Do incydentu doszło w Słupsku podczas meczu Bytovii z Gryfem Słupsk. W końcówce spotkania zdenerwowany Walkusz krzyknął do swojego zawodnika, który zaspał w obronie: "Józek, k..., co ty robisz!". Zarejestrowała to kamera tv kablowej Kanał 6, która pięć miesięcy później doniosła do prokuratury o użyciu przez Walkusza wulgarnych słów w miejscu publicznym.
- Dla mnie było to wielkie nieporozumienie, więc mam jeszcze większą satysfakcję z wygranej - komentuje decyzję sądu Walkusz. - Cieszę się, że sąd normalnie podszedł do życia przyznając mi rację. Przecież gdyby nie kamera, to nikt na stadionie nie usłyszałby wypowiedzianego przeze mnie słowa. Nie ja jeden ich używam. To piłka nożna. Tam są emocje.
Policja domagała się tysiąca złotych grzywny. Walkusz utrzymywał, że jest niewinny. Ostatecznie sąd uznał, że wulgaryzm miał charakter incydentalny i uniewinnił trenera. - Artykuł 141 kodeksu wykroczeń brzmi: "Kto w miejscu publicznym używa słów nieprzyzwoitych, podlega karze ograniczenia wolności, grzywny do 1500 zł albo karze nagany". Z oceny materiału dowodowego, zeznań świadków i nagrań telewizji wynika, że padło jedno takie słowo. Natomiast przepis mówi o używaniu słów, czyli dotyczy liczby mnogiej. Takie zachowanie obwinionego nie wypełnia czynu opisanego w artykule kodeksu wykroczeń - uzasadniła sędzia.
Wyrok nie jest prawomocny.
- Przyjmujemy decyzję sądu i nie będziemy się od niej odwoływać -mówi Robert Czerwiński, rzecznik prasowy słupskiej policji.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
