Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sławomir Rybicki: Wiemy, że zwycięstwo jest możliwe

Tomasz Chudzyński
Tomasz Chudzyński
Sławomir Rybicki: Powrót Donalda Tuska zmienił niekorzystny kurs Platformy Obywatelskiej. Ustępowaliśmy wówczas pola. Dziś PO ustabilizowało się na pozycji najważniejszej, najsilniejszej partii opozycyjnej.
Sławomir Rybicki: Powrót Donalda Tuska zmienił niekorzystny kurs Platformy Obywatelskiej. Ustępowaliśmy wówczas pola. Dziś PO ustabilizowało się na pozycji najważniejszej, najsilniejszej partii opozycyjnej. Tomasz Bolt/Polska Press
- Na polskiej scenie politycznej jest miejsce dla wszystkich partii szanujących Konstytucję, a reprezentujących różne idee, mających nawet najbardziej wyraziste poglądy. To naturalne i potrzebne w demokracji. Ale rosnąca polaryzacja jest efektem strategii politycznej obozu władzy - uważa Sławomir Rybicki, senator Platformy Obywatelskiej, jeden ze współzałożycieli tego ugrupowania. Rybicki wyjaśnia też, dlaczego woli kandydaturę Mieczysława Struka w wyborach na pomorskiego szefa partii.

Kiedy rozmawialiśmy na początku lipca prognozował pan, że powrót Donalda Tuska jest tym, czego potrzebuje nie tylko Platforma Obywatelska, ale też i polska polityka. Czy dziś, parę miesięcy później polska polityka jest mocniejsza, bo PO raczej tak, na co wskazują sondaże chociażby...
To było jak wywrócenie stolika na polskiej scenie politycznej. Powrót Donalda Tuska zmienił niekorzystny kurs Platformy Obywatelskiej. Ustępowaliśmy wówczas pola. Dziś PO ustabilizowało się na pozycji najważniejszej, najsilniejszej partii opozycyjnej. Dla polskiej polityki to także zasadnicza zmiana. Tusk przywrócił wiarę, nie tylko w PO, ale także wśród tych Polaków, którzy nie akceptują rządów Prawa i Sprawiedliwości, a według sondaży jest to 65 proc. naszych obywateli. PiS nadal ma najlepsze wskazania w sondażach, ale my już wiemy, że zwycięstwo jest możliwe. Nadzieja, optymizm, pozytywna energia są w polityce czymś bardzo ważnym. Bez tego nie ma zwycięstw. Donald Tusk swoim powrotem do polskiej polityki i działaniami przywrócił Polakom wiarę w powrót do normalnej, praworządnej, demokratycznej Polski.

Z drugiej strony, niedawne "potyczki" w Sejmie na temat budżetu czy muru na granicy polsko-białoruskiej wskazują, że Donald Tusk w oczach Lewicy czy PSL może być graczem nie do zaakceptowania... Czy w takim klimacie uda się opozycji odsunąć PiS od władzy w 2023 r.?
Opozycję łączy krytyczna ocena rządów Prawa i Sprawiedliwości. Konieczne jest wypracowanie takich form współdziałania, realnych pól współpracy, które zapewnią skuteczne narzędzia do odsunięcia PiS od władzy. To powinno odbywać się w sposób demokratyczny, przy akceptacji przedstawicieli ugrupowań opozycyjnych. Naturalne jednak jest, że w tym wspólnym mianowniku, którym jest przywiązanie do wartości demokratycznych, liderem jest najsilniejsza, najliczniejsza, najlepiej zorganizowana partia. Tą jest PO lub szerzej Koalicja Obywatelska. A jej niekwestionowanym liderem jest Donald Tusk. Sytuacja jest obiektywna – kwestia w tym, by każda z formacji opozycyjnych poczuła sens wspólnych działań. W poprzednich wyborach do Senatu pokazaliśmy, że owo współdziałanie partii, środowisk politycznych oraz samorządowych, przyniosło nam zwycięstwo. Taka współpraca jest także możliwa w wyborach do Sejmu, nawet jeżeli będzie więcej niż jedna lista wyborcza opozycji. Kluczem jest wizja odzyskania demokratycznej, praworządnej Polski, która wszystkich nas łączy.

Politolog z UG, dr hab. Jarosław Nocoń wskazywał, że polaryzacja polskiej sceny politycznej na zwolenników PiS i ugrupowań opozycyjnych sprzyja obu tym obozom. Zgodzi się Pan z tą tezą?
Ta rosnąca polaryzacja jest efektem strategii politycznej obozu władzy. Oczywiste jest, że PiS i PO, poprzez swoje potencjały, siłę przekazu, zajmują najwięcej miejsca w debacie publicznej. Ale to Prawo i Sprawiedliwość poprzez tworzenie konfliktów, wykluczanie całych grup społecznych, atak na prawa kobiet, czy LGBT+ polaryzuje nas Polaków. W każdym demokratycznym państwie istnienie różnicy poglądów jest czymś oczywistym. Na polskiej scenie politycznej jest miejsce dla wszystkich partii szanujących konstytucję, a reprezentujących różne idee, mających nawet najbardziej wyraziste poglądy. To naturalne i potrzebne w demokracji.

Podejrzewam, że znam pańską odpowiedź na pytanie o to, kto mówi prawdę na temat dzielenia Polaków na dwa polityczne plemiona: Tusk czy Kaczyński? Lider PiS przekonywał niedawno w prasie, że "Tusk powinien przeprosić za dzielenie Polaków i brutalizację języka politycznego w Polsce".
Przepraszać Polaków powinien Jarosław Kaczyński. Ile epitetów z jego ust padło w ostatnich sześciu latach? Przypomnę tylko: złodziei, gorszy sort, targowicę, a nawet morderców. Ostatnio mówił o „cwaniakach”, którzy stracą na Polskim Ładzie, który jest de facto programem wyborczym PiS. To są sformułowania, które nie powinny nigdy paść w debacie publicznej z ust najważniejszego przedstawiciela obozu władzy. Jarosław Kaczyński i PiS, zwłaszcza przed poprzednią kadencją próbowali, wmówić Polakom, że walczą ze złem, które jakoby uosabiała PO. Dziś obnażamy ich hipokryzję. Po sześciu latach swoich rządów PiS, mająca na sztandarach moralność, dobro, patriotyzm, uczciwość, cechuje nepotyzm, korupcja polityczna, upartyjnianie mediów i instytucji państwa, quasi mafijne układy. Rządząca Partia traktuje państwo i władzę jako łup polityczny i dawno już straciła z oczu dobro Polek i Polaków, dobro naszego państwa. To wszystko sprawia, że ta władza straciła moralną i polityczną legitymację do sprawowania rządów w Polsce.

Sondaże nie zaprzeczają pańskim słowom? PiS wciąż jest najmocniejsze.
Sondaże PiS pomimo ogromnych nakładów finansowych, transferów socjalnych i propagandy za bardzo nie rosną. Głównym zadaniem opozycji jest dotrzeć do świadomości tych Polaków, którzy wciąż wierzą Prawu i Sprawiedliwości. Przypominam, że aż 65 proc. Polek i Polaków tej władzy nie popiera. Musimy przekonać wszystkich tych, którzy nie chodzili do tej pory na wybory, że w 2023 r. warto będzie to zrobić, bo to krok kluczowy dla przyszłości Polski i ich samych.

W PiS mówią, że polexit to fake news…
Starcie obecnego rządu z Unią Europejską obserwujemy od dłuższego czasu. Orzeczenie zawłaszczonego przez PiS Trybunału Konstytucyjnego Julii Przyłębskiej jest najlepszym przykładem tej walki. TK zakwestionował wyroki Trybunału Sprawiedliwości UE, nie mając do tego prawa, bo zgodnie z Konstytucją może rozstrzygać jedynie o konstytucyjności polskich ustaw. Uznał, że w Polsce niektóre wyroki TSUE mogą obowiązywać, a inne nie. TSUE, to przypomnę, najważniejszy organ wymiaru sprawiedliwości Wspólnoty, którego orzeczenia powinny być respektowane na terenie wszystkich krajów wchodzących w jej skład. TSUE gwarantuje, że wszyscy obywatele Unii Europejskiej mają jednolite prawa, w szczególności prawo do niezależnego sądu i sprawiedliwego wyroku. Zatem niedawna orzeczenie TK to wypowiedzenie posłuszeństwa wobec traktatów, które przecież Polska ratyfikowała. Wyraźny sygnał, że jednolita unijna przestrzeń prawna w Polsce nie istnieje. I w tym sensie mamy de facto polexit. UE to nie tylko budżet, z którego Polska korzysta, ale też obowiązki i konieczność przestrzegania prawa wspólnotowego. Zobowiązaliśmy się do tego w Traktacie Lizbońskim, który przecież podpisał ś.p. Lech Kaczyński. To Traktat o Europie wartości i zasad, które łączą państwa UE i których powinniśmy przestrzegać. Taką kluczową wartością jest państwo prawa, którego filarem jest niezależne sądownictwo i niezawiśli sędziowie. I to jest właśnie główna oś konfliktu pomiędzy rządem PiS a Unią Europejską.

Ale rząd podaje przykład orzeczenia niemieckiego TK, który podważył jeden z wyroków TSUE czy funkcjonujący w Hiszpanii system sądownictwa z KRS, analogiczny do istniejącego obecnie w Polsce…
Różnica jest taka, że w Polsce niemal wszystkie instytucje państwa zostały zawłaszczone przez partię rządzącą i jej podporządkowane, trwa systematyczna destrukcja wymiaru sprawiedliwości. Polska stała się krajem niepraworządnym. PiS mówi o tym, że wymiar sprawiedliwości nie podlega ocenie i regulacji europejskiej. To prawda, gdy chodzi o podstawowe kwestie związane z ustrojem, organizacją, lokalizacją sądów. Ale nie może być podważana przez prawo krajowe zasada niezależności sądów i niezawisłości sędziów , podstawa funkcjonowania każdego demokratycznego państwa prawa. Dlatego trudno jest racjonalnie porównywać wyrok niemieckiego TK dotyczący casusu bankowego, czy innych, incydentalnych spraw podważanych przez trybunały narodowe z tym, co zrobiono w Polsce. W Polsce mamy do czynienia z podważeniem fundamentów, na których zbudowana jest Unia Europejska.

Czy da się rozwiązać kryzys na granicy polsko-białoruskiej? Kościoły, organizacje charytatywne, eksperci apelują do rządu, by chronić granice, zachowując zasady humanitarne. Z drugiej strony Białoruś ewidentnie umyślnie ściąga na swoje terytorium imigrantów...
Poza sporem jest konieczność ochrony naszych wschodnich granic. Trzeba ich strzec, a bezpieczeństwo państwa jest obowiązkiem każdego rządu. Należy to jednak robić w sposób odpowiedzialny, tak by nie naruszać praw człowieka. Kryzys na granicy polsko-białoruskiej rząd Prawa i Sprawiedliwości wykorzystuje, podobnie, jak w 2015 r. problem uchodźców, do osiągania doraźnych celów politycznych. Kreuje zagrożenie i strach przed uchodźcami wśród polskiej opinii publicznej. Równocześnie wprowadzając stan wyjątkowy i zakazując wjazdu w strefę przygraniczną dziennikarzom i organizacjom humanitarnym, odbiera Polkom i Polakom możliwość właściwej oceny sytuacji. A dzieje się bardzo źle. Mimo stanu wyjątkowego granica nie jest szczelna. Codziennie na nasze terytorium wchodzą setki imigrantów. Słyszymy o zatrzymaniach tych ludzi w środku Polski, o tym, że zapełniają się obozy dla uchodźców położone przy granicy polskiej w Niemczech. PiS sobie z tym kryzysem nie radzi. Jednocześnie poprzez swoje działania wobec bezbronnych matek i dzieci marznących i umierających w lasach, postępuje niehumanitarnie, potęgując cierpienie niewinnych ludzi, łamiąc wielokrotnie przepisy prawa międzynarodowego. To jest tym bardziej haniebne, że Polacy mają w swojej historii wiele dramatycznych epizodów, gdy sami byli zmuszeni prosić o pomoc inne narody.

Opozycja gra tematem drożyzny…
Drożyznę każdy Polak, a zwłaszcza ten najuboższy, odczuwa we własnej kieszeni. To działania rządu sprawiły, że dziś ekonomiczna perspektywa dla Polek i Polaków jest fatalna - rosnąca inflacja, zwiększające się ceny nie tylko paliw, ale też prądu i żywności… W dodatku mamy Polski Ład, który wedle słów Jarosława Kaczyńskiego dotknie „cwaniaków”. A kto jego zdaniem jest tym cwaniakiem? Miliony ciężko pracujących na własny rachunek Polek i Polaków, prowadzących swoje firmy, a także emeryci. Pukająca do drzwi polskich mieszkań drożyzna ma kontekst współczesnego, post pandemicznego Planu Marshalla, który przygotowała zjednoczona Europa dla swoich państw członkowskich, czyli Krajowych Planów Odbudowy. Miliardy złotych, z powodu wojny PiS z UE, mogą nie trafić do obywateli i samorządów. A premier polskiego rządu mówi, że Polska tych pieniędzy nie potrzebuje. Proponuję, by Mateusz Morawiecki powtórzył to, spoglądając w oczy Polkom i Polakom, którzy dziś wiążą koniec z końcem.

Kto powinien zostać przewodniczącym PO na Pomorzu?
Pomorze to szczególnie ważny region dla PO – kolebka partii, której jestem współzałożycielem. Mamy dwóch bardzo dobrych kandydatów, Agnieszkę Pomaskę i Mieczysława Struka. Który z kandydatów by nie wygrał najważniejsze, aby PO wyszła wzmocniona organizacyjnie i programowo z tych wyborów. Platforma, żeby wygrywać i w Polsce, i na Pomorzu, musi odwoływać się do szerszego elektoratu, wyjść poza stałą grupę swoich zwolenników, poza elektorat wielkomiejski, w którym nasze ugrupowanie jest mocno osadzone. Większe możliwości działań wzmacniających potencjał partii w tym zakresie wydaje się mieć Mieczysław Struk. Jego kandydatura, myślę, w większym stopniu przyczyniłaby się do poszerzenia elektoratu i oddziaływania Platformy Obywatelskiej na Pomorzu.

To ma pan inne zdanie, niż Donald Tusk, który opowiedział się za kandydaturą Agnieszki Pomaski...
To ważna cecha demokratycznej partii politycznej, że można mieć inne zdanie niż jej szef i nie ponieść z tego tytułu konsekwencji. Donald Tusk przywiązuje zasadniczą wagę do tego, by kobiety brały czynny udział w życiu politycznym i były szerzej reprezentowane we władzach partii. Taką ideę wdraża, a ja ją rozumiem i popieram.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki