Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Służby specjalne" Patryka Vegi już w kinach. Kto rządzi wywiadem? [RECENZJA]

Henryk Tronowicz
Olga Bołądź w filmie Patryka Vegi "Służby specjalne" sugestywnie gra rolę tajnej nieustraszonej agentki, której nie układa się tylko w życiu prywatnym.
Olga Bołądź w filmie Patryka Vegi "Służby specjalne" sugestywnie gra rolę tajnej nieustraszonej agentki, której nie układa się tylko w życiu prywatnym. mat. prasowe
Scenariusz polskiego filmu sensacyjnego "Służby specjalne" Patryka Vegi trudno uznać za dzieło specjalnie udane.

Gdy oglądam nowe sensacyjne dzieło polskiego ekranu "Służby specjalne", przypomina mi się James Bond w "Casino Royale" - ktoś Bondowi współczuje: "To straszne, że wywiadem rządzą księgowi"...

W ojczyźnie Bonda bywało z tym różnie. Z filmowego obrazu służb polskich wynika, że zawsze może być gorzej.
Na tym kończą się porównania dwóch szkół kina sensacyjnego.

Aby brać się za film sensacyjny o służbach specjalnych, trzeba dysponować wyjątkowo dobrze skonstruowanym scenariuszem. Byłoby również dobrze błysnąć mistrzowskim reżyserskim warsztatem. Scenariusz Patryka Vegi o służbach specjalnych trudno uznać za dzieło specjalne. Reżyseria również pozostawia sporo do życzenia. Film nie wyciska emocji za grosz.

A o czym film opowiada? Reżyser Patryk Vega kwestionuje sejmowe postanowienie o likwidacji polskich Wojskowych Służb Informacyjnych i snuje opowieść o działaniach jakiejś nowej organizacji wywiadowczej.

Do roboty w tej formacji przystępują głównie funkcjonariusze niezweryfikowani z powodu likwidacji WSI. Otrzymują oni zadania tak niesamowite, że samo to już powinno wywoływać na widowni szok. Do szoku jednak daleko. Ale napięcie powinno rosnąć, kiedy fachury (doświadczenie zdobyli na służbie w WSI) przystępują do wykonywania tajnych i z reguły krwawych wyroków. Żadne napięcie jednak nie rośnie.

Na ekranie co rusz ukazują się napisy informujące o przeszłości tego czy owego bohatera, np. że ukończył w Moskwie stosowne studia specjalistyczne, albo objaśnienia skrótów i wyrażeń używanych w służbach, np. gwardia to cywile, legia - wojskowi.

Jedna z akcji w filmie Patryka Vegi nawiązuje do powszechnie znanego zdarzenia autentycznego. Chodzi o tragiczną śmierć Andrzeja Leppera. Według wersji oficjalnej, były poseł popełnił śmierć samobójczą. W mediach, jak pamiętamy, wersję tę uznano za bajeczkę dla małych dzieci. Twórca filmu korzysta z prawa do wyobraźni i odtwarza przebieg horrendalnych wydarzeń. B

yć może było tak, jak Vega to sfilmował. Lecz nie w tym rzecz. Rzecz w tym, że w tej "rekonstrukcji" brakuje krztyny napięcia. Niczego więcej od kina sensacyjnego nie oczekujemy.

Twórca oprócz tego puszcza w ruch piłę elektryczną, by zilustrować również inne ociekające posoką historie, podobno także oparte na faktach.

Tymczasem tak naprawdę zaskakująca w tym sensacyjnym filmie jest jedynie konkluzja. Agenci wykonują mokrą robotę, aż w pewnym momencie dochodzą do wniosku, że się pogubili i właściwie nie wiedzą, dla kogo w istocie pracowali. Wiedzieli tylko, skąd i kiedy mają pobierać pobory. I tu też ciekawostka. Forsę wyciągali z wilczej jamy!

Treści, za które warto zapłacić! REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI

Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki