Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Słupsk: Rodzina ofiary zabójcy szuka sprawcy zbrodni

Robert Gębuś
"Rodzina zamordowanego Zenona Szczodrowskiego wyznaczyła nagrodę 1 tysiąca złotych za pomoc w ujęciu sprawcy. Gwarantujemy anonimowość." - apel o takiej treści od kilkunastu dni wisi na murach i słupach ulicznych lamp przy ulicy Lelewela w Słupsku. To krzyk bezradności rodziny zamordowanego człowieka, która obawia się, że w tym przypadku sprawiedliwości nie stanie się zadość.

- Zdecydowaliśmy się wziąć sprawy w swoje ręce, bo w tej sytuacji czas działa na naszą niekorzyść - powiedziała córka ofiary, Katarzyna Szczodrowska, na co dzień mieszkająca w Poznaniu. - Jestem jego najmłodszą córką, najbardziej byłam z nim zżyta. Ojciec był wspaniałym i dobrym człowiekiem. Dogadałam się z rodzeństwem i wyznaczyliśmy nagrodę. Czułam, że musimy coś zrobić, przynajmniej spróbować znaleźć sprawcę.

Zenon Szczodrowski został brutalnie pobity pod koniec kwietnia. Ustalono, że mężczyzna miał złamane żebra, zmasakrowaną twarz. Tragedia wydarzyła się na parterze jednego z bloków przy ulicy Lelewela w Słupsku. W tej sprawie, chociaż minęło już kilka miesięcy, wciąż mnożą się pytania bez odpowiedzi.
- Śledztwo trwa, ale brakuje nam dowodów, żeby komukolwiek postawić zarzuty - przyznaje Jacek Korycki z Prokuratury Okręgowej w Słupsku.

Prawdopodobnym motywem zabójstwa był rabunek. Potwierdza to córka ofiary. - W dniu zabójstwa tato wypłacił pieniądze, około tysiąca złotych - mówi. Miał tendencję do chwalenia się gotówką. Czuł się wtedy dowartościowany.

- Nie jest to jednak do końca ustalone - zaznacza Jacek Korycki. -Nie wykluczamy innego motywu, bo przy ofierze znaleziono jednak niewielką ilość gotówki.

Jak podkreśla córka ofiary, Zenon Szczodrowski był oszczędny. Imał się prac dorywczych, otrzymywał rentę. Miał swoje pasje i zainteresowania, którym się oddawał. Interesował się literaturą, szczególnie dotyczącą okresu drugiej wojny światowej. Chadzał do Empiku, gdzie przesiadywał nad książkami. O ile nie pił. Bo kiedy zaczynał pić, zainteresowania i oszczędność szły na bok.

- Wydawał pieniądze, stawiał wszystkim wokół - przyznaje Szczodrowska. - To była jego słabość. Potrafił kupować obcym ludziom lody czy ciastka, bo sobie tego zażyczyli.

Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, prokuratura sprawdza dwie osoby, mieszkańców Słupska, które mogą być zamieszane w zbrodnię. Jest jednak za wcześnie, by przedstawić im zarzuty.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki