Jak poinformowała Barbara Zawisza, rzecznik prasowy Stowarzyszenia Sędziów Polskich Iustitia, całe zajście wzięło swój początek w momencie, w którym sędzia wyłączyła jawność rozprawy i nakazała dziennikarzom i publiczności opuszczenie sali rozpraw.
- Sędzia chciała wezwać na salę policję, jednak specjalny przycisk alarmowy był umieszczony za ławą oskarżonych, więc kompletnie niedostępny dla osób znajdujących się za stołem sędziowskim. Wobec tego sędzia poleciła protokolantce skontaktowanie się z policją, która ma swoją siedzibę w budynku sądu. Kobieta jednak nie mogła się do funkcjonariuszy dodzwonić. W końcu, kiedy okazało się, że policja nie przybędzie na miejsce, sędzia zdecydowała się zdjąć togę i łańcuch, i po prostu wyjść z sali. Została zaatakowana, kiedy odeszła od stołu sędziowskiego - relacjonuje zajście sędzia Barbara Zawisza, która rozmawiała z pokrzywdzoną sędzią.
Barbara Zawisza nie kryje oburzenia:
- W sądzie ochrona powinna reagować błyskawicznie. O jakim bezpieczeństwie sędziów można mówić w takiej sytuacji? A jakby ktoś rzucił się z pięściami albo z nożem?
Pokrzywdzona w zdarzeniu sędzia odmówiła rozmowy z dziennikarzami.
Przeczytaj o sprawie: Tortem w sędzię. Zygmunt M.: Ja tylko trzymałem tort. Nie rzuciłem. Może to sędzia [ZDJĘCIA]
Publikujemy tylko 5 proc. treści. Resztę, 95 proc. przeczytasz po zalogowaniu się.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?