Sieradzkie morsy spławiły do morza Putinkę, a nie Marzannę ZDJĘCIA

- Niech sobie płynie w cho....ę do Bałtyku i zabiera z sobą wojnę, którą truje bohaterskich Ukraińców, ale także nas Polaków i całą Europę - mówił Jacek Mikołajczyk, sternik Sieradzkiego Klubu Morsa i jednocześnie Stowarzyszenia Motocyklistów Sieradzanie. - My tu nie chcemy wojny, niech więc płynie i więcej tu nie wraca. Z radością kończymy sezon 2021/2022, sezon jakiego jeszcze nie było. Zaczynaliśmy go w czasie pandemii, a kończymy w czasie wojny. Dlaczego Putinka? No, nie mogło być inaczej, To nie czas Marzanny. Zarówno klub morsowy jak i motocyklowy pomagają Ukraińcom jak tylko się da. Ostatnio wysłaliśmy do oblężonego Charkowa, choć pierwotnie myśleliśmy o Mariupolu, trzy agregaty prądotwórcze, siekiery, jedzenie, leki, a nie była to nasza pierwsza akcja, bo wcześniej pojechał bus wypełniony lekami i jedzeniem. Szykujemy już trzecią akcję. Nie możemy będących w potrzebie Ukraińców pozostawić samym sobie. Zachęcam do pomagania, ale mądrego pomagania, nie na hurra. Dodam, że w organizowaniu pomocy pomaga nam Polak ze Lwowa. Poznaliśmy go w tym mieście, kiedy woziliśmy dary do polskich domów dziecka znajdujących się w tym mieście oraz okolicznych miejscowościach.

W niedzielnej kąpieli brało udział około 60 morsów z Sieradza, Pabianic, Zduńskiej Woli, Łasku, Klonowej, Burzenina, Błaszek oraz Poddębic. Dopingowała ich liczna grupa mieszkańców miasta.

Sternik sieradzkich morsów zapowiedział jednocześnie, że w pierwszą niedzielę listopada zamierza zorganizować nad Wartą wojewódzką inaugurację sezonu morsowego.