Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sezon polowań 2013. Myśliwi strzelają nie tylko na Hubertusa

Agata Cymanowska
archiwum DB
Spacer w pomorskich lasach może okazać się ryzykowny? Do 15 stycznia trwa sezon polowań. Czy to konieczne pytają internauci? Mamy w kraju 250 tys. dzików, gdybyśmy nie prowadzili odstrzałów, dziś byłoby ich 2 miliony, na drogach i na polach - ripostują leśnicy. A czy można polować bezpiecznie?

Krzysztof Czerwiński, wegetarianin i miłośnik zwierząt, jak co weekend, wybrał się w listopadową sobotę z rodziną na spacer do lasu w Nadleśnictwie Kolbudy i... trafił na polowanie.

- Będąc z psem (oczywiście na smyczy), poruszaliśmy się tylko ubitymi, szerokimi drogami - opowiada. - Myśliwi ustawili się na pozycjach dokładnie wzdłuż drogi. Nikt nas nie poinformował, że trwa polowanie, nikt nie zatrzymał. Minęliśmy kilkunastu mężczyzn i tylko jeden ostrzegł, byśmy uważali. W oddali słyszeliśmy już odgłosy nagonki, więc w każdej chwili polujący mogli zacząć strzelać...

Sezon na polowania zbiorowe rozpoczął się jeszcze w październiku i potrwa do 15 stycznia. To, na które trafił nasz Czytelnik, było hubertowskie (3 listopada przypada św. Huberta, patrona myśliwych).
- Miało wyjątkową oprawę, odbyło się z udziałem przedstawicieli Lasów Państwowych - mówi Jerzy Kropidłowski, przewodniczący Pomorskiego Koła Łowieckiego Sokół-Gdańsk, które organizowało polowanie. Zapewnia też, że wszystko odbywało się zgodnie ze sztuką myśliwską.

Przed rozpoczęciem sezonu każde koło łowieckie ma obowiązek rozesłania terminarza polowań m.in. do nadleśnictwa i gminy, zarządu PZŁ, wojewody czy Straży Granicznej.
- Moglibyśmy wieszać tabliczki informujące o polowaniu, np. co 200 m, ale czy miałoby to sens? - pyta Kropidłowski. - Polowanie odbywa się na dość dużym obszarze.

Jednak zdaniem Krzysztofa Czerwińskiego, taka tablica, umieszczona przy samej drodze, wystarczyłaby.
- Polowanie nie odbywało się przecież w leśnych ostępach, a w pobliżu drogi - mówi. - Zaoszczędziłbym sobie i żonie szokującego widoku, jakim były ubite jelenie, leżące bezwładnie na przyczepkach - mówi.

Mimo to Piotr Ławrynowicz, prezes Zarządu Okręgowego Polskiego Związku Łowieckiego w Gdańsku i myśliwy z 45-letnim stażem, twierdzi, że łowczy zachowali się w tym przypadku w sposób poprawny. - Nie można przykrywać zwierząt, bo pod przykryciem ulegają zaparzeniu - wyjaśnia.

Ławrynowicz tłumaczy konieczność urządzania polowań... liczbami.
- Mamy w kraju 250 tys. dzików, gdybyśmy nie prowadzili odstrzałów przez dwa lata, dziś byłoby ich 2 miliony, na drogach i na polach - wylicza. - Tylko w ubiegłym sezonie wydaliśmy 1 mln zł na odszkodowania dla rolników za szkody, które wyrządziły zwierzęta.

TU kupisz e-wydanie "Dziennika Bałtyckiego"!

Treści, za które warto zapłacić!
REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI


Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki