Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

ŚLĄSK: Czy II wojna światowa zaczęła się w podrybnickich lasach? Wszystko możliwe. Poznaliśmy dokumenty z Instytutu Sikorskiego ZDJĘCIA

Ireneusz Stajer
Ireneusz Stajer
ŚLĄSK: Czy II wojna światowa zaczęła się w podrybnickich lasach? Wszystko możliwe. Poznaliśmy dokumenty z Instytutu Sikorskiego
ŚLĄSK: Czy II wojna światowa zaczęła się w podrybnickich lasach? Wszystko możliwe. Poznaliśmy dokumenty z Instytutu Sikorskiego arc.
To odkrycie badacza z Wodzisławia Śląskiego może podważyć ustalenia historyków, dotyczące początku agresji hitlerowskich Niemiec na Polskę w 1939 roku. Mieszkający w Londynie Tomasz M. Muskus twierdzi, że II wojna światowa zaczęła się 1 września już o godz. 3.14, wówczas to niemieckie czołgi przekroczyły granicę II Rzeczpospolitej w podrybnickich lasach - od strony Górek Śląskich i Suminy. Pan Tomasz opiera swoją wiedzę na materiałach zawartych w londyńskim Instytucie Polskim i Muzeum im. gen. Sikorskiego oraz na ustnych przekazach mieszkańców.

Czy II wojna światowa zaczęła się w podrybnickich lasach? Tak twierdzi Tomasz M. Muskus z Wodzisławia Śląskiego. Od lat zajmuje się najnowszą historią Polski oraz Śląska. Ponieważ mieszka i pracuje w Londynie, może korzystać z bogatych archiwów Instytutu Polskiego i Muzeum im. gen. Sikorskiego. Jako konsultant historyczny, pracował między innymi przy polsko-brytyjskim filmie "Dywizjon 303. Historia prawdziwa", zrealizowanym w 2018 roku.

Rewolucja w historii II wojny światowej?

Teraz pan Tomasz dotarł do dokumentów, które mogą podważyć dotychczasowe ustalenia historyków. Wynika z nich, że Niemcy zaatakowały Polskę 1 września 1939 roku już o 3.14, czyli dokładnie godzinę i 31 minut wcześniej zanim nastąpił atak pancernika Schleswig-Holstein na Westerplatte. O 4.40 pierwsze bomby spadły na Wieluń, to również znacznie później niż pojawienie się niemieckich czołgów i piechoty w lasach pod Rybnikiem.

Wodzisławianin znalazł te rewelacyjne informacje w meldunkach – telegramach znajdujących się w londyńskim Archiwum Sikorskiego.

Dwa telegramy polskich oficerów

W pierwszym z nich czytamy, że na bezpośrednim przedpolu Rybnika polskie oddziały weszły w styczność z nieprzyjacielem 1 września już o godz. 3.14. Granicę przekroczył baon (batalion) niemieckiej piechoty i 30 czołgów. Autor drugiego telegramu bije na alarm, że o świcie w godz. 3.30 - 5.00 nieprzyjaciel przekroczył granice Polski. Dokument również dotyczy Górnego Śląska. Telegramy sygnowali dwaj oficerowie polskiego wywiadu. Jeden z nich to ppłk dypl. Marian Zdon, szef Oddziału II Sztabu Armii Kraków, który zginął 2 września 1939 roku w niemieckim nalocie na dworzec główny w Krakowie. Drugim jest ppłk dypl. Stanisław Bień, kierownik Samodzielnego Referatu Sytuacyjnego Niemcy Oddziału II Sztabu Generalnego Wojska Polskiego. Do jego zadań należało meldowanie o ruchach wojsk niemieckich i sytuacji na granicy. Miał więc najszybszy kontakt z polskimi oddziałami liniowym, co przekładało się na doskonałe rozeznanie co do położenia niemieckich wojsk.

Zobacz zdjęcia - kliknij TUTAJ!

- Meldunek jest autentyczny, dowództwo Armii Kraków przekazało go Warszawie. Informacje, pozyskiwane przez Referat były niezwykle cenne. Oficerowie obserwowali, gdzie Niemcy koncentrują wojska, i w którym miejscu może nastąpić atak - mówi Tomasz M. Muskus.

Jak meldunki trafiły do Instytutu Sikorskiego?

Wodzisławianin zaznacza, że część dokumentów, w tym rzeczone telegramy, jeszcze w 1939 roku udało się wywieźć polskim wojskowym za granicę. Później trafiły do Instytutu Sikorskiego w Londynie, gdzie są przechowywane do dziś. Rodzi się pytanie, dlaczego nikt wcześniej nie wpadł na te dokumenty?

- Jeśli ktoś nie zgłębia tematów lokalnych, a do takich należy najnowsza historia ziemi wodzisławsko – rybnickiej oraz szpera w archiwach niedokładnie, może pominąć takie informacje - zastanawia się Muskus.

Niemieccy oficerowie nie wytrzymali presji?

Pod koniec sierpnia 1939 roku, na niedużym odcinku śląskim, Niemcy skoncentrowali aż pięć dywizji, co pokazują mapy ppłk. dypl. Władysława Steblika (podwładnego ppłk. Zdona), również znajdujące się w Instytucie Sikorskiego. Oficerowie Wehrmachtu rwali się do zaatakowania Polski. Wszystko wskazuje na to, że niektórzy nie wytrzymali presji i wydali lokalne rozkazy wcześniejszego przekroczenia granicy II Rzeczpospolitej.

- Czołgi przejechały drogami leśnymi obok placówki straży granicznej w Suminie, którą chroniły zapory przeciwczołgowe. Gdyby Niemcy zaatakowali placówkę przed planowaną godziną agresji, zostałby podniesiony alarm i straciliby przewagę zaskoczenia – mówi Tomasz M. Muskus.

Blitzkrieg – liczyła się każda godzina

Takie rozumowanie podziela historyk z Muzeum w Wodzisławiu Piotr Hojka.

- W pewnych miejscach, przygotowując się do głównej kampanii Fall Weiss, Niemcy na pewno zaatakowali wcześniej. Padł rozkaz o agresji na Polskę, więc niektóre oddziały nie mogły się powstrzymać i ruszyły przed wyznaczoną przez główne dowództwo terminem. Liczyła się każda dodatkowa godzina – mówi historyk.

Niemieckie czołgi przejechały lasami, w których nie doszło do starć z wojskiem polskim. Zaatakowały dopiero później posterunek straży granicznej w Brzeziu, które dziś jest dzielnicą Raciborza. W 1939 roku była to przygraniczna wieś, a po drugiej stronie torów w przysiółku Dębicz była już III Rzesza.

- Gdyby Niemcy uderzyli o 3.30 w Brzeziu, błyskawicznie zostałby powiadomiony Kraków, który ogłosiłby alarm na całej linii obrony. Hitlerowcy mieliby wówczas trudniej i mniej czasu na osiągnięcie celów wyznaczonych rozkazami – zajęcie Rybnika, następnie Pszczyny, a w konsekwencji samego Krakowa, Centralnego Okręgu Przemysłowego i Lwowa, głównych miast na południu Polski. Jak widać, rybnicki kierunek natarcia był dla Niemców bardzo ważny – potwierdza przypuszczenia Tomasza Muskusa historyk Piotr Hojka.

Nie można ignorować dokumentów

Jak dodaje, nie można ignorować dokumentów, które pan Tomasz znalazł w Instytucie Sikorskiego. Jest to bomba, podobna do dzienników z pancernika Schleswig-Holstein, ostrzeliwującego Westerplatte czy pilotów Luftwaffe, atakujących Wieluń. We wszystkich tych trzech dokumentach podano godziny.

- Nasi oficerowie mieli skądś taką wiedzę, skoro takie, a nie inne godziny zapisali w meldunkach. Jest to bardzo ważne odkrycie, bardzo ważne źródło i dające dużo do myślenia. Może faktycznie wojna rozpoczęła się u nas... Oczywiście, trzeba będzie podyskutować o tym w szerszym gronie historyków – z Katowic, IPN-u, Rybnika oraz wodzisławskich pasjonatów - wskazuje Hojka.

To nie była zwykła prowokacja

Tomasz Muskus rozwiewa także wątpliwość, jakoby atak czołgów z godz. 3.14 był zwykłą prowokacją, które notowano niemal codziennie przed 1 września.

- Na pewno było to już uderzenie na sąsiednie państwo. Dowodzi tego sformułowanie w telegramie, że polscy żołnierze weszli w "styczność" z kolumną czołgów. Dokument nie zawiera informacji o walkach. Natomiast w zapiskach niemieckiej 5. Dywizji Pancernej czytamy, że punkty graniczne w Brzeziu, Suminie, Mostach, Bukowie – Krzyżanowicach, Olzie - Zabełkowie zostały zaatakowane o... 3.45 - mówi pan Tomasz.

Wehrmacht nie uderzył kolumną czołgów na mocno zurbanizowany okręg przemysłowy, gdzie było sporo polskiego wojska. Duże miasta mogły bronić się dłużej, co przecież nie mieściło się w koncepcji Blitzkriegu - wojny błyskawicznej. Dlatego Niemcy wybrali podrybnickie lasy, gdzie wcześnie rano można było przedrzeć się prawie że niezauważonym.

Relacja mieszkanki Górek Śląskich

Świadczy o tym także relacja kobiety mieszkającej przy granicy, a udzielona pochodzącemu z Górek Śląskich, Henrykowi Postawce, badaczowi dziejów naszego regionu. Jako dziewczynka, widziała przejeżdżające duktami leśnymi czołgi. Nawet dokładnie pokazała panu Henrykowie, którędy szło natarcie.

Tenże Postawka, szukając potwierdzenia informacji po drugiej stronie, wysłał zapytania w tej sprawie do niemieckiego  Federalnego Archiwum Wojskowego we Freiburgu. Oczekuje na informacje, dotyczące działań z 1 września 1939 roku 5. Dywizji Pancernej, która zaatakował ziemię rybnicko-wodzisławską. Do tematu oczywiście wrócimy.

Nie przeocz

Zobacz także

Musisz to wiedzieć

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki