Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Samobójstwo gimnazjalistki. Nauczyciel: Ona prosiła mnie o pomoc [ROZMOWA]

Dorota Abramowicz
Zdjęcie ilustracyjne
Zdjęcie ilustracyjne sxc.hu
Nie ma żadnego uzasadnienia, by samobójczą śmierć 15-latki z Trąbek Wielkich łączyć z jej kwietniową rozmową z nauczycielem wf. - twierdzi pruszczańska prokuratura. Postępowanie o rzekomą demoralizację gimnazjalistki zostało umorzone przez sąd. Kurator sądowy złożył do prokuratury kolejne doniesienie po... wysłuchaniu rozmów klientek w zakładzie fryzjerskim. Wiele wskazuje na to, że przyczyn samobójczej śmierci gimnazjalistki trzeba szukać gdzie indziej. Jednak plotka zaczęła żyć własnym życiem, a niektórzy mieszkańcy gminy wydali już wyrok na nauczyciela. Z byłym nauczycielem wf. w szkole w Trąbkach Wielkich rozmawia Dorota Abramowicz.

Zrobił Pan krzywdę uczennicy?
Nigdy nie zrobiłem krzywdy żadnemu dziecku. Byłem jednym z najbardziej lubianych nauczycieli, więc uczniowie często przychodzili do mnie ze swoimi problemami. Po tym, co się stało, jestem w szoku. Nie wiem, jak z tym walczyć...

Czy wiosną tego roku widywał się Pan z dziewczynką, która w poniedziałek popełniła samobójstwo?
Przez trzy tygodnie odbyłem z nią kilka rozmów. Pierwszy raz się z czymś takim spotkałem - opowiadała mi między innymi o poważnych problemach emocjonalnych. Proponowałem jej rozmowy z wychowawcą, pedagogiem, ale odmówiła. Stwierdziła, że nie chce mówić na ten temat z osobami, które może spotkać w klasie.

Co się wydarzyło w kwietniu, gdy szkolny monitoring nagrał, jak wchodzicie do zamkniętego pomieszczenia?
Doszło do mnie, że powtarzające się rozmowy z uczennicą wywołują plotki. Kiedy przyszła do pokoju nauczycielskiego, postanowiłem porozmawiać z nią na osobności. Skarżyła się na bolącą rękę, weszliśmy do łazienki, włożyła ją pod zimną wodę. Poprosiłem, by zakończyć tę rozmowy, bo nie chcę problemów. Zgodziła się.

Jak długo to trwało?
Po 2-3 minutach poszedłem na salę, by zobaczyć, co robią dzieci. Potem wróciłem na 4 minuty. I koniec. To był piątek. W poniedziałek wezwał mnie dyrektor szkoły, który grożąc prokuraturą, kazał się zwalniać. Nie dał szansy na tłumaczenie, konfrontacje z dziewczynką, jej rodzicami.

Wiedział Pan, że sąd umorzył sprawę o demoralizację gimnazjalistki?
Nawet nie wiedziałem, że była jakaś sprawa. Dochodziły do mnie wieści o coraz bardziej nieprawdopodobnych plotkach, ale byłem wobec nich bezsilny.

Dlaczego Pan nie walczył?
Wraz z żoną spotkaliśmy się z jej rodzicami, poprosili, bym nie kierował sprawy do sądu, bo to może narazić córkę i nasze rodziny na dodatkowe kłopoty i stres. Radziłem się adwokatów i psychologów. Powiedzieli - jesteś sam wobec instytucji, trudno walczyć ze słowami. Zdecydowałem się jednak we wrześniu na złożenie prywatnego aktu oskarżenia o popełnienie przestępstwa zniesławienia.

Możesz wiedzieć więcej!Zarejestruj się i czytaj wybrane artykuły Dziennika Bałtyckiego www.dziennikbaltycki.pl/piano

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki