Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Służby mogły dopuścić się zaniedbań skutkujących zabójstwem Adamowicza. Będzie umorzenie?

Jacek Wierciński
Jacek Wierciński
Paweł Adamowicz został ugodzony nożem podczas finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy w Gdańsku 13 stycznia 2019 roku
Paweł Adamowicz został ugodzony nożem podczas finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy w Gdańsku 13 stycznia 2019 roku Piotrhukalo
W trwającym od 1,5 roku śledztwie dotyczącym braku skutecznej reakcji służb na ostrzeżenia poprzedzające zabójstwo Pawła Adamowicza, wciąż nikt nie usłyszał zarzutów. Ciągle nie ma też decyzji dotyczącej ewentualnego przedłużenia terminu postępowania, który upływa w piątek 25.09.2020 r. Pytani, czy przedłużana od tak dawna sprawa zmierza do umorzenia, prokuratorzy przekonują, że czasochłonność wynika z faktu, że swoją pracę wykonują solidnie.

- Prokurator referent prowadzący tę sprawę nie podjął jeszcze decyzji dotyczącej ewentualnego złożenia wniosku o przedłużenie postępowania. Jeżeli je zamkniemy, oczywiście poinformujemy o naszych ustaleniach, jeżeli zaś przedstawimy komuś zarzuty, również pojawi się informacja na ten temat – zapewnia pytany o możliwe umorzenie śledztwa prokurator Andrzej Kukawski, rzecznik prasowy Prokuratory Okręgowej w Toruniu.

I dodaje:

- Główne czynności koncentrują się na przesłuchaniach świadków i na gromadzeniu dokumentacji. Korzystaliśmy z opinii biegłych, jednak na obecnym etapie nie mogę jeszcze powiedzieć, czego dotyczyły. To postępowanie - jak każde inne - prowadzone jest z pełną starannością.

Śledczy zapewniają, że sprawę traktują szczególnie

Śledczy z województwa kujawsko-pomorskiego, dokąd - by uniknąć wątpliwości dotyczących bezstronności - sprawa przekazana została w marcu 2019 roku, przekonują, że traktują ją wręcz szczególnie m.in. ze względu na zainteresowanie mediów i opinii społecznej. Chodzi o zdarzenia poprzedzające tragedię z 13 stycznia 2019 roku, kiedy 28-letni dziś Stefan W., w trakcie gdańskiego finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, zabił prezydenta miasta Pawła Adamowicza.

„Toruński” wątek to ewentualne niedopełnienie obowiązków przez funkcjonariuszy policji i Służby Więziennej w kontekście sygnałów matki 28-latka, ale też dyrektora jednego z więzień, gdzie chory na schizofrenię paranoidalną Stefan W. odbywał karę. Kobieta na 1,5 miesiąca przed zbrodnią, gdy jej syn kończył odsiadywać wyrok 5,5 roku więzienia za napady na placówki bankowe z atrapą broni w ręku, sama zgłosiła się do policjantów informując, że na wolności może on być niebezpieczny. Z kolei szef jednostki penitencjarnej w notatce wskazywać miał m.in. na fakt, że jako więzień W. zapowiadał wyjazd z Pomorza, nazywając je „siedliskiem Platformy”, określać się miał jako zwolennik PiS i twierdzić, że chce „by Jarosław Kaczyński został dyktatorem”.

Funkcjonariusze z Gdańska zeznają w Toruniu

Prokuratura bada czy reakcje służb na sygnały były właściwe, a gdańscy funkcjonariusze wzywani są do Torunia, gdzie przesłuchuje ich osobiście prok. Jarosław Kilkowski, naczelnik Wydziału I Śledczego „Okręgówki”. Ich zeznania objęte są tajemnicą śledztwa, jednak od początku wiadomo, że więziennicy i policjanci nie zgadzają się w ocenie sytuacji.

- 30 listopada 2018 roku do Komisariatu III Policji w Gdańsku zgłosiła się osoba zaniepokojona stanem psychicznym Stefana W., który aktualnie odbywał karę pozbawienia wolności – relacjonowała wkrótce po śmierci Adamowicza st. asp. Karina Kamińska, rzeczniczka prasowa Komendy Miejskiej Policji w Gdańsku, która zaznaczyła, że jeszcze tego samego dnia funkcjonariusze wysłali w tej sprawie pismo do dyrektora zakładu karnego, gdzie siedział W. prosząc o podjęcie „możliwych dostępnych działań”.

„Nieprawdziwe są informacje pojawiające się w mediach jakoby Służba Więzienna [SW] była informowana o zgłoszeniu matki Stefana W.”

- dementowała z odpowiedzi w przesłanym do mediów komunikacie SW. Według tej formacji, prośba policji dotyczyła jedynie przeprowadzenia z mężczyzną rozmowy na temat planów związanych z uwolnieniem, co wykonała, a informację o treści konwersacji przekazano policjantom, którzy – zgodnie z prawem - 23 dni przed terminem zwolnienia, zostali też powiadomieni o dokładnej godzinie i terminie uwolnienia W. oraz tuż po jego wypuszczeniu. - Były to jedyne dostępne prawem działania, które mogła podjąć Służba Więzienna wobec skazanego, który odbył w całości orzeczoną karę – przekonywali więziennicy.

od 7 lat
Wideo

Pismak przeciwko oszustom, uwaga na Instagram

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki