Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Słupsk: Biegli twierdzą, że w schronisku dręczono zwierzęta

Robert Gębuś
Obrońcy praw zwierząt domagają się dymisji szefa słupskiego schroniska
Obrońcy praw zwierząt domagają się dymisji szefa słupskiego schroniska Archiwum
W słupskim schronisku dla bezdomnych zwierząt mogło dochodzić do bezpodstawnego usypiania i katowania czworonogów - alarmują biegli z Katedry Weterynarii Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego. Opinia w tej sprawie trafiła na biurko prokuratora rejonowego w Słupsku. Została sporządzona na podstawie dokumentacji ze schroniska i sekcji zwłok zwierząt.

- U siedmiu psów, u których przeprowadzono sekcję, stwierdzono poważne obrażenia powstałe na skutek wypadków komunikacyjnych bądź ciężkich pobić - mówi prokurator rejonowy Dariusz Iwanowicz. - Nie wiadomo jednak, gdzie i przez kogo zostały pobite. Nikomu nie przedstawiono zarzutów - zastrzega.

W opinii biegłych, podejrzenia budzi również dokumentacja dotycząca uśpień zwierząt.
- Na kilkadziesiąt przypadków biegli stwierdzili, że część uśpień budzi wątpliwości co do ich zasadności - informuje Iwanowicz.

Jerzy Szyszko, kierownik schroniska, również ma wątpliwości, tyle że dotyczą one opinii biegłych. - Wiem, że opinia została wystawiona jedynie na podstawie sekcji zwłok, wykonanych przez doktora związanego z panią Renatą Cieślik. Myśmy sekcji nie zlecali, bo nie było takiej potrzeby.
Renata Cieślik, była pracownica schroniska, obecnie komendant Straży Ochrony Zwierząt, wielokrotnie alarmowała, że w schronisku źle się dzieje.

- Skoro wieczorem widziałam psa zdrowego, a rano już nie żył, to zlecałam sekcję - tłumaczy Renata Cieślik. - Nie chciało mi się wierzyć, że przez noc zachorował i zdechł.

Zdaniem Cieślik, w schronisku dochodziło do dantejskich scen. - W jednym z przypadków sekcja wykazała, że wątroba psa na skutek uderzenia bądź kopania przemieściła się przez przeponę do komory sercowej.

W 2009 roku znaleziono w klatce zagryzionego psa z wyjedzonym bokiem. Wstrząsające zdjęcia obiegły media. - To był jedyny taki przypadek - broni się Szyszko. - Pies przeskoczył z klatki do klatki, na dyżurze pani Cieślik.

Po medialnych doniesieniach na bramie schroniska na pewien czas zawisła tabliczka "zakaz fotografowania". - Przychodziły różne osoby, które robiły zdjęcia psom rzucającym się na mięso. Potem pokazywali je na dowód, że psy są głodzone - tłumaczy Szyszko.

Straż Ochrony Zwierząt zebrała ponad półtora tysiąca podpisów za odwołaniem kierownika schroniska. Lista trafiła do słupskich radnych. Jak dotąd protest obrońców praw zwierząt nie przyniósł rezultatu.

CZYTAJ WIĘCEJ
Słupsk: Prokuratura bada, czy w schronisku bili psy
Słupsk: Protest obrońców praw zwierząt schowany do szuflady
Słupsk: Śledczy badają, czy w schronisku dochodziło do dręczenia zwierząt
Słupsk:Prokuratura sprawdzi schronisko dla zwierząt
Słupsk: Urzędnicy schowali petycję do szuflady

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki