Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Słupsk: Urzędnicy schowali petycję do szuflady

Robert Gębuś
Śledztwo dotyczy m.in. znęcania się nad zwierzętami.
Śledztwo dotyczy m.in. znęcania się nad zwierzętami.
Schronisko dla zwierząt sprawdza teraz prokuratura. 3 tysiące osób żąda szybkiego odwołania kierownika.

Zmobilizowali się i zebrali 2829 podpisów pod petycją w sprawie odwołania kierownika schroniska dla bezdomnych zwierząt w Słupsku, Jerzego Szyszki. Petycję wysłali do Urzędu Miejskiego i czekają. Od roku nie ma jednak żadnej reakcji. Nie została zlecona nawet kontrola. Protest słupszczan trafił do urzędniczej szuflady.

- Sprawą schroniska zajmuje się prokuratura. Do zakończenia postępowania prezydent nie będzie podejmował żadnych działań w tej sprawie - informuje lakonicznie Mariusz Smoliński, rzecznik prasowy prezydenta Słupska.

Prokuratorskie śledztwo dotyczy m.in. znęcania się nad zwierzętami. Takie zarzuty pod adresem kierownika i pracowników schroniska kierują: była pracownica Renata Cieślik, zootechnik, a obecnie komendant Straży dla Zwierząt, oraz Małgorzata Płoskonka, sponsor schroniska. Według nich, zwierzęta w schronisku były bite i głodzone. Karma miała być sprzedawana i rozdzielana pomiędzy znajomych, a psy się wzajemnie zagryzały i nawet zjadały. Dowody w postaci zdjęć zagryzionego psa z wyjedzonym bokiem i zeznań świadków trafiły do prokuratury, a do urzędu petycja z blisko 3 tys. podpisów osób domagających się odwołania kierownika. Jakby tego było mało, Płoskonka zarzuca kierownikowi i pracownikom schroniska, że psy były sprzedawane do walk i wykorzystywane do doświadczeń przez jedną ze słupskich klinik dla zwierząt.

- Nie są jasne także rozliczenia finansowe. Pieniądze, które wpłacałam na rzecz schroniska, mogły trafiać do prywatnych kieszeni. Były to różne kwoty, od 100 do 400 złotych. Nigdy się nie upominałam o pokwitowania, bo uważałam, że pracownicy schroniska są wiarygodni i uczciwi - dodaje Małgorzata Płoskonka. - Podczas kontroli okazało się, że zaksięgowano tylko jedną wpłatę. Gdzie jest reszta?
Postępowanie prokuratorskie w sprawie schroniska wciąż trwa. - Przesłuchujemy świadków. Powinniśmy zamknąć to śledztwo jeszcze w tym półroczu - mówi prokurator Maria Pawłyna.

Kierownik schroniska odmówił komentarza na temat toczącego się postępowania prokuratorskiego.
- Od początku nic nie jest jasne w tej sprawie - uważa kierownik schroniska, Jerzy Szyszko. - Nie mam nic do powiedzenia. Jeśli chce pan zajrzeć w dokumenty, to zapraszam do siebie. Do widzenia - uciął.

W zgodnej opinii Małgorzaty Płoskonki i Renaty Cieślik, w schronisku jest tak, jak było wcześniej, a kierownik jest po prostu "nie do ruszenia". - Wszystko co mogliśmy zrobić w tej sprawie, to zrobiliśmy. Teraz ruch należy do prokuratora i władz Słupska - podkreślają.

Ekonomista wygrał konkurs na stanowisko kierownika schroniska dla zwierząt
Kierownikiem schroniska dla bezdomnych zwierząt w Słupsku Jerzy Szyszko został w 2006 roku.
Z wykształcenia jest ekonomistą. Został wybrany w drodze konkursu, w którym startowali m.in. lekarze weterynarii oraz zootechnik. Według oświadczenia majątkowego, wynagrodzenie brutto z tytułu pełnienia funkcji kierownika schroniska dla bezdomnych zwierząt wynosi ponad 75 tys. zł rocznie.
W słupskim schronisku dla bezdomnych zwierząt w 45 kojcach średnio przebywa około 120 psów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki