele.
Eksperci sam projekt rozjeżdżają walcem, ale apelują, żeby nie hejtować nauczycieli biorących w nim udział. Mówią, że te osoby zostały wrzucone na głęboką wodę, bez wcześniejszych prób kamerowych. A nie każdy czuje się pewnie przed kamerą.

Dodają, że od tych lekcji wieje nudą, że mają kiepskie tempo, a prowadzący często czytają z kartki. Wskazują też na fatalne światło, kadr i dźwięk, czyli grzechy każdego telewizyjnego programu.

To nie jest profesjonalnie zorganizowana kampania tylko pospolite ruszenie

- oceniają.

Przemysław Staroń - nominowany do Global Teacher Prize Nauczyciel 2018 Roku, psycholog, kulturoznawca i religioznawca też nie zostawia suchej nitki na "Szkole w TVP", ale solidaryzuje się z występującymi w tym projekcie nauczycielami, ostrzegając, aby pojawiająca się w mediach i social mediach krytyka nie przerodziła się w hejt.

Internet zareagował na "Szkołę w TVP" gromkim śmiechem i w ogóle mnie to nie dziwi. Ale szybko zaczęły pojawiać się głosy, że ten śmiech może zacząć przechodzić w hejt przeciwko nauczycielom, którzy prowadzą lekcje w TVP. I że na swój sposób internet może próbować ich "zlinczować". Szybko zacząłem zabierać w tej sprawie głos, mówiąc i pisząc, że musimy umieć odróżniać, zwłaszcza w czasach tak wielkiego napięcia, krytykę od hejtu. Bo o ile do krytyki mamy pełne prawo, o tyle hejt jest moralnie nie do zaakceptowania. Zwłaszcza, że niektórym łatwiej jest powiedzieć “taka jest polska szkoła” niż “taka jest polska telewizja publiczna” - mówi Staroń.

Ryba psuje się od głowy

Jego zdaniem, w tej sprawie trzeba się poruszać zgodnie z gdańską dewizą nec temere, nec timide - ani tchórzliwie, ani zuchwale. Z jednej strony należy potępić to edukacyjne dno, które serwują nam TVP wespół z MEN-em, a z drugiej apelować do wszystkich - zostawcie nauczycieli, którzy wzięli udział w tym projekcie, w spokoju. Zostawcie ich intencje i motywacje. Bo ostatecznie to oni, oprócz uczniów, stali się kozłami ofiarnymi tej chorej i złej machiny.

Jak mówi Staroń, polska szkoła działa jeszcze w systemie feudalnym i jest toczona przez nowotwór strachu. Być może część z tych pedagogów występujących teraz w telewizji, została postawiona w sytuacji niemal bez wyjścia. Że mógł pojawić się szantaż w stylu: “Jedź i prowadź, bo jak nie, to zostaną wyciągnięte odpowiednie konsekwencje”. 

- Nie oceniam nikogo, bo to są dramaty, które rozgrywają się w sumieniu każdego z nas.  I mam świadomość, że w tym całym systemie, w którym szczuje się nas strachem, nic nie jest proste. Nie poniżajmy jednak ludzi, tylko budźmy w nich poczucie, że mogą. Ja zawsze powtarzam słowa Dumbledore’a: “nadchodzą czasy, w których będziemy musieli wybierać pomiędzy tym, co dobre, a tym, co łatwe” -  tłumaczy. I dodaje, że winę za to wszystko ponosi “góra”, bo ryba zawsze psuje się od głowy. 

Na pytanie, czy góra to TVP i MEN, odpowiada: - Też, ale jeszcze wyżej jest rząd, a na samym wierzchołku Jarosław Kaczyński, który zarządza całą tą machiną z tylnego siedzenia. Doskonale w swoich lajwach i briefingach puentuje to Szymon Hołownia, którego jestem doradcą ds. edukacji.

Na inne stwierdzenie, że może chęci były dobre, ale wyszło jak zawsze, nauczyciel odpowiada:

- Nie posądzam ani MEN, ani TVP o dobre chęci. Kiedy przed kilkoma laty zaczynała się reforma edukacji, większość nauczycieli wprost krzyczała, że to najgorsza z możliwych dróg. Czy ktoś nas słuchał? Przeciwnie, lekceważono nas, a potem, podczas strajku, szydzono z nas. Minister Zalewska zablokowała mnie oraz wielu nauczycieli, rodziców i uczniów na swoim oficjalnym koncie na Facebooku (!). Dlatego dziś nie podejrzewam rządowej strony o dobre intencje. Podejrzewam, że kiedy zaczęła się kwarantanna, nagle pojęli, że system edukacji jest kompletnie nieprzygotowany na zdalne nauczanie. I trzeba było to jakoś załatać. Wiem, że niektórzy kreatywni nauczyciele odmówili prowadzenia tych lekcji. Ale można się było zgłosić np. do youtuberów, aktorów, którzy potrafiliby poprowadzić lekcję według dobrze napisanego scenariusza. I mimo że w “Szkole z TVP” pojawiają się także świetni nauczyciele, niewiele to zmienia, zwłaszcza dla wykluczonych cyfrowo dzieci, dla których te programy to być może jedyny kontakt ze szkołą. Jednak jeśli latami ignoruje się to, co jest kluczowe w edukacji, jeśli podporządkowuje się ją partykularnym celom politycznym, i jeśli w końcu nagle coś się próbuje zrobić na “łapu capu”, bez refleksji, bez prawdziwej troski o dzieci, z lekceważeniem ekspertów i praktyków, no to cóż, to wtedy jest tak, jak teraz widzimy - puentuje.

TVP zareagowała oświadczeniem, które wydała po trzech dniach od rozpoczęcia szkoły. Czytamy w nim m.in., że:
"Poniżanie i dyskredytowanie nauczycieli, którzy realizując swoją misję zdecydowali się zaangażować w projekt edukacyjny, którego celem jest zapewnienie ciągłości nauczania świadczy o niedostrzeganiu powagi sytuacji i wyzwań, które stoją przed naszym społeczeństwem w tej trudnej chwili."

Tylko tak odpowiedziała na krytykę.

od 7 lat
Wideo

Uwaga na Instagram - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki