Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sławomir Halbryt: Zamierzamy zaistnieć na rynku w Wielkiej Brytanii

rozm. Grażyna Antoniewicz
Sławomir Halbryt
Sławomir Halbryt Tomasz Bołt
Życie gospodarcze jest w tej chwili bardzo dynamiczne. Trzeba umieć się w tym odnajdywać - ze Sławomirem Halbrytem, prezesem SESCOM SA w Gdańsku, rozmawia Grażyna Antoniewicz.

Czy kryzys przeszkadza, a może sprzyja rozwojowi firmy?
Paradoksalnie nie przeszkadza. SESCOM powstał w 2008 roku, dwa tygodnie po upadku notowanego na nowojorskiej giełdzie banku Lehman Brothers. Wydarzenie to uważa się za początek międzynarodowego kryzysu finansowego, więc tak naprawdę mieliśmy w głowie czarne scenariusze. Myśleliśmy o tym, że może nie jest to najlepszy moment na założenie firmy. Tym bardziej że nasi klienci bardzo utyskiwali na trudną sytuację, niepewność jutra, redukowali koszty. Właściwie cięli budżety, ale okazało się, że nasza oferta wychodzi naprzeciw ich potrzebom. Nieoczekiwanie kryzys zadziałał dla nas jak katapulta. Zaczęliśmy szybko i dynamicznie się rozwijać. Utrzymaliśmy wysoki trend rozwojowy i w ciągu pięciu lat doszliśmy do miejsca, w którym dzisiaj jesteśmy i powiem więcej - pojawiły się nowe możliwości finansowania naszego rozwoju. Pozyskujemy inwestorów i niebawem wchodzimy na giełdę, więc horyzonty są szerokie.

Dlaczego zdecydował się Pan na założenie własnej firmy?
Studia ukończyłem w czasach, kiedy pojawiły się trendy wolnorynkowe, a był to rok 1991. Ponieważ oferty pracy były słabe, postanowiłem, że wspólnie z kolegą założymy spółkę. Cóż, człowiek był młody, szalony, zaryzykowałem.

Czym zajmowała się pierwsza firma?
Dokładnie tym, czego się uczyłem. Skończyłem elektronikę na Politechnice Gdańskiej (aparaturę telewizyjną). Lata 1991/92 to był boom na budowę banków, które rosły jak grzyby po deszczu. Weszliśmy w ten trend z systemami alarmowymi i telewizją przemysłową. To były bardzo dobre początki, trudne, ale dobre.

Potem w tej działalności pojawił się wątek rosyjski.
Wspominam go z sentymentem. Kiedy w Kaliningradzie, podobnie jak w Polsce, rozpoczęto budowę banków, Rosjanie poszukiwali ekspertów z branży instalacji elektronicznych i klimatyzacyjnych, bo na swoim rynku takich jeszcze nie posiadali. Dostaliśmy propozycję i przez pięć lat pracowaliśmy na rynku kaliningradzkim, do czasu kiedy prezydent Jelcyn dekretami pozbawił banki środków inwestycyjnych. Musieliśmy kończyć swoją przygodę, ale poznaliśmy tam wielu wspaniałych ludzi - przyjaciół. Do dzisiaj czasami spotykamy się z niektórymi osobami. Może teraz otwarcie granicy będzie sprzyjało częstszym odwiedzinom Kaliningradu.

Ale już nie biznesowym wyjazdom?
I tak i nie. Okazuje się, że gdzieś ten magnes rosyjski jednak działa. Od pierwszego lutego rozpoczęliśmy operacje serwisowe na terenie Rosji i powoli wracamy na tamten rynek.
Dzisiaj działacie przede wszystkim w Polsce i na rynku Unii Europejskiej. Kim są klienci SESCOM?
Głównie koncentrujemy się na klientach sieciowych, czyli takich, którzy mają wiele placówek na dużym terenie. Są to sieci handlowe, sieci bankowe, stacje benzynowe, telekomy, czyli struktury rozproszone. Bardzo dużo takich struktur przywędrowało do Polski właśnie z Niemiec, z Wielkiej Brytanii i Francji. W Polsce wypracowaliśmy swoje standardy, ale nasi klienci mówią: "Chcemy mieć te same standardy również na naszych macierzystych rynkach". W związku z tym zaczęliśmy pracę w Niemczech, Czechach, na Słowacji, Węgrzech i w Rumunii. To jest taki nasz klucz do sukcesu, taki smart.

Modne słowo smart, niektórzy mówią, że oznacza inteligentne, elastyczne działanie.
Inni, mówiąc smart, myślą sprytne. Zdobywamy rynek zagraniczny poprzez współpracę z naszymi stałymi klientami z Polski, dzięki temu znacznie zmniejszamy ryzyko eksportu usług i koszty wejścia na zagraniczny rynek. Dzisiaj pracujemy już na sześciu rynkach Unii Europejskiej i wydaje się, że to nie jest koniec.

Ambitne plany, dalsza ekspansja to...
Myślę, że druga Polska, czyli Wielka Brytania, jest to rynek, na którym zamierzamy zaistnieć. Bardzo wielu naszych klientów posiada swoje sieci właśnie w Anglii, a więc wydaje nam się, że w najbliższej przyszłości będzie to naturalny kierunek. Trendy, które w gospodarce w tej chwili się pojawiają, sprzyjają naszemu modelowi biznesowemu. Sprzyjają też wejściu na rynek niemiecki, który jest potężnym rynkiem ogromnych szans. W przyszłości może zaczniemy działać we Francji. Będziemy też próbowali zawojować mniejsze państwa Unii Europejskiej. Liczba obsługiwanych przez nas obiektów rośnie - aktualnie to ponad 18 tysięcy. Serwisujemy ponad 20 tysięcy urządzeń.

A problemy? Nie wierzę, że wszystko udaje się tak gładko.
Bywają oczywiście niełatwe momenty związane z pracą z ludźmi. Czasami trudne jest przełamywanie pewnych barier u klientów, bo jednak proponujemy nowy model funkcjonowania. Życie gospodarcze jest w tej chwili bardzo dynamiczne. Trzeba umieć odnajdywać się w takiej dynamicznej zmianie, tym bardziej że rodzi ona ryzyko, ale ryzyka się nie boimy. Bardziej boimy się niepewności, czyli takich zmian, które być może się pojawią, a których obiektywnie nie jesteśmy w stanie przewidzieć. Unia Europejska z jednej strony stabilizuje, a z drugiej strony jest jednym wielkim kłębkiem sprzeczności i niepewności na dzisiaj, ale musimy zaakceptować ten fakt i robić swoje.

Co jeszcze buduje sukces firmy?
Ludzie, bardzo ważne są relacje międzyludzkie. Kiedy są dobre, energia pracowników nie jest skierowana na rozwiązywanie konfliktów, tylko na współdziałanie, realizację celów, na postęp. Wydaje mi się, że właśnie postęp każdego, kto jest zaangażowany w jakieś działania, najbardziej motywuje. Pieniądze tak, satysfakcja tak, ale największym motywatorem jest postęp, małe sukcesy każdego dnia. Nawet takie malutkie sukcesy motywują do tego, że następnego dnia mamy znowu siły, żeby pokonywać przeszkody.
Jak Pan spędza wolny czas?
Od kilku lat próbuję wybudować dom, ale wciąż nie mam na to czasu. Ostatnio zafascynowały mnie podróże, pokazuję moim dzieciom, mojej młodzieży wchodzącej w dorosłe życie świat, którego sam kiedyś nie widziałem, bo nie było takiej możliwości. Bierzemy małe bagaże i wyruszamy. Oglądamy świat nowoczesny, zorganizowany, ale też świat natury - wzgórza i doliny Majorki czy też Wyspy Kanaryjskie, Lanzarote - puste obszary gorące jak piekło. To moja ostatnia idea fix. Przez cały rok żyjemy przygotowaniami i planami, oglądamy mapy, zdjęcia, czytamy przewodniki, książki. Moja żona to jednoosobowe biuro turystyczne, które organizuje właściwie wszystko. Dzięki podróżom dzieci otwarte są na świat, ale dorastają, więc pewnie niedługo będziemy z żoną podróżować sami.

Słyszałam, że drugą Pana pasją jest literatura i film science fiction.
To jest trochę taka tęsknota, marzenie za podróżami do gwiazd. Bardzo lubię patrzeć w niebo, zawsze wybieram takie miejsce, gdzie można obserwować Drogę Mleczną. Moja córka mówi, że to było absolutnie niemądre, gdy na Fuerteventurze położyliśmy się na bocznej drodze i przez wiele minut oglądaliśmy niebo i gwiazdy. Moim zdaniem, science fiction to jest coś, co pokazuje, że można przekraczać bariery, wychodzić poza stereotypy. Ukazuje wiele możliwości, zaskakujących zwrotów akcji. Otwiera umysł, pobudza kreatywność.

Czy tworzenie firmy bez wizji i marzeń jest możliwe?
Myślę, że raczej trudne. Nie bez powodu budowanie strategii rozpoczyna się od wizji. To właśnie, moim zdaniem, jest klucz, sedno planowania strategicznego - ten obraz, który widzi w swojej głowie szef firmy. Ten obraz, oczywiście, po pierwsze trzeba umieć namalować, ale też trzeba zarazić swoją wizją innych ludzi.

A jakie są Pana marzenia?
Mam wiele pomysłów, "szalonych" projektów, których nie mogę w tej chwili zrealizować, ale wierzę, że jeszcze przyjdzie na nie czas. Na ten moment moim głównym marzeniem jest urzeczywistnienie wizji firmy - firmy nowoczesnej, odważnej, otwartej na nowe rozwiązania. Cieszę się na myśl o wejściu na giełdę, bo to umożliwi nam dalsze urzeczywistnianie tego marzenia.

SESCOM SA

Firma istnieje od 2008 roku. Siedziba mieści się w Gdańsku. Zajmuje się dostarczaniem najwyższej jakości usług serwisu klimatyzacji, wentylacji, ogrzewania (HVAC) oraz elektryczno-budowlanego.
Aktualnie obsługuje ponad 18 tysięcy obiektów w Polsce, Czechach i na Słowacji, Węgrzech, w Rumunii i Niemczech.
Specjalizuje się w zarządzaniu serwisem technicznym oraz świadczeniu usług facility management.
Działania opiera na autorskim rozwiązaniu informatycznym - platformie SES Support®.
Rozwiązania opracowane przez firmę:
- zwiększają efektywność obsługi technicznej,
- umożliwiają obniżenie kosztów serwisu technicznego,
- usprawniają komunikację i proces decyzyjny w sprawach technicznych i budżetowych.
Celem strategicznym SESCOM SA jest osiągnięcie pozycji lidera rynkowego wśród klientów sieciowych w Polsce i Europie Środkowej oraz maksymalizacja wartości firmy w okresie 2012-2016.
Gdańska spółka jest m.in. zdobywcą nagród w Konkursie Jakość Roku za przełomowe na rynku polskim rozwiązania z zakresu zarządzania procesami serwisu technicznego oraz laureatem rankingu Skrzydła Biznesu 2012 organizowanego przez Dziennik Gazeta Prawna.

Zarejestruj się i czytaj wybrane artykuły Dziennika Bałtyckiego www.dziennikbaltycki.pl/piano

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki