Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sławno: Incydent w szpitalu. Policja nie złamała przepisów, ale Jadwiga Gosiewska uważa inaczej

Tomasz Turczyn
Według Gosiewskiej, policjanci byli niemili i agresywni
Według Gosiewskiej, policjanci byli niemili i agresywni Archiwum
Komenda Powiatowa Policji w Sławnie zakończyła wewnętrzne postępowanie wyjaśniające dotyczące kontrowersyjnej interwencji jej funkcjonariuszy w Szpitalu Powiatowym w Sławnie. W roli głównej występuje Jadwiga Czarnołęska-Gosiewska (matka śp. posła Przemysława Gosiewskiego), pracująca w sławieńskim szpitalu jako lekarz pediatra.

Gosiewska poczuła się urażona interwencją policjantów z początku sierpnia w szpitalu i zawiadomiła prokuraturę o podejrzeniu przekroczenia przez patrolowych uprawnień. Co ustaliła policja ze Sławna w wyniku postępowania wewnętrznego?

- Sprawdzaliśmy, czy procedury obowiązujące policjantów zostały złamane, czy też do tego nie doszło? - mówi mł. insp. Leszek Jurczak, zastępca komendanta Komendy Powiatowej Policji w Sławnie. - W naszej ocenie, nie dopatrzyliśmy się żadnego złamania przepisów przez nasz patrol w szpitalu.

Jadwiga Czarnołęska-Gosiewska nie zgadza się z takim postawieniem sprawy.
- Sytuacja była tego typu, że nocą karetka przywiozła dwoje dzieci - opisuje lekarka. - Matka jednego trafiła do izby wytrzeźwień w Koszalinie. Dzieci przyjęłam na oddział. Później wparował mężczyzna z jakąś kobietą i zażądał wydania jednego z dzieci. Było nad ranem, dziecko spało i odpowiedziałam, że jest wskazane, by pozostało w szpitalu. Pan ten - twierdził, że jest ojcem dziecka - był agresywny i wkrótce wrócił z policją.

I tu Gosiewska opisuje, że funkcjonariusze chcieli poddać ją badaniu alkotestem.
- Byli niemili i agresywni - mówi lekarka. - Gdy nie udało mi się poprawnie dmuchnąć w alkotest, to szarpiąc, chcieli mnie zaciągnąć do komisariatu.

Ostatecznie ojciec zabrał dziecko, a Jadwiga Czarnołęska-Gosiewska została w szpitalu, gdyż udało się przeprowadzić jej badanie alkotestem. Wynik: 0,0 promila alkoholu w wydychanym powietrzu.

Policja inaczej przedstawia sytuację. Akcentuje, że lekarka nie była szarpana, a tylko przytrzymano ją za rękę, a ona się wyrwała. Mł. insp. Leszek Jurczak uważa, że jego podwładni reagowali stosownie do zaistniałej sytuacji, która była dynamiczna.
- W naszej ocenie, to pani doktor zachowywała się nieelegancko i dlatego w sierpniu złożyliśmy zawiadomienie do prokuratury o podejrzeniu znieważenia przez nią naszych funkcjonariuszy - akcentuje Jurczak.

Tym samym dwa różne zawiadomienia, ale odmiennej treści, nadal rozpatruje Prokuratura Rejonowa w Kołobrzegu, bo tam one trafiły ze Sławna. To po to, aby zapewnić bezstronność przy ich rozstrzyganiu.

Zarejestruj się i czytaj wybrane artykuły Dziennika Bałtyckiego www.dziennikbaltycki.pl/piano

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki