Proces mógł się rozpocząć już w środę, ale zachorował jeden z obrońców. Kolejny termin wyznaczono na 28 stycznia. Do oszustw miało dojść przy budowie basenu w związkowym sanatorium w Kołobrzegu. Edward Ś. po tym jak przestał być wiceprzewodniczącym ZR "S" wybrał karierę menedżera - został prezesem należącej do związku spółki Dekom (skrót od "dekomunizacja").
Śledztwo przeciwko Edwardowi Ś. i reszcie oskarżonych prowadziło gdańskie Biuro ds. Przestępczości Zorganizowanej Prokuratury Krajowej. Prokuratorzy twierdzą, że Ś. sprawował niewłaściwy nadzór nad inwestycjami Dekomu. Na początku 2000 roku spółka rozpoczęła budowę basenu w sanatorium Bałtyk w Kołobrzegu. Miała być gotowa w ciągu kilku miesięcy i kosztować 4,6 mln zł. Prace trwały trzy lata i kosztowały niemal 14 mln.
Na prezesa Dekomu Edwarda Ś. wywindował ówczesny szef "S", Krzaklewski
Według śledczych, firma przepłaciła wykonawcom. Miała również płacić za roboty, których nie wykonano. Powołani przez prokuraturę biegli napisali w opinii: "Inwestycja była przykładem chaosu organizacyjnego, złamania wszelkich możliwych aktów prawnych i naruszenia zasad racjonalnego gospodarowania środkami publicznymi".
Dekom powstał w 1998 r., by zarządzać nieruchomościami "S". Ś. został prezesem jako zaufany człowiek Mariana Krzaklewskiego, szefa związku. Był skarbnikiem Regionu Gdańskiego, później kontrolował finanse prowadzonych przez AWS na Pomorzu kampanii wyborczych - parlamentarnych w 1997 r. i 2001 r., samorządowej w 1998 r. oraz prezydenckiej Krzaklewskiego w 2000 r. W latach 1990-98 zajmował fotel wiceprzewodniczącego pomorskiej "S".
Dekom dostał od "S" na początek 1 mln zł, dwa sanatoria w Kołobrzegu, trzy hotele w Gdańsku, biura w Kielcach i Białymstoku.
Przed wyborami w 2001 r. spółka była na skraju bankructwa i gorączkowo poszukiwała pieniędzy.
Po wyborach Dekom był już niewypłacalny. W tej sytuacji "S" przekazała spółce 9 mln zł. Równocześnie Dekom pożyczył w banku kolejnych 5 mln zł. Wtedy ruszyła kolejna inwestycja w kołobrzeskim sanatorium. Remontowano dwa piętra. Zdaniem prokuratury, bez projektu. Prace miały kosztować około 2 mln zł.
Śledczy utrzymują, że koszty remontu zawyżono o grubo ponad pół mln zł. Podobno umowę Dekom zawarł z niewielką firmą bez rozpoznania rynku i bez przetargu.
Przed 2002 rokiem, kiedy "S" kierował Marian Krzaklewski, o Dekomie było cicho. Afera wybuchła po tym, jak o nieprawidłowościach w związkowej spółce prokuraturę zawiadomił jego następca Janusz Śniadek.
Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?