Sanepid kontroluje sklepiki szkolne. Będą kary za niezdrową żywność?

Ewelina Oleksy
Autorzy ustawy zakazującej sprzedaży śmieciowego jedzenia w sklepikach szkolnych wyszli z założenia, że prawidłowe nawyki żywieniowe trzeba kształtować od dzieciństwa
Autorzy ustawy zakazującej sprzedaży śmieciowego jedzenia w sklepikach szkolnych wyszli z założenia, że prawidłowe nawyki żywieniowe trzeba kształtować od dzieciństwa Tomasz Hołod
Sanepid sprawdza szkoły pod kątem dostosowania się do nowych przepisów żywieniowych. Aż 71 proc. skontrolowanych sklepików nie przestrzega zakazu sprzedaży drożdżówek, batonów czy chipsów.

Nowe przepisy obowiązują od 1 września 2015 roku. Ze sklepików miało zniknąć śmieciowe jedzenie: m.in. chipsy oraz batony, a ze stołówek: sól, pieprz i cukier.

Kontrole rozpoczęły się w pierwszym tygodniu września. Z wytypowanych do kontroli 46 sklepików szkolnych udało się sprawdzić 17, bo pozostałe nie rozpoczęły jeszcze działalności handlowej. Wyniki optymistyczne nie są.

- Spośród skontrolowanych sklepików 29 proc. oferowało do sprzedaży produkty z kategorii wymienionych w rozporządzeniu, natomiast w 71 proc. stwierdzono niezgodności polegające na sprzedaży m.in.: drożdżówek, batonów, soków i napojów z dodatkiem cukrów, produktów mlecznych o zbyt wysokiej zawartości cukrów i tłuszczów, wyrobów cukierniczych zawierających cukry, chipsów i lodów - informuje Anna Obuchowska, wicedyrektor Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Gdańsku.

Zgodnie z prawem, za złamanie nowych przepisów żywieniowych grożą kary finansowe od tysiąca do 5 tys. zł. Te jednak jeszcze się nie posypały. - Pierwsze kontrole mają charakter instruktażowy, wspomagający przedsiębiorców w dostosowaniu asortymentu sklepików, jak również środków spożywczych stosowanych w żywieniu zbiorowym do wymogów określonych w rozporządzeniu ministra zdrowia - tłumaczy Obuchowska.

Czytaj również: Rewolucja w szkolnych sklepikach. Część punktów już nie istnieje
Tymczasem zakazy nie znoszą próżni - dlatego uczniowie sami przynoszą do szkół sól czy cukier, żeby doprawiać serwowane tam jedzenie. Rozwiązania tego problemu szuka już Gdańsk. Miasto m.in. chce pod okiem dietetyka opracować przykładowe jadłospisy dla swoich szkół.

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na Twitterze!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na Twiterze!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Komentarze 10

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

T
Tomek
jak w tytule idioci
J
Jacek
Sam prowadzę sklepik szkolny, wprowadziłem owoce, nasiona, chrupki kukurydziane itd. Niestety nikt tego nie kupuje!… Sprzedaż spadła o około 2/3, jedyne co się sprzedaje to mineralna i kanapki.
Jeśli nie wprowadzą jakiejś poprawki do ustawy to będę zmuszony zamknąć sklepik.
Już dziś wiem, że za pierwszy miesiąc uda mi się tylko uskładać na ZUS, na czynsz muszę poprosić Żonę żeby dołożyła.
Zróbcie coś z tym, bo kwestią czasu jest upadek wszystkich sklepików i stołówek.
p
prt
śmieciowe to się staje państwo. Nie oceniam źle tych produktów(jeśli ktoś nie chce, nie musi).Dostarczają kalorii za pieniądze i smaku, utrzymują przy życiu. Najzdrowsze produkty takie jak masło, śmietana, wieprzowina, czekolada przedstawiane są na odwrót. Podaje się, że sok nie ma cukru, czyli ma coś gorszego, nie ma w czymś masła, czyli np. margaryna. Po zakupieniu około 4.5 kilograma ciastek jednorazowo nie utyłem, bo ciastka były smaczne i można je podzielić w razie potrzeby. Nie należy być głodnym, czyli jeść mięso, sery, ryby, jaja, a na obiad koniecznie ziemniaki. Jak najczęściej kapustę, Wszystko z rozsądkiem.
g
gość
Sklepiki sprzedają to o jest dostępne w hurtowniach i co jest produkowane w Polsce. Tam trzeba zacząć.
M
Michał
No to zamiast cukru przedszkolaki będą miały słodzoną herbatę słodzikami, czyli chemią. odrobina soli do smaku nikomu nie zaszkodzi, dodatkowo W upalne dni dzieci piją wodę przeważnie niskozmineralizowaną, więc niewielka ilość soli jest wskazana. Dlaczego obecny rząd czego się nie tknie to zawsze spieprzy, zawsze wyleje dziecko z kąpielą?? A może tak zakazać dodawania konserwantów do żywności, które od czasu wejścia do UE są podstawą wszelkich potraw, a szynka może zawierać więcej wypełniaczy czy mięsa? Jeżeli nie będzie można stosowac naturalnej soli, to będą dodawane inne wynalazki, typu glutaminiany sodu, które negatywnie wpływają na rozwijający się układ nerwowy i inne narządy. Chipsy, słodkie gazowane napoje, batony - ok, tu się zgadzam, że nie trzeba ich sprzedawać w szkolnych sklepikach. Ale zakaz używania soli czy cukru w stołówkach??! Sto razy bardziej wole naturalny cukier czy rozsądną ilość soli niż tony chemii, którą teraz będą dodawane do potraw, żeby dzieciaki cokolwiek zjadły!
t
to ja
Osoby promujące zdrową żywność po nowelizacji powinny być zwolnione z wszystkich opałt związanych z firmą .Przyczyniają się do długowieczności społeczeństwa.Coś za coś.
r
rodzic
Ja się tylko zastanawiam,dlaczego pan Minister Zdrowia nie widzi problemu w dźwiganiu teki 3-krotnie przekraczającej normy.Najlepiej dzieci zagłodzić to ich ta teka przywali
m
matka
Tu chodzi o zlikwidowanie stołówek,ponieważ państwo dokłada do nich.Dając dotacje.Jeszcze góra 3 miesiące i rodzice powypisują dzieciaki z obiadów.Rząd jak zwykle umyje rączki,że nie ma komu gotować i stołówki są niepotrzebne.Brawo za politykę prorodzinną
b
be be
To jest przesada i dla producentów i dla odbiorców.U mnie została woda ,mleko,kanapki,jogurt naturalny,soki .Nad normami należałoby popracować a nie wytczyć dietę jak w szpitalu dla chorych.O przepraszam w szpitalu mają mniej surową dietę.Stanowcza większość nie popiera w całości tej ustawy.Paranoja .
m
mama
czy to juz nie przesada? nie jestem za truciem dzieci chemia ale skrajne ograniczanie wszystkiego nie jest dobre. Dziecko przyniesie batona z domu i cała ta szopka na nic. Moim zdaniem lepiej edukowac niz ograniczac do zera. Dziecko wypuszczone do spozywczaka rzuci sie na słodycze, nie pszesadzajmy w normalnych ilosciach słodycze nie beda szkodliwe
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki
Dodaj ogłoszenie