Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Skarżą się na wszechobecne króliki: "Panoszą się wszędzie"

Maria Sowisło
W Trzebielinie skarżą się na wszechobecne króliki. Warzywniaki są zniszczone. Kopią norki, a zimą podjadają nawet tuje. Mieszkańcy wiedzą kto za tym stoi.

Króliki nas zeżrą - mówią mieszkańcy Trzebielina. Zwierzęta panoszą się niemal wszędzie. Zwłaszcza na osiedlu domków jednorodzinnych między drogą krajową nr 21, a jeziorem i lasem. - Zimą sąsiadce zjadły tuje. Musiała je wykopać i wsadziła bukszpan. Tego na razie nie ruszają. Inna sąsiadka niedawno urządziła sobie piękny ogród. Martwi się teraz czy przetrwa - mówi jedna z mieszkanek Trzebielina, która dodaje, że u niej na razie szkód nie wyrządziły. - Mamy psa i kota. Gonią je - dodaje. Innej mieszkance króliki wyjadają warzywa. - Mam kilka grządek. Już nie jestem w stanie ich upilnować - mówi zmartwiona. A jej sąsiadka dodaje, że po zimie bała się wejść do drewutni. - Mamy taki mały składzik drewna. Cały jest podkopany. Mąż zasypał norki, ale nie wiem czy znowu ich nie porobią. Boję się tam wejść, żeby mi coś na głowę nie spadło - przyznaje kobieta.

Teraz to są już dziko żyjące

Sprawdziliśmy. Faktycznie nie trzeba wcale szukać królików. Jest ich naprawdę dużo i na dodatek są wszędzie. Na posesjach, na drogach nieutwardzonych, z polbruku, pod płotami posesji... Niektóre już martwe leżą przy „krajówce”. Króliki właściwie nie boją się ludzi. Można do nich podejść na odległość jednego metra. Nie wyglądają jak zwierzęta, które można spotkać w lesie.

Nie są szare, a czarne, białe, łaciate, rude... Od koloru do wyboru. Niektóre z nich są mniejsze, a inne większe. Czasami pojawi się jakiś, który bardziej przypomina wersję miniaturową. Taką, jaką często dzieci hodują w klatce w domu. - Najczęściej można je spotkać pod wieczór, kiedy wychodzą na żer. Jadąc samochodem, trzeba bardzo uważać, bo nigdy nie wiadomo z której strony wyskoczy taki jeden z drugim na drogę - mówi kolejny mieszkaniec Trzebielina.

Króli nie są już jego

Skąd króliki się wzięły? Wszyscy wskazują jedną posesję. - Jakieś 10 lat temu pomyślałem, że mogę króliki hodować na posesji. Część mam w klatkach, a część jest wolno żyjąca

- przyznaje hodowca z Trzebielina i dodaje, że zdaje sobie sprawę z tego, że jakieś sztuki musiały mu uciec z posesji. - Teraz to już nie są moje króliki, a dzikie. W innej części Trzebielina ktoś też wypuszcza króliki. Wiem, bo mają inne umaszczenie - zaznacza. Dodaje, że to normalne zjawisko: dziko żyjące króliki. - Polują na nie koty, psy i ludzie. Kiedyś faktycznie sąsiedzi przychodzili do mnie na skargę, ale sam osobiście zabezpieczyłem im ogrody gęstą siatką i problem zniknął. Od dłuższego czasu nikogo nie było u mnie na skardze - wyjaśnia miłośnik królików. - Naprawdę wystarczy dół płoty zabezpieczyć gęsta siatką i królik już nie wejdzie - radzi sąsiadom.

To teren prywatny

O panoszących się w ogrodach zwierzętach wie nadleśniczy w Trzebielinie. - Są hodowane na prywatnej posesji mojego pracownika. Nie będę odpowiadał za to, co robi u siebie w swoim prywatnym czasie. Byłaby to zbyt duża ingerencja - mówi Krzysztof Załuska, nadleśniczy. - Kiedyś występowały w przyrodzie. To naturalne. Króliki nie są niepożądanym gatunkiem - dodaje nadleśniczy w Trzebielinie.

Wójt problem widzi i zajmie się nim

Dużą liczbę królików na osiedlu zauważył też wójt Trzebielina Tomasz Czechowski. Przyznaje, że u niego na posesji ich nie ma, bo ma dwa psy. Pod płotami jednak spotyka je. - Sąsiedzi nie skarżyli się. Mijam je codziennie. Nie jestem z tego powodu szczęśliwy. Ten rok był chyba wyjątkowo sprzyjający namnażaniu się królików. Pojawiają się na osiedlu, w których jest ich matecznik. Są już w takich miejscach, w których dotychczas ich nie było. Rozszerzają sferę swojej bytności. Nie chcielibyśmy chyba być Australią. Wydaje się, że to takie sympatyczne zwierzątka, ale w nadmiarze przestają takie być - mówi wójt Czechowski, który obiecał, że zajmie się sprawą i wspólnie z nadleśniczym oraz weterynarzem rozwiąże problem. - Jestem zaniepokojony co będzie dalej. Nikt nic nie ma przeciwko królikom, ale tak być nie może. Obawiam się, że mogą one być zagrożeniem dla zwierząt wolno żyjących w lesie. Mogą być nawet nosicielami chorób, które mogą zaszkodzić zającowi. Ta krzyżówka królika to obcy gatunek. Musimy ustalić kto jest właścicielem tak potężnego stada. Ładnie to wygląda jak zamiast czarnego kota przebiega drogę czarny królik, ale ilość tych zwierząt chyba wymknęła się spod kontroli. Zajmiemy się tym - obiecuje Czechowski.

Zobacz też: Królicza walka o marchewki

STORYFUL

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki