Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Satelity skontrolują polskich rolników wyłudzających nielegalne dopłaty?

red.
Satelity skontrolują polskich rolników wyłudzających nielegalne dopłaty?
Satelity skontrolują polskich rolników wyłudzających nielegalne dopłaty?
Nowoczesne technologie, takie jak obrazowanie satelitarne, mają pomóc w kontroli dopłat dla rolników. Do tej pory kontrolowano ich "na miejscu”, a proces był na tyle nieszczelny i kosztowny, że Unia traciła na dopłatach miliony euro. Może się to jednak zmienić dzięki nowym technologiom dostarczanym przez… branżę kosmiczną.

Problem dopłat dla rolników wyłudzających pieniądze na fikcyjnie uprawiane działki jest znany nie od dzisiaj. Być może już wkrótce będzie jednak tylko wspomnieniem, bo Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa – która do tej pory miała możliwość kontrolowania takich upraw wyłącznie na miejscu, w którym rzeczona działka miała być uprawiana – zyska nowe narzędzie kontroli: obrazowanie satelitarne w czasie rzeczywistym, które pozwoli na kontrolowanie upraw dzięki szczegółowym zdjęciom z kosmosu.

Jak państwo dopłaca do upraw, które nie istnieją

Wnioski na dopłaty do działek, które albo nie istnieją, albo nie są uprawiane, to łakomy kąsek dla „obrotnych” rolników, którzy kontroli ARiMR najwyraźniej się nie boją. Co jakiś czas do Sądów Rejonowych w Polsce trafiają akty oskarżenia w podobnych sprawach, ale skala procederu jest na tyle gigantyczna, że nie sposób całkowicie go wyeliminować. Dla przykładu, Piotr L., rolnik z gminy Rozprza, za usiłowanie oszukania ARiMR ma zapłacić 1500 zł grzywny. Niby stosunkowo niewiele, ale tak, jak brzmi słynne powiedzenie: „chciwy traci dwa razy”. W kwestii unijnych dopłat dochodzi niekiedy do naprawdę kuriozalnych sytuacji. Wyjątkową „kreatywnością” wykazała się mieszkanka gm. Wolbórz (pow. piotrkowski), która od 2011 do 2013 r. regularnie składała wnioski do ARiMR o dopłaty do upraw, które… nie istniały.

Od dawna mówi się o tym, że skala procederu jest niebezpiecznie duża, a koszty ponoszone przez państwo – gigantycznie wysokie. W marcu tego roku funkcjonariusze CBA w Rzeszowie zatrzymali 7 osób zajmujących się wyłudzeniami unijnych dopłat bezpośrednich tzw. dopłat do ziemi, dopłat rolno-środowiskowych oraz dopłat obszarowych dla terenów rolnych. Podobny przykład z czerwca tego roku: funkcjonariusze z CBŚP zatrzymali 10 osób podejrzanych o wyłudzenie dotacji wynoszących co najmniej 21 mln złotych dotacji. A to tylko pojedyncze przypadki, wiele z nich do dziś pozostaje z pewnością niewykrytych, ponieważ ARMiR nie dysponuje takimi środkami, by móc skontrolować każdą uprawę na terenie kraju.

Ile można wyłudzić?

Wysokość dopłaty jest uzależniona od liczby hektarów posiadanych przez danego rolnika. Dopłata jednego hektara wynosi 390 euro i jest przeliczana na złotówki według kursu walutowego z ostatniego dnia września. W praktyce oznacza to, że – w zależności od skali działalności – wysokość dopłat dla rolników może wahać się nawet od kilku do kilkuset tysięcy złotych.

– Przypadków wyłudzeń dopłat dla rolników jest sporo - przyznaje w rozmowie z Dziennikiem Łódzkim Jarosław Kubisztal z łódzkiego oddziału Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. – W zasadzie każdy wniosek zawiera jakieś błędy lub nierzetelnie wypełnione dane. Dziś jednak, w porównaniu z początkowym okresem wypłat unijnej pomocy dla rolników, kłamstwo we wniosku ma dość krótkie nogi - dodaje Kubisztal.

Sposób na rolnika oszusta? Obraz z satelity

Kłamstwa i kłamstewka łakomych rolników stają się jednak coraz łatwiejsze do wykrycia, w czym pomocne okazują się nowe technologie. Jednym z najskuteczniejszych narzędzi, dzięki któremu możliwe jest wykrycie nielegalnych upraw, są… satelity krążące po orbicie. I nie chodzi tu bynajmniej o popularne Zdjęcia Google, lecz o zupełnie nowy i cały czas rozwijany projekt CREODIAS. Wspomniany projekt powstał we współpracy Unii Europejskiej z Europejską Agencją Kosmiczną. W ramach tej kooperacji na orbicie pojawiły się nowoczesne satelity z rodziny Sentinel, które w czasie rzeczywistym przekazują obraz z Ziemi. Co więcej, archiwalne zdjęcia nie są kasowane i można mieć dostęp nawet do takich sprzed kilku lat, co odpowiednim organom daje nieograniczone wręcz możliwości kontroli. Zatem teoretycznie bezpiecznie nie mogą czuć się nawet ci rolnicy, którzy są przekonani, że ich fortel z nielegalnymi dopłatami sprzed lat uszedł im na sucho.

Usługa jest dostępna dla każdego użytkownika z dostępem do internetu na cyfrowej platformie CREODIAS. Na koniec warto pochwalić się tym, że w jednym z najbardziej ambitnych projektów kosmicznych ostatnich lat, bierze udział m.in. polska firma CloudFerro. Całość jest elementem międzynarodowego programu Copernicus.

– Zdjęcia są znacznie lepszej jakości niż te, które udostępnia NASA. Wynika to z przewagi technologicznej – europejskie satelity są nowsze i oferują większą różnorodność danych niż ich amerykańskie odpowiednik. Dane z jednej strony są aktualne – nowe zdjęcia trafiają do repozytorium już w kilka godzin po przelocie satelity, co jest przewagą nad Google - a jednocześnie zawierają tak wiele parametrów, że mogą być wykorzystywane z powodzeniem do kontrolowania takich właśnie nielegalnych upraw i to na masową skalę – tłumaczy Stanisław Dałek, wiceprezes CloudFerro, polskiej firmy, która przetwarza już blisko 9 PB danych z satelitów, wykorzystując w tym celu technologie chmurowe.

Przegląd najważniejszych wydarzeń ostatnich dni:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki